Beta: Lee Hyomi
Alex
Po
wyjeździe Setha poszedłem do Sally by się z nią pożegnać, później
odwiedziłem jeszcze Eddiego, a następnie zabrawszy walizkę z pokoju wyszedłem
przed szkołę, gdzie czekałem na Rogera. Wyciągnąłem telefon z zamiarem
przejrzenia portalów społecznościowych, jednak nim to nastąpiło poczułem czyjąś
dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Dyrektora.
-
Dobry wieczór, przestraszył mnie pan. - Powiedziałem od razu.
-
Przepraszam chłopcze. - Odpowiedział zachrypniętym głosem. Przyjrzałem mu się,
na twarzy miał kilkudniowy zarost, oczy lekko przekrwione, a pod nimi sińce, usta
miał spierzchnięte, a włosy były w całkowitym nieładzie. Miał na sobie pomięte
ubrania, które wydawały się być zakładane w pośpiechu. Czyżby przejął się tym,
że Phil znalazł się w szpitalu? Wciąż w głowie miałem słowa Daniela i już nie
patrzyłem na niego tak jak wcześniej. Teraz widziałem potwora, który nie
zasługuje na takiego syna jakim był Phil.
-
Alex. - Zaczął dziwnym tonem. - Podejrzewam, że wiesz jak się sprawy mają,
domyślam się też, iż masz pojęcie jakie są moje stosunki z synem… Ale to nie
jest tak, że ja go nie kocham... - Po co mi to mówił? Co,
poczuł wyrzuty sumienia? Chyba trochę za późno.
-
Niech mi się pan nie tłumaczy. - Powiedziałem, ale on tylko pokręcił głową i
kontynuował.
-
Mam ochotę się komuś wyżalić, a ty jesteś przyjacielem mojego syna, więc
będziesz musiał mnie wysłuchać. - Westchnąłem, bo naprawdę nie chciałem
zagłębiać się w tę sprawę. - Moja była żona, a matka Phila oskarżała mnie o
zdradę, czego oczywiście nie robiłem. Ciągle pracuję, nawet nie mam czasu w
spokoju napić się kawy. Do niej po prostu nie docierały żadne tłumaczenia. Rok
temu zakończyła się nasza sprawa rozwodowa. – Mówił, a w jego głosie słychać
było żal. - Phil stanął po jej stronie, zawsze miałem z nim dobry kontakt,
dlatego bardzo mnie zdziwiło to jak się zachował. W szkole mijał mnie bez
słowa, rozsiewał plotki na mój temat. – Czy Phil mógł być tak podły? Jakoś nie
bardzo w to wierzyłem, ale słuchałem dalej. Kiedyś zapytam o to Daniela, on
dużo wie i na pewno powie mi jaka jest prawda. - Pewnego dnia, kiedy wracałem z
drukarni, spotkałem go, stał ze swoim kolegą z pokoju w towarzystwie dilera .
Wiedziałem, że jego lokator bierze, ale nie sądziłem, że wciągnie w to Phila.
Wysyłałem syna na odwyk, ale uciekł po tygodniu. W trosce o jego bezpieczeństwo
wywaliłem ze szkoły tamtego chłopaka, a jemu przydzieliłem inne lokum. Robiłem
to dla jego dobra, ale on zdemolował to pomieszczenie i kazał je przemalować.
Zmienił je w więzienie oskarżając mnie o to, że sam umieściłem go w takim
pokoju. Jak to kiedyś powiedział: ,,Dostałem go za karę". Rozmawiałem z
jego matką, myślałem, że może ona przemówi mu do rozumu, ale się pomyliłem.
Zawsze o niego dbałem, nie chciałem, żeby stała się mu krzywda. Żył jak król,
niczego mu nie brakowało. Kocham go najmocniej na świecie, oddałbym dla niego
życie, tylko że on, gdyby miał taką okazję wbiłby mi nóż w plecy. Nie wiem
dlaczego tak się zmienił, może to przez te narkotyki... – Przerwał, a ja
poczułem wyrzuty sumienia, bo kto niby dostarczał mu te prochy? Gdybym tylko
wcześniej skojarzył fakty nie robiłbym tego, zaś to, że wiedząc nie przerwałem
to inna sprawa. - Alex? Pomożesz mi go z tego wyciągnąć? - Zapytał. Nie
musiałem się długo zastanawiać. Niby dlaczego miałbym nie pomóc?
-
Phil jest moim przyjacielem i również chciałbym, żeby z tego wyszedł. Pomogę. -
Odpowiedziałem, a na twarzy Pana Halla pojawił się cień uśmiechu. Bez żadnych
uprzedzeń mężczyzna zamknął mnie w swoim ojcowskim uścisku, który
w mojej głowie otworzył szufladę wspomnień. Przypomniał mi się tata i
wszystko co było związane z jego osobą. Oczy zaczęły mnie piec, ale mimo to
dzielnie się trzymałem.
