Wstawiam rozdział jeszcze raz , ponieważ przypadkiem skasowałam :D
Od razu uprzedzam rozdziały niczym się nie różnią. ~Himana
Beta: Lee Hyomi
Alex
-
...nie zachowujesz się jak matka! - Obudziły mnie krzyki dochodzące jakby zza
ściany. – Wrócił po trzech tygodniach, przez cały ten czas, za każdym razem,
kiedy z nim rozmawiałem pytał co u ciebie, jak się czujesz, a ty ani razu do
niego nie zadzwoniłaś! Nawet jednego pierdolonego SMSa nie wysłałaś! - Krzyczał
Paul. Podniosłem się z łóżka i przysunąłem bliżej ściany, aby lepiej słyszeć.
-
Jak śmiesz tak mówić?! - Odkrzyknęła zachrypniętym głosem matka.
-
Nie przerywaj mi, teraz ja mówię! - Warknął
-
A kim ty jesteś, żeby mi mówić co mam robić?!
-
Twoim synem gdybyś jeszcze tego nie skojarzyła! - Ryknął. Pierwszy raz
słyszałem furię w jego głosie. Zawsze był wesoły, pogodny, zarażał wszystkich
dookoła dobrą energią, a jeśli już się wściekał to tylko lekko podnosił głos. -
Nie rycz teraz! Wyobraź sobie co czuje Alex, wiesz jak go zaboli to, że nie
będzie cię ani w święta ani... Ani w rocznicę śmierci ojca. - Dobrze jej tak,
już wcześniej ktoś powinien się do niej dobrać...
Czekaj...
CO?! Jak to jej nie będzie?! Już przeboleję te święta, ale w rocznicę? Fakt,
nie odwiedzała jego grobu, ale siedziała w domu na dupie i przynajmniej przed
nami udawała, że też tęskni. Co, przez te trzy lata zapomniała już o mężu? O
tym jak dobrze było jej przy jego boku? O tym jak bardzo go kochała? Nie, to
nie mogła być prawda, nie zrobiłaby nam tego, ona nie jest taka. Od kiedy praca
była dla niej ważniejsza od rodziny? Dlaczego tak się zmieniła? Te pytania
krążyły po mojej głowie, złość we mnie wrzała i miałem ochotę iść tam tylko po
to, żeby wykrzyczeć wszystko co o niej myślałem.
-
Ty mu to powiesz, ja już wyjeżdżam. - Odpowiedziała. Wtedy wszystkie blokady
puściły, a ja po prostu wstałem i rzuciłem się do drzwi. Wpadłem do
pomieszczenia, w którym się znajdowali, Spojrzałem na nią i kierując
oskarżycielsko palec w jej stronę warknąłem.
-
Nienawidzę cię! Rozumiesz? Nienawidzę cię i bardzo się cieszę, że nie będzie
cię na święta! - Wykrzyknąwszy to wybiegłem, a nogi automatycznie skierowały
mnie w stronę łazienki. Zakluczyłem drzwi i wściekły stanąłem przed lustrem.
Nawet nie miała odwagi powiedzieć mi tego prosto w twarz! Co za podła szmata!
Może to moja matka i powinienem ją szanować, ale po czymś takim na pewno każdy
zareagowałby tak samo! Podła, pierdolona suka. Co ona sobie myśli? Że wyjedzie
sobie nie wiadomo gdzie i wszystko będzie w porządku? No chyba nie...
Paul
Gdy
tylko Alex wybiegł z pokoju wiedziałem, że szykuję się coś złego, a kiedy
usłyszałem brzdęk tłuczonego szkła byłem pewien, że Młody ma zamiar zrobić coś
głupiego.
-
Jesteś z siebie zadowolona?! - Warknąłem do matki i szybko pobiegłem pod drzwi
łazienki. - Alex! Otwórz! - Krzyknąłem do niego nasłuchując i próbując już wyważyć drzwi. Wszystko wskazywało na to, że niszczył wszystko co napotkał na
swojej drodze. Co on do jasnej cholery wyprawia? Zwykle nie robił czegoś
takiego tylko wychodził na dwór, szedł do lasu i tam wyładowywał złość na
każdym napotkanym drzewie, nigdy nie demolował żadnego pomieszczenia. Z całych
sił kopnąłem w drewno, ale to za cholerę nie chciało współpracować. Drzwi nawet
nie drgnęły.. Byłem tak zajęty wywarzaniem ich, że nawet nie słyszałem, kiedy w
łazience zrobiło się podejrzanie cicho. Rozpędziłem się próbując jeszcze raz,
po paru minutach w końcu się udało. Ramię i noga pulsowały bólem, ale to co
zobaczyłem pozwoliło mi o nim zapomnieć. Mój ukochany, młodszy braciszek, leżał
z głową w kałuży krwi. Nie trzeba być geniuszem aby domyślić się co się stało,
zwłaszcza, że po całej łazience porozlewane były perfumy.
-
Boliii… - Zajęczał kiedy wybierałem numer na pogotowie.
