1 maj 2016

Zrozumieć Uczucia Rozdział 24 cz.1

Beta: Lee Hyomi 
Alex
- Opowiadaj. Jak w szkole? - Zapytał Paul kiedy przez pierwsze pół godziny jazdy nie odezwałem się do niego ani słowem, po tym co zrobił nie miałem nawet najmniejszej ochoty na rozmowę z nim.
- Wybacz, ale trochę zajęty jestem. Jutro idziemy na te badania, potem wychodzę z Lisą, w niedzielę mam zamiar iść gdzieś na imprezę, a na poniedziałek muszę zrobić prezentację. - Kłamałem jak z nut, nawet nie mrugnąłem okiem. Zdrajca tylko skinął głową. Odwróciłem lekko laptopa w przeciwną od niego stronę, by nie widział co robię, ale i tak na wszelki wypadek ściągnąłem pierwszą lepszą prezentację.
Po kolejnych dziesięciu minutach Paul włączył muzykę.
- Możesz to ściszyć? - Warknąłem w jego stronę, spojrzał na mnie kontem oka, z uniesionymi brwiami, ale mimo to lekko ściszył. - Jeszcze trochę? - Wywrócił oczami, jednak ściszył jeszcze trochę. - I tak jeszcze ciut, ciut? - Lekko poddenerwowany całkowicie wyłączył radio. - Dzięki. - Uśmiechnąłem się pod nosem. Wszedłem na Facebooka, widząc zieloną kropkę przy nazwisku Andi’ego kliknąłem w nią i napisałem
Ja: Zmiana planów XD 
Andy: Nie spotkamy się?
Odpowiedź przyszła natychmiastowo.
Ja: Spotkamy, ale to ja do ciebie przyjdę :P
Andy: Ok i tak mi jutro wszystko opowiesz :D
Ten chłopak bardzo dobrze wiedział, że nienawidzę pisać. Zdecydowanie wolałem rozmowę na skype czy przez inne internetowe komunikatory.
Ja: Jak tym nie dobrze znasz! Spadam bayo :* 
Andy: Do zobaczenia kochanie :* <3 
Po tym zdaniu wiedziałem już, że nie jest wkurzony za to, że przez cztery miesiące się nie odzywałem. Tym właśnie faceci różnią się od kobiet, w przypadku mężczyzn wystarczy wyjście na piwo, a w przypadku kobiet... No to już nie było by tak łatwo.
Nadal całkowicie nie mając ochoty na pogawędkę z Paulem zacząłem przeglądać jakieś bezsensowne stronki.
- Skończyłeś już? - Po kolejnym kwadransie ciszy usłyszałem pytanie.
- Nie. - Mruknąłem pod nosem, totalnie go olewając. Chłopak westchnął i zjechał na pobocze. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Co ty robisz? - Nie odpowiedział nic, odwrócił się tylko w moją stronę i rzekł.
- Co się z tobą dzieje? Wcześniej skakałbyś z radości, że spędzamy trochę czasu razem, usta by ci się nie zamykały od gadania, a teraz zachowujesz się jak gbur i nawet nie raczysz mi opowiedzieć na pytanie. - Stwierdził. Spoglądając w okno
- Przecież się cieszę, nie widać? - Brat odwrócił głowę w moją stronę z miną mówiącą ,,no chyba nie". Westchnął głośno.
- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzi... - Zaczął, wtedy puścił wszystkie hamulce i wybuchłem.
- I co? Polecisz do McLanna i będziesz mu opowiadał nowinki i ciekawostki z mojego życia?! Czy będziesz mu dawał rady jak w szybki sposób mnie poderwać?! - Ryknąłem w jego stronę. Widziałem jak jego wyraz twarzy momentalnie się zmienia.
- A..ale... - Zaczął się jąkać
- Nie tłumacz się słyszałem co mówiłeś. - Syknąłem. Paul świdrował mnie wzrokiem cały czas przy tym stukając palcami w kierownicę. - Jeśli będę potrzebował swata, będziesz pierwszą osobą, z którą skontaktuję się w tej sprawie. - Westchnął głośno i po chwili się odezwał.
- Ja tylko chcę żebyś był szczęśliwy...
- A może ja nie chcę być szczęśliwy?! Może do końca życia chcę ruchać każdą laskę, a i może nawet faceta?! - ~Powiedziałem to?~ Zapytałem się w myślach. ~Czy ja naprawdę powiedziałem, że chcę ruchać facetów? Chyba mnie pojebało!~ Karciłem się w myślach, ale było już za późno, Paul zrobił oczy jak pięć centów.
- Ooo w końcu coś się zaczęło dziać w twoim sercu z kamienia? - Spytał i zaśmiał się cwaniacko.
- Paul, odpierdol się! - Krzyknąłem, zdrajca parsknął śmiechem. - Tak mi się powiedziało.
- Taaa jasne. - Wysapał. Zacisnąłem ręce w pięść i uderzyłem go w pierś. - Au! - Syknął.
- Opanuj się! - Chłopak cały czas masował swoją klatkę piersiową, udając śmiertelnie obrażonego.
- Możemy już jechać? - Spytałem nadal poirytowany. Paul kiwnął głową, odpalił samochód i ruszył.
- Serio idziesz dziś do Lisy? - Spytał w końcu.
