3 paź 2015

Zrozumieć Uczucia Rozdział 6

   
Alex 
         Kiedy tylko wyszliśmy na szkolne podwórko Phil wyciągnął fajki.
- Musisz palić przy mnie?! - warknąłem od razu, ale tak jak mogłem się spodziewać nic sobie z tego nie zrobił, zapalił tylko papierosa i zaciągnął się nim porządnie.
- Nie sraj się, co ty cnotka niewydymka jesteś? Nigdy nie jarałeś? - zapytał wyprzedzając mnie lekko i kierując się w stronę boisk szkolnych.
- Nie, nie paliłem i nie mam zamiaru! - odwarknąłem kończąc temat. Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Dresiarz sobie popalał, a ja starałem się skupić na drodze. Phil szedł przede mną. Dopiero teraz mogłem zauważyć jak ma chude nogi. Wcześniej w tych powyciąganych i szerokich dresach nie było tego widać, ale teraz świetnie dopasowane jeansy podkreślały jego chudość. Niestety, nie widziałem jeszcze jego brzucha, gdyż przez te wielkie bluzy nic nie dało się stwierdzić, jednak, sądząc po nogach, brzuch mógł być taki sam. Zastanawiało mnie tylko jedno - skoro był tak chudy, to skąd w nim taka siła, że praktycznie większość osób jest pod jego "ochroną"... Może miał jakieś metody, które hmm... Pobudzały go? Coś jak narkotyki, ale wątpiłem, żeby on brał. Wygląda na porządnego gościa. Poza papierosami nie widziałem w nim żadnego uzależnienia.
- Teraz wyjdziemy na tę skarpę. - powiedział i pokazał głową na wymienione miejsce, poza boiskiem do koszykówki. Nie była jakoś specjalnie wielka, ale wydawała się być stroma. - Jest tam mała furtka ukryta między akacjami. Zwykle zostawiam ją otwartą, bo jest lepiej przechodzić, ale wymykają się nią także inni, więc nie zdziw się, jeśli kiedyś jej nie zamkniesz, a gdy będziesz wracał, ponownie będziesz musiał ją otworzyć. - poinformował mnie, a ja pokiwałem mu głową na znak zgody. 
- Chodźmy. 
- Phil? - zacząłem niepewnie, a on spojrzał na mnie unosząc jedną brew. 
- Mów. Nie krępuj się.  
- Powiesz mi kiedyś co jest w tych paczkach? 
- Kiedyś... Może. Na razie muszę cię sprawdzić, ja i tak się dowiem czy sprawdzałeś co tam jest. Jeżeli będziesz mi "wierny", to wtedy powiem, ale jeśli nie to... To dostaniesz wpierdol. - odpowiedział wychodząc na skarpę.
- Rozumiem. - odparłem.
- Ej no chyba nie jesteś zły? - spytał odwracając się nagle i spojrzał na mnie jakość tak dziwnie. Ni to złość, ni smutek, nie umiałem tego rozszyfrować - Sądzę, że jesteś jednym z tych, którzy i umieją się powstrzymać i umieją dochować tajemnicy, ale zrozum też mam obawy. Znamy się zaledwie dzień. Przez ten czas zdążyłem się o tobie trochę dowiedzieć, jednak nie mam do ciebie stuprocentowego zaufania. Daj mi tydzień, po tym czasie powinienem być już pewien co do ciebie. - mówił patrząc mi prosto w oczy, a ja zastanawiałem się, czy on na pewno jest hetero. Ta akcja w windzie postawiła go w złym świetle w mojej wyobraźni, jednak szczerze, nie wyobrażałem go sobie w jakiejkolwiek ,,dziwnej" sytuacji z facetem.
- W porządku, nie mam ci tego za złe. - odparłem szybko, zdając sobie sprawę z tego, że on cały czas przed mną stał i dziwnie się na mnie gapił, oczekując odpowiedzi.
- Cieszę się. Dobra, chodźmy.