-
No i bardzo dobrze, przynajmniej zrozumiesz swoje durne zachowanie. – Powiedziałem.
Kiedy po drugiej stronie słuchawki odezwał się głos szybko nakreśliłem jak
wygląda sytuacja. Kobieta, z którą rozmawiałem zapewniła mnie, że pogotowie
jest już w drodze i żebym się zbytnio nie martwił, bo rozcięcie może być
niegroźne. - No i coś ty najlepszego zrobił? Jesteś z siebie zadowolony? -
Zwróciłem się do Alexa gładząc go mechanicznie po włosach. Czekałem, ale
odpowiedź z jego strony nie nadeszła. Po jego bladym policzku spłynęło kilko
łez.
***
Siedziałem
na jednym ze szpitalnych krzeseł. Nie lubiłem tu być, to miejsce zawsze
kojarzyło mi się tylko z jednym. Ze śmiercią. Kiedy w łazience zobaczyłem
poszkodowanego Alexa, moje serce zatrzymało się, a ja na chwilę przestałem czuć
cokolwiek. Gdy tylko dotarło do mnie, że mój kochany brat potrzebuje pomocy uczucie
znikło, a na jego miejscu pojawił się starach. Kiedy sanitariusz powiedział, że
nic mu nie grozi, ale trzeba szyć przestałem się bać o jego życie. Czekałem już
piętnaście minut, jednak z sali nadal nikt nie wychodził. Ciszę panującą na
korytarzu przerwał nagle dźwięk dzwonka. Zaskoczony wyciągnąłem telefon Alexa z
kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz.
Nieznany
numer.
Bez
wahania odebrałem, taki już miałem nawyk.
-
Słucham?
-
Alex to ty? Seth z tej strony. - Nabrałem powietrza w płuca. Czyżby to ten
Seth, o którym Alex tyle opowiadał? Jeśli tak, to teraz miałem jedyną okazję
aby z nim porozmawiać i podpowiedzieć mu kilka rzeczy.
-
Nie, ale jestem jego bratem. Paul miło mi. – Po drugiej stronie na chwilę
zapadła cisza.
-
Ah, mógłbyś dać mu telefon, chcę z nim porozmawiać. - Powiedział.
-
Nie wiem czy lekarz mu teraz pozwoli, ale poczekaj chwilę, zapytam. - Odparłem,
choć tak naprawdę nie ruszyłem się z miejsca. Nie miałem nawet takiego zamiaru.
-
Jak to lekarz? - Zapytał, a w jego głosie wyraźnie słychać było panikę.
Zaśmiałem się w myślach, ten chłopak chyba faktycznie zakochał się w moim
bracie.
-
Alex jest w szpitalu. - Rzekłem czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
-
Matko Boska! Jak to w szpitalu? Ma operację? Stało mu się coś poważnego?
Wypadek? Jak on się czuje? - Pytał z przejęciem i strachem w głosie. Wtedy
byłem już pewny, zwykły przyjaciel nie dopytywałby się tak szczegółowo o jego
stan zdrowia. On był w nim ewidentnie zakochany!
-
Ej wyluzuj. Nic poważnego mu się nie stało, po prostu ma szytą głowę.
-
I mówisz o tym z takim spokojem?! - Warknął, a ja zaśmiałem się cicho. Ehh
oddałbym wszystko, żeby o mnie ktoś tak się martwił.
-
Jak wróci do szkoły wszystko ci opowie, nie musisz się martwić, jest w dobrych
rękach. -Zapewniłem. Seth prychnął do słuchawki.
-
To w takim razie powiedz mu, żeby zadzwonił jak już wydobrzeje.
-
Czekaj, czekaj. Chciałbym z tobą pogadać. - Powiedziałem.
-
A ja nie bardzo, domyślam się, że Alex ci wszystko powiedział i teraz chcesz
dać mi do zrozumienia, że mam spierdalać. - Rzucił z przekąsem. ~Braciszku, on
tak łatwo nie odpuści… I dobrze~ Pomyślałem.
-
Ale ja wcale nie chcę, żebyś odpuszczał. Wręcz przeciwnie, mam zamiar dać ci
kilka rad. Znam go bardzo dobrze i wiem co lubi, a czego nie. Macie podobne
charaktery więc, powinno wam się udać.
-
W takim razie zamieniam się w słuch...Rozdział 17
No kiedy oni wkoncu będą razem noooo XD Czekam na kolejny. Milo się czyta :33 Życzę weny
OdpowiedzUsuńObiecuję, że już niebawem :D Znaczy... razem może jeszcze nie, ale będzie się działo :D ~Himana
UsuńUwielbiam brata Alex'a ! Mam nadzieje, że wyjaśni się w następnych rozdziałach sytuacja z matką chłopaków. Co się tej kobiecie stało po śmierci męża, że zapomniała o dzieciach. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW osiemnastym rozdziale już wszystko się wyjaśni ;) ~Himana
UsuńKońcówka mnie rozbroiła, awww <3 PISZ KOBIETO
OdpowiedzUsuńTakie komentarze motywują najbardziej <3 :*
Usuń