-
Dziękuję, Phila otaczają sami dobrzy ludzie. - Westchnął głośno. - Wesołych
świąt Alex. - Powiedział puszczając mnie z zamiarem odejścia.
-
Proszę pana! - Zatrzymałem go, kiedy już przekraczał próg. Odwrócił twarz w
moją stronę. - Niech go pan odwiedzi i wyjaśni mu wszystko, może to
coś zmieni. Szczera rozmowa potrafi zdziałać cuda. - Pokiwał głową.
-
Jeszcze raz dziękuję. Na pewno tak zrobię. - Powiedziawszy to zniknął w ciemnym,
szkolnym korytarzu.
***
- Młody! - Dobiegł mnie uradowany głos Paula. Odstawiłem torbę na chodnik i podbiegłem do brata. Uścisnąłem go mocno i cmoknąłem w policzek, tak po bratersku. Zaśmiał się szczerze tuląc mnie jeszcze mocniej. Naprawdę za nim tęskniłem. Zawsze byliśmy razem, nawet jeden dzień osobno był dla nas dniem straconym i pełnym smutku. - Urosłeś. – Powiedział. Rzeczywiście, miał rację, jeszcze trzy tygodnie temu sięgałem mu do ramion, a teraz byłem niemal jego wzrostu. Odsuwając się potarmosiłem jego ciemne, krótko ścięte włosy. Spojrzałem na willę Rogera, która od mojego wyjazdu nic się nie zmieniła. Ogromny plac przed domem pokrywał teraz śniegowy puch, którego niestety w Los Angeles nie było. Budynek był ogromny, pokryty śnieżną farbą, która świetnie komponował się z czarnymi framugami okien i tego samego koloru dachówkami. W środku znajdowało się prawie trzydzieści pomieszczeń! Zawsze zastanawiałem się po co Rogerowi tyle pokoi, pytałem go nawet kilka razy, ale on nigdy nie chciał powiedzieć. Twierdził, że to rodzinna tajemnica.
-
Cieszę się, że spędzimy razem dwa tygodnie. - Powiedziałem do Paula.
-
Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo. - Myślę, że dla osób, które nie miały
pojęcia o naszym pokrewieństwie taki tekst brzmiałby bardzo dziwnie.
-
Chłopcy chodźcie do domu, Anastasia zrobiła kolację. - Odezwał się Roger, który
wprowadził już samochód do garażu i ,,zaszedł" nas od tyłu. Właśnie, Ana!
Jego gosposia. Wspaniała kobieta. Miała prawie siedemdziesiąt lat, była taką
typową babcią, która kocha i rozpieszcza swoje wnuki. W
tym przypadku akurat przybrane, mimo to zawsze darzyła mnie i Paula
takim babcinym uczuciem. Jak na komendę mój brzuch wydał z siebie donośny
dźwięk informujący wszystkich, że kolacja jest jak najbardziej wskazana. Na
twarzach otaczającej mnie dwójki pojawiły się wielkie uśmiechy.
-
Bardzo śmieszne! - Sarknąłem uśmiechając się jednak. Weszliśmy po trzech
stopniach prowadzących do dużych, dębowych drzwi. Kiedy tylko przekroczyliśmy
próg od razu na szyi zawisła mi staruszka. Kobieta miała na sobie białą bluzkę,
a na niej czarną marynarkę i w tym samym kolorze spódnicę do kolan, siwe włosy
spięła w koczek z tyłu głowy.
-
O boże, tak dawno cię nie widziałam. - Odsunęła się trochę, ale nadal trzymała
ręce na moich ramionach. - Wyrosłeś. - Stwierdziła.
-
To samo mu powiedziałem. - Wtrącił brat.
-
Tęskniłem za tobą, brakowało mi twoich obiadów, nie narzekam, ale tam w szkole
gotują okropnie. - Zacząłem jej słodzić oglądając jak na jej twarzy pojawia się
uśmiech.
-
W takim razie chodź. - Złapała mnie za rękę i zaprowadziła do jadalni. Omiotłem
spojrzeniem pomieszczenie, w jego kątach stały szafki z porcelaną, zaś na
środku ogromny stół, który mieścił prawie dwadzieścia osób, z tym, że teraz
siedziały tam tylko dwie.
-
Gdzie mama? - Zwróciłem się do Paula, ten tylko wzruszył ramionami i sięgnął po
dzbanek z herbatą. - Roger? - Spytałem podejrzliwie. Mężczyzna zareagował tak
samo.
-
Wyszła gdzieś rano i jeszcze nie wróciła. - Odpowiedział.
-
Nic nowego. - Dorzucił Paul. ~Aha. No to fajnie, że tak się sprawy mają.~
Pomyślałem i kręcąc głową z niedowierzaniem usiadłem obok brata. Zapowiadały
się boskie, pełne niespodzianek święta.
