11 paź 2015

Zrozumieć Uczucia Rozdział 7



Alex

       Co za mały wredny, podły, wkurwiający, pedałowaty, umalowany skurwysyn! Jeżeli choć przez chwilę myślałem, że mogę go choć trochę polubić to się grubo myliłem. No kurwa mać! Nie dość, że robi wszystko żeby zniszczyć mi psychikę, kiedy jestem w pokoju to jeszcze mnie śledzi! Od dawana nie byłem tak wkurwiony jak teraz. Nawet nie wiem dlaczego mu uległem i na niego czekam. Przecież równie dobrze mógłbym iść sam. Trafiłbym  do gabinetu dyrektora. Dobra trudno niech ma tę satysfakcję, że coś mu się chociaż raz w życiu udało.
       Nadal mocno podkurwiony wyciągnąłem laptopa z szafki i otworzyłem pocztę. Miliony reklam i jedna wiadomość, pewnie od Paula.

Od: XxPaulxX_001
Do: _Vega_King_1

                          Braciszku! 



Wiem, że ostatnimi czasy nie układało się najlepiej między nami a matką. Dowiedziałem się jednak, że chce  wziąć ślub z Rogerem, czy tylko mi to śmierdzi? Ona go przecież nie kocha! Leci tylko i wyłącznie na jego forsę. Widziałeś kiedykolwiek, żeby go przytulała lub całowała? Albo słyszałeś jak mówiła do niego ,,kochanie"? Nie zachowuje się przy nim tak, jak przy tacie. Jeśli Roger zażąda podpisania intercyzy? Wiadome, że wtedy matka nie weźmie z nim rozwodu. A jak wpadnie jej coś głupiego do głowy i będzie chciała pozbyć się Rogera? Zyska całą jego forsę, wtedy wypierdzieli nas na bruk! Trzeba koniecznie coś z tym zrobić. Rozmawiałem ostatnio z Rogerem, wydaje się nie widzieć świata po za matką, lecz kiedy ją zapytałem o uczucie do niego odpowiedziała ekhem... Cytuję ,,Nie mam teraz czasu, pogadamy o tym później". Czy to nie dziwne? Mam w planach wyprowadzkę z domu. Roger założył nam osobne konta i wpłaca tam pieniądze twierdząc ,,to dla waszego dobra". Na prawdę lubię tego gościa, ale nie mogę patrzeć na to, co robi mu nasza matka. Znalazłem już sobie małe mieszkanko w centrum Chicago. Nie jest drogie, z tego co się zorientowałem mogę liczyć tam na spokój. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale mam nadzieję że i ty coś wykombinujesz. Nie możemy dopuścić do ślubu! Jeżeli powiedzą sobie ,,tak" będzie to katastrofa! Za dwa miesiące święta Bożego Narodzenia. Na pewno przyjedziesz obgadamy co i jak, a na razie myśl. Dam ci znać kiedy dowiem się czegoś nowego, no i oczywiście termin planowanej wyprowadzki. Do usłyszenia braciszku! Zadzwoń czasami. Nie ma cię od kilku dni a ja już tęsknię. Powodzenia w nowej szkole 



