Po przebudzeniu od razu nawiedziły mnie wszystkie wspomnienia dnia
wczorajszego.
Phil.
Seth. Daniel. Impreza. Ucieczka Eddiego i Adama. Niedoszły pocałunek z Sethem.
No właśnie, przez to wszystko nie miałem nawet czasu tego przemyśleć...
~*~
Przekazałem Sethowi dobre i złe wieści. Kolejny raz skierowałem kroki w stronę
pokoju Phila. Czułem lekki szum w głowie, ale nie byłem pijany. Nacisnąłem
klamkę i zakląłem pod nosem, zamknięte. No tak, mogłem się tego spodziewać.
Usiadłem na ławce obok drzwi, przetarłem twarz rękoma i zacząłem myśleć.
Mógłbym napisać do Sally, ale co? ,,Ej słuchaj, mój współlokator jest pedałem i
chce się ze mną ruchać, mógłbym u ciebie przenocować?" No przecież to jest
głupie. Z resztą, nawet jeśliby się zgodziła to przecież ma już kogoś w pokoju.
Adam, wychodząc z klubu ledwo trzymał się na nogach, więc nawet by mi nie
otworzył. Eddie, o tym nawet nie było mowy... Kurwa! Trzeba wracać do tego
metalowego pedała! Ouhhhh! Żałuję, że nie zaprzyjaźniłem się z nikim
innym, może wtedy ktoś by mnie przygarnął. Trudno, najwyżej prześpię się
w łazience.
Kiedy
wróciłem do pokoju Seth siedział pod ścianą z nogami przysuniętymi do samej
brody i miną zbitego psa. Spojrzał na mnie zaszklonymi oczyma, tak jakby liczył
na to, że rzucę mu się w ramiona.
Sorry,
ale nie. Po pierwsze, nie jestem gejem, ani nawet bi. Po drugie, nie zakochuję
się w nikim od tak. Po trzecie, ja szukam tylko i wyłącznie przygód, mój
najdłuższy związek od gimnazjum do pierwszej klasy liceum trwał dwa tygodnie.
Miałem wiele dziewczyn na jedną noc i do tej pory jestem pod wrażeniem, że
żadna nie zaszła w ciążę. Tata i matka by mnie chyba wydziedziczyli, gdyby
dowiedzieli się, że w wieku czterdziestu lat zostaną dziadkami. Prychnąłem
cicho przechodząc obok niego obojętnie.
-
Idę do łazienki, nie będę spał z tobą w jednym pomieszczeniu. - Powiedziałem
nie owijając w bawełnę, w ostatniej chwili powstrzymałem się od dorzucenia
,,jebany pedale", jednak gdybym to zrobił naruszyłbym jedną ze złotych
zasad taty, która mówi: nie kop leżącego. Czarny
znowu spojrzał mi w oczy kręcąc głową. -To świetnie. - Zabrałem z pokoju kołdrę
i poduszkę po czym udałem się do łazienki. Wytarłem wannę, aby
mieć stuprocentową pewność, że w nocy nie będzie mi mokro. Ułożyłem się w niej
i nie myśląc o niczym po prostu zasnąłem.
~*~
Tak, spałem w wannie, teraz czekała mnie
konfrontacja z Sethem, a później jeszcze z Eddiem i Adamem. Na pewno będą
chcieli wiedzieć, gdzie podziała się pozostał dwójka, mam na myśli oczywiście
Daniela i Phila. Właśnie, ciekawe co z nimi. Zadzwonię do Danielsa, ale dopiero
jak się odświeżę i napiję, bo jak to zwykle u mnie bywało po melanżu, nie
mogłem przestać pić, a pragnienie utrzymywało się praktycznie cały dzień.
Po wykonaniu wszystkich czynności związanych z łazienką, obwiązany
ręcznikiem w pasie wmaszerowałem do pokoju. Myślałem, że wchodząc tam zobaczę
Setha ubranego i czekającego aż wyjdę z łazienki aby on sam mógł z niej
skorzystać. Cóż, pomyliłem się. Pedał spał sobie w najlepsze, jak zwykle
wyglądał przy tym głupio. Usta miał lekko rozchylone i do tego przygryzał
język. Grzywka żyła własnym życiem, a on sam leżał w dość dziwnej pozycji. Cała
jego lewa strona ciała zwisłą z łóżka tak jakby miał zaraz spaść. Wyglądał
komicznie, wiedziałem, że wystarczy lekki ruch by wylądował na podłodze. Mimo
mojego obecnego nastawienia do jego osoby nie zawahałem się go poprawić. Miałem
tylko nadzieję, że ma twardy sen, bo gdyby tak się teraz obudził na pewno uznałby,
że jednak ma jakieś szanse.