Przeszliśmy przez furtkę i znaleźliśmy się w małym parku, który widziałem z okna. Szliśmy wąską alejką mijając kilku starszych ludzi. Rozmawialiśmy o jakichś błahych sprawach. W końcu dotarliśmy na umówione miejsce, a mianowicie pod most. Tak, miałem co kilka dni chodzić pod most, dziwne co?
- Nie ma go jeszcze? - zapytałem Phila kiedy ten przysiadł na kamieniu. Pokręcił głową i wyciągnął telefon z kieszeni.
- Zwykle się nie spóźn.. .- nie dokończył, bo w tym momencie obok niego pojawiła się jakaś postać. Nie mogłem dojrzeć jego twarzy, ponieważ stał w cieniu, a w dodatku na głowie miał kaptur, który przysłaniał mu widok.
- Wcale się nie spóźniłem. - powiedział rozbawionym i dziwnie znajomym głosem. Jednak nie mogłem skojarzyć. skąd znam tę tonację i barwę. Podszedł bliżej mnie, a ja zamarłem. Teraz już wiedziałem, skąd znałem ten głos. Dlaczego od razu tego nie załapałem? Przecież on jest tak dobrze mi znany.
- Andy?! - zawołałem, podchodząc jeszcze bliżej, aby przyjrzeć się twarzy kuzyna. Nic się nie zmienił; niesforne czarne włosy nadal przysłaniały brązowe oczy, a szczupła twarz ciągle się uśmiechała.
- Alex?! - wyciągnął do mnie ręce i poklepał po plecach przyjacielsko.
- Znacie się?! - wtrącił się zaskoczony dresiarz, a my wybuchliśmy głośnym śmiechem. Phil stał tylko z założonymi rękami i uniesionymi wysoko brwiami... 

Seth 

Ten debil już pierwszego dnia wpakował się w jakieś kłopoty. Na początku dostał wpierdol, a później sobie uciekał z terenu szkoły. Gdyby nie to, że polazł z Philem, już dawno zgłosiłbym to dyrektorowi. Nie byłem jakimś kapusiem, bo nie kablowałem praktycznie w ogóle, ale już od samego początku, od kiedy go tylko zobaczyłem, poczułem jakąś dziwną chęć bronienia go. Nie, nie zakochałem się, nie da się w kimś zakochać od pierwszego wejrzenia. Bynajmniej ja w to nie wierzyłem, ale całym moim metalowym serduchem czułem, że jakieś uczucie wzbudził we mnie i z pewnością było ono pozytywne. Skąd wiedziałem, że poszedł? Po pierwsze - ma się znajomości tu i tam, słuch całkiem dobry, a ponadto widziałem go z okna. Szybko założyłem moje ukochane glany trzydziestki, zarzuciłem skórzaną kurtkę na ramiona i wybiegłem z pokoju. Nawet nie dbałem o to, żeby zamknąć drzwi na klucz. Potem będę się tym martwić. Już po chwili byłem na parterze. Przechodząc obok sekretariatu usłyszałem miły głos pani Joanny.
- Seth, skarbeczku, pan Hall chciał, abyś do niego zajrzał po lekcjach. - do jasnej anielki! On to miał wyczucie. Zawsze zapraszał mnie na herbatkę akurat wtedy, kiedy byłem zajęty. Wziąłem głęboki oddech, zacisnąłem pięść i starałem się odpowiedzieć w miarę spokojnie.
- Czy mogłaby pani przekazać dyrektorowi, że zajrzę do niego wieczorem?
- Mogę, lecz pan Hall wyjeżdża o dziewiętnastej i wróci dopiero w sobotę. - odparła, przeglądając jakieś papiery. Irytowało mnie to trochę, no bo, heloł, jak się z kimś rozmawia to się na niego patrzy, a nie w bok albo gdzieś!
- Dobrze. Zdążę na pewno. - zapewniłem ją i już miałem wyjść, kiedy znów się odezwała.
- A i powiedz temu nowemu... - zastanowiła się chwilę. Wiedziałem o kogo chodzi, ale z myśleniem to ona miała problem, odkąd pamiętam, więc nie pogardzę widokiem pracującej maszyny losującej.
- Zaraz, jak mu tam...aaa Vega! - wykrzyknęła zadowolona z siebie, a ja miałem ochotę wybuchnąć śmiechem widząc jej zadowoloną mordę. - Przekaż mu, że dyrektor również chce się z nim spotkać. 
- Oczywiście - odpowiedziałem. ~ Z wielką chęcią ~ dokończyłem w myślach. Już widziałem jego minę, kiedy dopadam go na mieście i mówię ,,Księżniczko dyrektor cię wzywa", Dostanę po ryju, ale będzie warto.