                                                      Najlepszy i Najwspanialszy brat Paul ze szlachetnego rodu Vegów


   Zaraz, zaraz. Że kurwa co?! Matka wychodzi za mąż? I do tej pory ja nic o tym nie wiem?! Nawet Roger, którego miałem za przyjaciela mi nic nie powiedział?! Z tego, co zrozumiałem. Paul też nic o tym nie wiedział, dowiedział się przypadkiem. Może to tylko plotki? Albo nie chcieli żebyśmy wiedzieli. Może matka już nastawiła swojego fagasa przeciwko nam? Boi się, że zepsujemy jej ten wspaniały dzień. Ale jeśli już to my go nie zniszczymy, my po prostu do niego nie dopuścimy. Powinna opłakiwać ojca, a nie liczyć zera na koncie! Zainteresować się nami, rodziną. Od bardzo dawna nie widziałem, żeby była wesoła. Nawet jak chcemy z nią porozmawiać to nas zbywa. To nie jest ta sama osoba którą znałem. To całkiem ktoś inny. Nigdy nie zapomnę tych chwil, kiedy byliśmy mali z Paulem. Gdy była wyrozumiała i rozmawiała z nimi częściej niż z tatą. Pewnie gdyby mnie teraz zabili, to nawet by nie płakała, tylko wybrała najtańszą trumnę i najtańszy nagrobek, żeby tylko nie stracić pieniędzy.
- Vega, chodź. - usłyszałem cichy głos McLanna. Stał w drzwiach między pokojami. Spojrzałem na niego. Był bardzo blady, bledszy niż zwykle. Ręce mu drgały a z wargi lała się krew. Kiedy dostrzegł, że mu się przyglądam, przyłożył palec i prawdopodobnie, chcąc zetrzeć krew, pociągnął nim po ustach, jednak tylko to pogorszył. Ciecz zaczęła się lać jeszcze bardziej, a ponad to roztarł ją po twarzy. Zrobiło mu się go żal, trochę żałowałem tego, że go dziś uderzyłem. Nie zasłużył na coś takiego, przecież tylko tamtędy przechodził, a ja nie miałem prawa go bić. Ale, cóż, moja duma nie pozwalała mi go przeprosić. Zamknąłem laptopa i powoli do niego podszedłem. Wyciągnąłem dłoń w kierunku jego twarzy. Chłopak odruchowo cofnął się do tyłu. Uśmiechnąłem się lekko. Złapałem go za nadgarstek i przyłożywszy rękę do jego wargi powoli starłem krew. Dlaczego to robiłem? Nie wiem, być może dlatego, że żałowałem swojego zachowania względem niego. Czarny patrzył cały czas w moje oczy, a ja w jego. Przejechałem jeszcze palcami po jego  policzkach, i uświadamiając sobie, co właśnie zrobiłem szybko ją zabrałem.
- Emm, tak chodźmy. - odchrząknąłem, mijając go i pospiesznie wychodząc z pokoju.
- Nie powinieneś zadawać się z Hallem. - rzekł spokojnie kiedy już  szliśmy korytarzem. Nie widać było po nim, żeby sytuacja, która miała zajście kilka minut temu jakoś go skrępowała czy coś. On był wyluzowany. A ja miałem ochotę się zabić. Jestem głupi. Nie, głupi to mało powiedziane. Jestem kurwa niedojebanym pojebem! Jestem przeciwny pedałom, a sam mam takie zapędy! ~ Brawo Vega, b r a w o! ~ Pogratulowałem sobie w myślach
- Słucham?
- To ćpun. - odparł, lekko mnie wyprzedzając.
- ŻE CO?!

Seth

- To samo, i nie drzyj się tak, ludzie się gapią! - syknąłem, kiedy powiedziałem mu prawdę o jego ,,przyjacielu". Pech chciał, że akurat przechodziliśmy obok męskich toalet. Złapał mnie za nadgarstek (drugi raz już dziś!) i wciągnął do jednej z kabin, łapiąc za koszulkę. Odruchowo zacisnąłem powieki spodziewając się ciosu, jednak nic takiego się nie stało.
- Nigdy. Więcej. Tak. O. Nim. Nie. Mów! - wykrzyknął mi prosto w twarz.
- Ale dlaczego, przecież tak jest! Nie wiesz co jest w tych tajemniczych paczkach, po które dziś poszliście? Albo dlaczego takie chuchro ma tyle siły, a potem się zatacza, jakby ktoś z niego wyssał energię lub te wory i sińce pod oczami? Nie zastanawiało cię to? Gdybyś poszedł do jego pokoju zaraz po powrocie, zobaczyłbyś coś, co od razu by cię do niego zniechęciło .- odpowiedziałem mu. Myślałem że znów oberwę, więc zdziwiłem się, kiedy Alex puścił moją koszulkę i oparł się o drzwi. Miał lekko przekrzywioną głowę w prawo i patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, i wysoko uniesionymi brwiami.
- Pieprzysz.
- CO?! - tym razem to ja krzyknąłem, nie mogąc uwierzyć, że przyjął to tak spokojnie.
- Nie drzyj się tak. - spapugował mnie, a ja otworzyłem oczy jeszcze szerzej, nie mogąc uwierzyć w to, że przestał się rzucać. Nie wydawało mi się, żeby mi uwierzył, jednak może przejrzał na oczy, że jestem lepszą partią na przyjaciela w przeciwieństwie do tego ćpuna.