Szybko się ubrałem i jeszcze szybciej wyszedłem na korytarz. Zamykając
drzwi wpadłem na... Adama, który jak to miał w zwyczaju drapał się po karku.
-
Ooo… Witam pana sąsiada. - Zwróciłem się do niego z przekąsem. - Jak tam,
główka nie boli? - Zapytałem wkładając w to pytanie tyle ironii ile tylko
potrafiłem.
-
Ssspierdalaj! - Odwarknął. - Słyszałeś co się stało Philowi? - Czyli już wiedział,
przynajmniej to miałem z głowy.
-
Niestety, byłem tego świadkiem. - Odparłem i wraz z brunetem ruszyłem w stronę
schodów.
-
Kurde, młody, ja nie wiedziałem, że z nim jest aż tak źle. Z Eddiem
zauważyliśmy ostatnio jego dziwne zachowanie i powiem szczerze miałem podejrzenia,
że jest ćpunem, ale żeby doprowadzić się do takiego stanu? Musiał mieć naprawdę
niezłego doła. Masz świadomość tego, że ostatnie pięć dni spędził na piciu
wódy. Szkoda chłopaka. - Mówił jak najęty, a ja jedynie kiwałem głową. No bo co
miałem powiedzieć, że chodziłem mu po prochy?!
-
A no racja, mógł trochę przystopować, ale co się stało już się nieodstanie… Mam
zamiar iść dziś do tego szpitala, tylko nie wiem jak tam trafić. Daniel sam
sobie nie poradzi. – Powiedziałem, a Adam aż przystanął spoglądając na mnie
dziwnym wzrokiem.
-
To Daniel jest z nim w szpitalu?! – Szlag by to… Wygadałem się.
-
Zaprowadzisz mnie tam czy nie? - Zapytałem wymijająco. Chłopak ruszył przed
siebie wyraźnie nad czymś myśląc, zrobił się cały czerwony na twarzy i co
chwilę marszczył dziwnie czoło.
-
Dobra, ale ja i tak się wszystkiego dowiem.
***
-
Eddie idzie z nami? – Zapytałem, kiedy dołączyłem do dwójki stojącej przed
budynkiem szkoły.
-
Przecież to rodzina. - Odezwał się obrażonym tonem Adam. Nadal był wkurzony, że
nie chcę mu wyjawić sekretu Daniela i Phila. Wyjątkowo mieliśmy dziś jedynie
sześć lekcji, ponieważ dyrektor nie mógł pojawić się na zajęciach, a żaden inny
nauczyciel nie miał okienka.
Szliśmy
w milczeniu. Każdy w swoim świecie z głową pełną myśli. Nie wiem jak inni, ale
ja myślałem o wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch tygodni. To
dziwne, dopiero co się tu pojawiłem, a już zdążyłem polubić tyle osób i z
tyloma się zaprzyjaźnić, ponadto wpakowałem się w kłopoty już pierwszego dnia,
byłem świadkiem dwóch bójek i widziałem konającego przyjaciela. Tak przyjaciela.
Traktowałem go tak, mimo tego, że brał i był bi. Zacząłem po prostu tolerować
wszystkie dziwactwa dopóki oczywiście nie tyczyły się one mnie. Tak jak w
przypadku Setha, którego darzyłem dziwną sympatia, ale nie czułem do niego nic
poza zwykłą, koleżeńską więzią.
-
Kto wchodzi pierwszy? - Odezwał się Eddie wyrywając wszystkich z zamyślenia.
Nawet nie zauważyłem, kiedy znaleźliśmy się pod szpitalem.
-
Wszyscy, żeby nikt nie był poszkodowany. - Odpowiedziałem. Wmaszerowaliśmy do
środka i zatrzymaliśmy się przy rejestracji. Siedziała tam drobna dziewczyna z
rudymi włosami, wyglądała na niedoświadczoną.
-
Dzień dobry, gdzie znajdziemy Phila Halla? Został tu przewieziony wczoraj w
nocy. - Zaczął Eddie.
-
A kim państwo dla niego są? - Spytała, tak jak to baby w szpitalu miały w
zwyczaju.
-
Jestem jego kuzynem. - Odparł Eddie zgodnie z prawdą.
-
A ci dwaj panowie? - Spojrzała na mnie, a ja pościłem jej oczko i poruszyłem zalotnie
brwiami. Dziewczyna spłoniła się i od razu odwróciła wzrok. Adam widząc to
uśmiechnął się lekko.
-
Oni są ze mną.