- Masz mnie za kłamcę? - Chyba próbowałem znów go sprowokować, ale zapomniałem o jednym szczególe... Mojego brata nie da się wyprowadzić z równowagi, założyłbym się, że gdyby dowiedział się, że w naszą stronę zapierdala meteoryt siedem tysięcy razy większy od ziemi, a to oznaczało by góra pół godziny życia, siedziałby niewzruszony i popijał herbatkę.
- Co ty się taki nerwowy zrobiłeś?
- Wkurwiasz mnie po prostu i tyle. Z resztą wszyscy mnie wkurwiają, cały ten pierdolony świat! Po co ja się przenosiłem do tej szkoły?! To największy błąd w moim życiu! Przez to ciągle jestem zestresowany, wkurwiony, niewyspany i jeszcze wszyscy na siłę chcą wymusić na mnie miłość do chłopaka! - Nie wytrzymałem i wykrzyczałem większość tego co od kilku dni nie dawało mi spokoju.
- Przecież bardzo tego chciałeś...
- Ale teraz tego żałuję! Przez to głupie swatanie straciłem kontakt z najlepszym przyjacielem! - Paul spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Tak kurwa przez to wszystko zapomniałem o Andym! Czuję się teraz tak podle jak jeszcze nigdy w całym swoim marnym życiu! - Zamknąłem laptopa i włożyłem go do torby, to był jakiś magiczny moment, kiedy chęć do rozmowy z bratem wróciła... Albo po prostu nie potrafiłem dłużej trzymać tego wszystkiego w sobie i miałem ochotę wykrzyczeć wszystko.
- To akurat jest tylko twoja wina, chciałeś znaleźć przyjaciół w nowej szkole i zapomniałeś o tych, którzy wcześniej cię wspierali. - Skomentował, mówił to tak spokojnie jakbyśmy rozmawiali o pogodzie.    
- Wiem kurwa, wiem! - Rzuciłem. I spojrzałem na drogę - Czemu stoimy? – Spytałem, kiedy spostrzegłem, że nie jedziemy.
- Albo gdzieś są światła, albo był wypadek. Mam nadzieję, że to pierwsze, bo inaczej godzinę stania mamy jak w banku.
- Jaaaa pierdole. - Skwitowałem.
- Przynajmniej możemy spokojnie porozmawiać. - No tak, mój brat zawsze widział plusy, tam gdzie inni ich nie dostrzegali. - Gadałeś już z Andym? - Zapytał po chwili.
- Nie. - Skłamałem, gdybym tego nie zrobił Paul pewnie by się domyślił, że wcale nie wychodzę z Lisą. ~Chyba udało mi się go przechytrzyć~ Pomyślałem.
- No to musisz jak najszybciej się z nim skontaktować! – Zdanie, które wypowiedział tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dał się nabrać.
- Taki mam plan. - Powiedziałem i wyciągnąłem laptopa. Otworzyłem portal społecznościowy, na którym wyznaje się więcej sekretów niż na spowiedzi i z zadowoleniem stwierdziłem, że Andy jest niedostępny. -Nie ma go, później to zrobię.
- Widzisz? - Spojrzałem na niego pytająco. - Od razu się rozchmurzyłeś. Powiedz mi... Naprawdę nic nie czujesz do Setha? - Wywróciłem oczami i westchnąłem.
- Wiedziałem, że teraz mi spaprasz humor. - Paul cicho parsknął śmiechem. - Ehh nie wiem. Nie mogę powiedzieć, że ,,tak" ,ale nie mogę powiedzieć, że ,,nie" bo w obu przypadkach bym skłamał. Nie byłem nigdy zakochany, nie wiem jak to jest. Czuję, że chcę go bronić i przebywać w jego towarzystwie, ale nie potrafię wyobrazić sobie stosunku z nim. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, wyznałem to co czułem.
- A więc to jest twój problem. - Spojrzałem na niego, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi. - Alex, związek nie opiera się tylko na seksie.
- Serio? - Spytałem ironicznie. Wyciągnąłem w torby małą wodę niegazowaną i zacząłem pić.
- Poza tym seks analny jest bardzo przyjemny. - Kiedy tylko usłyszałem co powiedział mój braciszek zakrztusiłem się. Paul roześmiał się głośno i poklepał mnie po plecach.
- Że kurwa co? - Wychrypiałem.
- Nie robiłeś tego nigdy? - Spytał z niedowierzaniem. Odchrząknąłem i lekko zmieszany odparłem.
- Nie. - Paul wytrzeszczył oczy.
- Ty? Bóg seksu? Nie kochałeś się z żadną dziewczyną w ten sposób? - Zapytał, widziałem że stara się  zachować powagę.


- Paul... Odwal się.

Rozdział 24.cz 2
~~~~~~~~~~      
Rozdział nie jest skończony. Nie zadowala mnie. Jest słaby, beznadziejny, i straciłam chęć do pisania tego opowiadania :') Więc nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Może w środę, może w niedzielę, a może dopiero za dwa tygodnie. Chyba muszę sobie zrobić przerwę.
Wiem użalanie się nad sobą w internecie jest słabe, i nie lubię tego , ale sądzę, że należy wam się jakieś wyjaśnienie.
Więc do następnego.