     ~Nacisnąłem klamkę i zdecydowanym krokiem wszedłem do jego lokum. Tego się nie spodziewałem. Hall siedział oparty o łóżko w jego lewej doni znajdowała się strzykawka, prawa zaś byłą związana zaraz nad łokciem czarnym pasem.

- Daniel... - wyszeptał, i dopiero teraz dostrzegłem mojego kumpla siedzącego na krześle. Wstał i zabrał od niego strzykawkę.
- Wiesz, że tego nie popieram. - odparł drżącym głosem.
- Rzucę to obiecuję, na razie jestem zbyt słaby... Błagam zrób to. - wyszeptał i oparł głowę o łóżko. Daniel ostrożnie wbił strzykawkę i wstrzyknął zawartość. Delikatnie odwiązał pas i uklęknął na wprost jego Halla. Obserwowałem to zdarzenie zza lekko uchylonych drzwi. Nawet gdyby teraz ktoś za mną stał z nożem i groził, nie uciekałbym. Byłem za bardzo zaszokowany, żeby chociaż ruszyć palcem.
- Kochanie, jak czujesz?- Zapytał cicho Daniel, ale odpowiedź nie nadeszła. Hall złapał go oburącz za twarz i mocną wpił się w jego usta. Nie mogłem, na to dłużej patrzeć. Nie dość, że Daniel wstrzykiwał mu jakiś narkotyk to w dodatku się z nim całował! Marnuje sobie życie, Hall nie jest dla niego, z tego co mi wiadomo ma dziewczynę. Więc prędzej czy później do niej wróci i wtedy co? Zostawi Daniela ze złamanym sercem. Zagryzłem wargę i wycofałem się ostrożnie. Nie wiem, co bardziej mnie zaszokowało, narkotyki czy pocałunek...~ 


- Wierzę ci. - odezwał się Vega, kiedy opowiedziałem mu, co zastałem kilka godzin temu w pokoju Halla. Znów mnie zaskoczył. Czy on właśnie powiedział, że uwierzył? Nigdy bym się tego nie spodziewał. Myślałem, że raczej będzie trzymał stronę tego ćpuna, w końcu przecież się zaprzyjaźnili. - Ale to nie znaczy, że teraz zostaniesz moim ziomkiem. Wierzę ci bo wydajesz się być wiarygodny, a zresztą wiem, kiedy ktoś kłamie.- Powiedział i wyszedł z toalety. Nadal zaszokowany pomaszerowałem za nim. To było dziwne, to było bardzo dziwne. mam nadzieję że nie będę miał z tego później kłopotów.