-
W takim razie proszę o pokazanie jakiegoś dokumentu świadczącego o tym, że jest
pan jego rodziną. - Chłopak westchnął ciężko i wyciągnąwszy z kieszeni czarnych
spodni gruby, skórzany portfel pokazał jej legitymację szkolną, której swoją
drogą ja jeszcze nie wyrobiłem. Ruda pokiwała głową.
-
Proszę iść cały czas prosto korytarzem, a na jego końcu skręcić w lewo.
Odeszliśmy bez słowa idąc zgodnie z instrukcją podaną przez
recepcjonistkę. Ledwo wyszliśmy zza rogu, a naszym oczom ukazał się
Daniel. Siedział na wprost drzwi, przez które widać było całą salę. Obracał w
dłoniach brązowy kubek po kawie, a kiedy tylko nas zobaczył od razu wstał i
wymijając wszystkich podszedł do mnie mocno się tuląc. Nie powiem bardzo mnie
tym zaskoczył, ale wiedząc w jak beznadziejnej jest sytuacji odwzajemniłem
uścisk. Przez koszulkę wbijał mi paznokcie w plecy, jednak to było niczym w
porównaniu z bólem jaki zapewne odczuwał. Wiem jak się czuł, bo dwa lata temu,
kiedy umierał mój tata, ja tak samo jak on tuliłem się do Paula. Bardzo dobrze
pamiętam ten moment i to jakie emocje mną targały. Nie życzyłbym tego nawet
najgorszemu wrogowi.
-
Ej Daniel, nie płacz. Phil to silny facet, wyjdzie z tego zobaczysz. -
Wyszeptałem mu do ucha, kiedy zaczął łkać w moją koszulkę.
Kątem oka zobaczyłem jak Adam i Eddie wchodzą na salę. W końcu odsunąłem
od siebie chłopaka i poprowadziłem go do rzędu krzeseł stojącego przy ścianie.
-
Alex? - Szepnął cicho.
-
Tak?
-
Ty wiesz o wszystkim? O tym, że Phil brał i.. Że był ze mną? - Pokiwałem głową.
A on kontynuował. - To moja wina, to przeze mnie umiera. Ja mu wstrzykiwałem to
świństwo choć dobrze wiedziałem, że nie powinienem. On… Nie chciał tego rzucić.
Twierdził, że to mu pomaga, że jest silniejszy i lepszy w łóżku. Trwa to już
ponad trzy lata. Jego ojciec wiedział i wiesz co? Nic z tym nie zrobił, poza
tym, że zabronił mu wychodzić ze szkoły i zamknął w tym... W tym pokoju
przypominającym schowek na miotły! - Wszystko mi wyjaśniał, tak jakby znał mnie
od dawna i wiedział, że może mi powiedzieć wszystko. Doceniałem to, tym
bardziej, że tak bardzo nim poniewierałem i tak strasznie o nim mówiłem. - Wiesz
co jest w tym wszystkim najgorsze? -Pokręciłem głową . Zastanowił się chwilę
po czym kontynuował, tym razem głos mu się całkowicie łamał, a po policzkach
spływało jeszcze więcej łez. - Trzy dni temu chciał się zabić. W ostatniej
chwili go powstrzymałem, wszedłem do pokoju, kiedy akurat wbijał strzykawkę ze
śmiertelną dawką. - Zamarłem kiedy to usłyszałem. To dziwne, ale nawet przez
myśl mi nie przeszło, że Phil mógł chcieć zrobić coś takiego. Wydawał się taki
silny. - Dopiero wczoraj przed imprezą dowiedziałem się dlaczego. – Odetchnął
ciężko. - Olivia zaciążyła i chce się pozbyć dziecka. Tak to jego… - Ostanie słowa
wyszeptał Tak cicho, że gdybym się lekko nie nachylił to pewnie bym ich nie
usłyszał.
~~~~~~~~
Witam! To znów ja. I jestem pod wrażeniem, że udało mi się skończyć ten rozdział dziś.
Wiem, że opowiadanie jest bardzo słabe i nie ma tu jakichś super wyszukanych wątków czy coś, ale moglibyście napisać jakiś komentarz, na prawdę to będzie dla mnie mega, mega miłe. Każdy rozdział ma trochę tych wyświetleń, ale ja nie wiem czy wy to czytacie i czy jest sens dalszego pisania. Nie. nie użalam się nad sobą.
Ehh jeśli ktoś to czyta to od następnego rozdziału akcja się trochę przyspieszy, bo mam wrażenie, ze to opowiadanie ciągnie się jak flaki z olejem (czy jakoś tak XD) Pozdrawiam i widzimy się za tydzień! :D ~Himana
Popłakałam się na rozdziale. Świetna robota. Pozdrawiam. ;-;
OdpowiedzUsuń