Właśnie, kurde. Jeżeli zaraz nie wyjdę, to ich zgubię i nici z mojego planu.
- A mógłbyś jeszcze powiedzieć pan... - zaczęła, ale przerwałem jej.
- Przepraszam, na prawdę się spieszę. - nie czekając na odpowiedź, wybiegłem z sekretariatu i pognałem do ,,gumisiowego przejścia" czyli tej małej furtki ukrytej między akacjami. Od dawna wiedziałem, że Hall się gdzieś wymyka, a teraz była idealna okazja żeby to sprawdzić i przy okazji po szpiegować troszkę Alexa. To, że chciałem go chronić to jedno, ale jak mu trochę uprzykrzę życie i poszarpię nerwy, to nic się nie stanie.

Zauważyłem, że ostatnio wkurwianie ludzi to moja specjalność. Jedna osoba, która jeszcze tolerowała moje dziwne zachowanie to Daniel, ale on jest niedojebany, więc się nie liczy. Lubię go. Zwierzam mu się, bo wiem że nikomu się nie wygada. Chodzę z nim na piwo i do gej-klubów, ale po za tym nie łączy nas nic. Nie jest moim przyjacielem, tylko dobrym kolegą, co najwyżej. Uczucie, które nas łączy, to nie jest przyjaźń. Często rozmawiamy, jednak żaden z nas nie twierdzi że jesteśmy ,,BFF". Jestem samotnikiem, ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Od roku jestem tym ,,najpopularniejszym" i ciągle ktoś się obok mnie kręci, myśląc, że tym przekona mnie do siebie. Wszyscy w klasie mnie lubią, nawet nie wiem dlaczego. To fakt, iż uczę się najlepiej z całej drugiej, i jestem ,,pupilkiem" dyrektora, ale to nie zmienia tego, że nie lubię ludzi. Są wyjątki, tak. Ale większość dziewczyn to osoby, które myślą tylko o księciu na białym koniu i o tym, żeby nie mieć ani jednego pryszcza. Chłopcy natomiast myślą tylko o tym, żeby zaruchać. Mało jest osób, które mają inne priorytety.

Wyszedłem przez furtkę i ruszyłem za Hallem i Vegą. W porównaniu do Phila, Alex jest bardziej wysportowany, widać było to na pierwszy rzut oka. Mam zwolnienie z wuefu, więc siedząc w szatni widziałem, jakie mięśnie ma na brzuchu. Widocznie często chodził na siłownię albo robił sporo ćwiczeń. Miał również umięśnione łydki, co było jednoznaczne z częstym bieganiem. Najbardziej jednak rzucały mi się w oczy jego długie, brązowe włosy. Musiał o nie dbać, ponieważ końcówki nie były połamane ani też zniszczone. Z tym koczkiem z tyłu głowy wygląda bosko... Kurde, przez to wszystko nawet nie zauważyłem, że podszedłem do nich za blisko. Usiadłem na ławce, aby odczekać aż się oddalą, a i przy okazji zmniejszając prawdopodobieństwo, że mnie nie zauważą. Ciągle o czymś rozmawiali; Alex żywo gestykulował, a Hall przytakiwał mu lub śmiał się głośno. Kiedy już byli wystarczająco daleko, wstałem z ławki i poszedłem za nimi. Szli cały czas prosto, ale w pewnym momencie gwałtownie skręcili w prawo. Gdyby nie moja błyskawiczna reakcja, zauważyliby mnie. Schyliłem się udając, że wiążę sznurówkę, starając się zakryć twarz grzywką. Kątem oka widziałem, że Vega odwrócił się i ,,badał teren". Znów chwilę zaczekałem, i po raz kolejny poszedłem za nimi.
- Andy?! - usłyszałem głos Vegi, kiedy skierowałem kroki w stronę miejsca, w które skręcili chłopcy.
- Alex?! - tym razem odezwał się jakiś nieznajomy głos. Schowałem się za jednym filarem mostu i leciutko wychyliłem głowę. Hall siedział na jakimś kamieniu, brunet stał tyłem do mnie wraz z ,,nowym". Chłopak miał szarą bluzę z kapturem i był znacznie wyższy od Alexa.
- Znacie się?!
- Jesteśmy rodziną. - odparł Alex przytulając się do chłopaka obok.
- Nooo... To fajnie, - odpowiedział zaskoczony Phil. Teraz już stał i przyglądał się ciekawie dwójce.
- Nie wiedziałem, że wkręciłeś Alexa w nasze interesy. Dlaczego nie powiedziałeś mi kto to jest jak rozmawialiśmy przez telefon? - zapytał Andy.
- Bo po pierwsze - nie pytałeś, a po drugie, gdybyś go nie znał, to co by ci to dało?
- No w sumie racja. - odpowiedział. - Dawno cie nie widziałem. - zwrócił się do Alexa. - Wyrosłeś, młody.
- Dobra, później sobie pogadacie. Przejdźmy do interesów. - wtrącił się Phil.
- A co już na głodzie? - na głodzie? Czy to to o czym myślę? Czy to możliwe, żeby Hall brał? W prawdzie czasem miałem takie podejrzenia.. Wybuchy agresji, sińce pod oczami, raz rozpierała go energia, a raz był wykończony... Syn dyrektora ćpunem?
- Musi ci wystarczyć na trzy dni, na razie nie mam towaru. - powiedział Andreas, podając jakąś paczkę Hallowi, ten z kolei dał mu taką samą.
- W porządku. Alex zostajesz czy wracasz ze mną? - zwrócił się do bruneta, wstając z kamienia. Było to jednoznaczne z tym, że zaraz będą wychodzić i trzeba będzie się gdzieś ukryć. Nie słyszałem już odpowiedzi Vegi, bo ruszyłem w stronę powrotną. Usiadłem na jednej z ławek, włożyłem słuchawki do uszu i czekałem na chłopaków. O tak, już widziałem to zdziwienie i złość bruneta. Musiałem dowiedzieć się wszystkiego na temat tych dziwnych spotkań z równie dziwnym kolesiem. Wygląda mało podejrzanie, jednak moim zdaniem dilluje, a Phil bierze. Po krótkiej chwili zza rogu wyszedł Hall w towarzystwie Vegi. Znów o czymś rozmawiali. Podniosłem głowę i spojrzałem w oczy Alexa. Już chciało mi się śmiać. Kiedy tylko mnie zobaczył, stanął jak wryty.
- Śledziłeś mnie pedale?! - warknął do mnie, podbiegając i łapiąc za bluzkę.
~ To będzie piękne. ~ pomyślałem. - Nie księżniczko, jakoś mało obchodzi mnie, co robisz. - skłamałem, a na jego twarzy już malowała się wściekłość - Dyrektor cię wzywa. - Phil parsknął śmiechem, a ja uśmiechnąłem się złośliwie. Było warto. 