 ***

- Seth! - zawołał zadowolony dyrektor, kiedy tylko otworzyłem drzwi do jego gabinetu. - Myślałem, że już nie przyjdziesz. - Mówił przytulając się do mnie, zawsze tak robił kiedy długo się nie widzieliśmy. Pewnie wydaje się to chore, ale jest dla mnie kimś więcej niż nauczycielem. Nie mam tu na myśli jakiegoś uczucia, ponieważ nie gustowałem w starszych a on w młodszych, ale odkąd tylko pamiętam, jako jedyny akceptował mnie takiego jakim jestem (nie licząc rodziców oczywiście). Mogłem mu wszystko powiedzieć, mając stu procentową pewność, że zachowa to dla siebie. Wie o mnie więcej niż ktokolwiek, zna znaczenie każdego tatuażu, jaki mam na ciele, każdego kolczyka i każdej blizny (nie, nie tnę. ani nie ciąłem się, mam na myśli bliznę na przykład na środkowym palcu prawej ręki) Wie nawet, kiedy ojciec pierwszy raz na mnie nakrzyczał! Ja też sporo o nim wiem, jednak zwykle mówi o sobie niewiele.
- Witaj wujku. - przywitałem się.
- Ty pewnie jesteś Alex? - zwrócił się do Vegi, który stał w progu nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
- Tak. - odparł obojętnie. Widziałem, że nie jest zainteresowany.
- Witam w nowej szkole. Myślę, że ci się podoba. - starał się podjąć rozmowę, Vega skinął głową i wszedł do pomieszczenia.
- Czy chcę pan coś ważnego? Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, wie pan, rodzina i te sprawy.- Rodzina? Co on chrzani? Widocznie wziął sobie do serca moje słowa dotyczące Halla i postanowił nie utrzymywać kontaktu również z jego ojcem.
- Nie, tylko chciałem cię poznać i życzyć jak najlepszych wyników. - mówił Richard, uśmiechając się.
- Dziękuję, pójdę już. - Vega pożegnał się i wyszedł. Kiedy tylko drzwi się zamknęły, dyrektor odezwał się, zajmując miejsce za biurkiem.
- Nie no fajny, fajny. Pasowałby do ciebie.
- Wujku... - Czasami starsi ludzie mnie przerażali...
~~~~~~~~
 Krótko wiem, ale dzieje się. Podobało się ? Zostaw komentarz ;) ~Himana 

6 komentarzy:

  1. A walnę komentarz, bo mogę :D Choć było można się domyśleć z poprzedniego rozdziału, zaskakujące jest to, że Phil jest ćpunem. Szkoda chłopaka i potrzebowałby dużo wsparcia i specjalistycznej pomocy (empatia mode on). Dlatego nie podoba mi się luźne podejście Czarnego do Phila "nie zadawaj się z nim bo to ćpun". Zdawało mi się, że mają dobre stosunki, a tutaj okazuje się, że Czarny jest dość małostkowy i raczej nie lubię tej postaci.

    Mimo że Phil ćpa i całuje się z innym chłopakiem będąc w związku z jakąś dziewczyną, wzbudza u mnie jak dotąd największą sympatię. Wydaje się być prawdziwy. No i cicho statkuję Phil x Vega, ale to już wiesz... xD

    W każdym razie, rozdział mi się podoba, nie trać motywacji, czekam na dalsze rozdziały. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy kochają Phila :D Też lubię tę postać więc nawet gdybym chciała się go jakoś pozbyć z opowiadania to nie mogłabym, wtedy opowiadanie nie było by już takie samo. A co do Vega x Hall pożyjemy zobaczymy, może jednak :D ~Himana

      Usuń
  2. Króciutki ten rozdział :/ oby kolejny był dłuższy.Spodziewałam się tego, że Phl bierze, ale kompletnie nie spodziewałam się tego,że Alexowi będzie szkoda Setha, polubiłam wszystkie postacie u ciebie w opowiadaniu, i w ogóle to opowiadanie. Czekam na kolejny (mam nadzieję dłuższy rozdział) Trzymaj się i pisz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się aby był dłuższy, tylko wtedy może mi zejść dłużej z publikacją :D ~Himana

      Usuń
  3. Fajny rozdział ^^
    Jedynie się tylko trochę pogubiłam w postaciach, ale problem już rozwiązany :D
    Oby następny był dłuższy. Proszęę! <3

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.