***
Po kolacji prawie do godziny trzeciej nad ranem rozmawiałem z Paulem, wcześniej siedział z nami jeszcze Roger, ale koło pierwszej stwierdził, że zostawi nas samych i pójdzie spać. Jakoś tak niechcący chlapnąłem bratu, że nasz kuzyn jest dilerem, a potem poleciało z górki. Powiedziałem mu wszytko, bez wyjątku. Nawet to, że nie zaliczyłem żadnej dziewczyny. Wysłuchał mnie spokojnie, a kiedy w końcu skończyłem zastanowił się chwilę.
-
Wiesz Alex... Wydaje mi się, że masz wielbiciela. - Skomentował.
-
No brawo Einsteinie! – Rzuciłem co brat skwitował cichym chichotem. - Tyle
to i ja wiem gamoniu. Co mam z tym zrobić? - Spytałem.
-
Myślę, że powinieneś się poważnie zastanowić nad swoją orientacją.
-
Czy ty sugerujesz, że jestem lachociągiem?! - Warknąłem, podirytowany.
-
Nie, ale myślę... - Zaczął. Naprawdę mnie zdenerwował! Nie mogę być gejem,
nie podnieca mnie seks analny i wkładanie komukolwiek, czegokolwiek w dupę!
-
Za dużo myślisz! - Przerwałem mu w połowie zdania. - Nie jestem gejem i nigdy
nim nie będę. Zmieniłem o nich zdanie, nie jestem już nietolerancyjnym
skurwielem, ale nie stałem się pedałem! – Dorzuciłem wściekle i nie czekając na
jego komentarz wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami.
-
To się jeszcze okaże, braciszku. - Usłyszałem jego stłumiony głos.
Rozdział 16
~~~~~~~~
Witajcie! Pierwszy raz od ponad dwóch tygodni wyrobiłam się z rozdziałem na czas. Jestem bardzo wdzięczna wszystkim ,którzy komentują moje wypociny! To mnie cholernie motywuje i daje niezłego kopa!Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, choć trochę mało się w nim dziej, był dość długi jak na mnie,ale obiecuję, że kolejny będzie jeszcze dłuższy i jeszcze ciekawszy! ~Himana
Ha! Pierwsza :D *skacze z radości*
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten rozdział caaaaały tydzień. Najbardziej oczywiście spodobała mi się ostatnia wypowiedź brata (to chyba nie jest nic zaskakującego). Interesuje mnie gdzie podziewa się ich mama, bo mam dziwne podejrzenia, że ten wątek zostanie rozwinięty. Chciałabym też bardzo, żeby Alex skontaktował się z Sethem (marzyć sobie mogę ;-;). Co do ojca Phila to nie wiem co mam o nim myśleć. Jakoś nie umiem sobie wyrobić o nim zdania.
Wiem, wiem, bardzo po kolei odpowiadam na akcję w tym rozdziale, ale cóż... Bywa.
Co do błędów to ja się chętnie mogę zająć korektą tego opowiadania :D (to wcale nie tak, że proponuję to tylko po to, żeby czytać rozdziały jeszcze przed dodaniem XD).
Weny życzę i z niecierpliwością czekam na następną notkę >^.^<
Od ka tylko pamiętam mam tak, że jeśli nie odpiszę na komentarz od razu to potem niewyczajenie zapominam :D Co do ich matki to niebawem (czyli w 18 rozdziale) wszystko się wyjaśni. A jeśli chodzi o ojca Phila to trzeba jeszcze trochę poczekać ;) ~Himana
UsuńNajpierw chciałam podziękować za dedykację. Notka bardzo mi się podobała, lecz czekam z niecierpliwością jak się potoczą losy Czarnuszka i naszego Alexa ; > Wenki i chęci do pisania życzę bo wiem jak to jest jak wena jest, ale pisać się nie chce xDD Także ten, czekam na nexta i dodaje do obserwowanych żeby przypadkiem nie zgubić Twojego bloga. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz możesz również zajrzeć do mnie :)
Muszę się najpierw wkręcić w Naruto i obiecuję, że jeśli zacznę czytać Narusasu to twój blog będzie pierwszym na którego zajrzę! ~himana
UsuńTo straszne, kiedy kończę czytać i nie widzę odnośnika " Rozdział 16". ;.; Serduszko boli :C Opowiadanie jest supi, dopinguje Seth'a! Od początku najbardziej go polubiłam :P Ogólnie, na pewno jeszcze wpadnę ;3 Tymczasem zmykam czytać resztę opowiadań :P Pozdrawiam Yuzu ;3
OdpowiedzUsuńWszyscy kochają Seth'a :D Cieszę się, ja też go bardzo lubię (z resztą każdą postać z mojego opowiadania lubię) Seth był pierwszą postacią, która pojawiła mi się w głowie i z początku całe opowiadanie miało być pisane z jego perspektywy, jednak później gdzieś przepadł ten pomysł. Mam nadzieję, że opowiadanie Chandelier też przypadło ci do gustu :D ~Himana
Usuń