***

 Phil i Alex szli do szkoły przede mną , a mimo tego bardzo dobrze widziałem szeroki uśmiech Halla. Vega przez całą drogę nie odezwał się ani słowem i cały czas zaciskał pięść. Oberwałem po pysku, ale chyba nigdy więcej nie będę mógł zobaczyć takiego wkurwionego wyrazu twarzy jak wtedy. 
- Alex zaczekaj na mnie w pokoju, pójdziemy razem do pana Halla. - rzekłem spokojnie, kiedy chłopak wchodził do pomieszczenia. Rozstaliśmy się z Philem pod jego azylem. Miałem pewien plan i jak na razie wszystko układało się po mojej myśli.
- Po pierwsze, dla ciebie jestem PAN Alex, a po drugie, nigdzie z tobą nie idę pedale! - odwarknął, a ja położyłem mu rękę na ramieniu i odpowiedziałem spokojnie. - Pójdziesz, ktoś musi być twoim rycerzem, księż...

- NIE KOŃCZ! - krzyknął, strącając moją dłoń i odpychając mnie od siebie. Uśmiechnąłem się tryumfalnie, kiedy zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Odwróciłem się na pięcie i skierowałem kroki w stronę pokoju Phila. Taka okazja więcej się nie nadarzy. Tylko teraz będę mógł sprawdzić co tak na prawdę robił Hall i czy moje przypuszczenia się sprawdzą. Nacisnąłem klamkę i zdecydowanym krokiem wszedłem do jego lokum. Tego się nie spodziewałem...




~~~~~~~~
WITAJCIE Wróciłam :D po długim oczekiwaniu jest kolejny rozdział. Następny będzie dopiero w niedzielę. Krótki, ale niestety jakoś tak wyszło. Chciałam rozwinąć ale mi się nie udało. Cieszę się, że jest was coraz więcej. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam  ~Himana 

3 komentarze:

  1. Kocham to opowiadanie <3
    Nie mogę się doczekać wątku miłosnego *lennyface*
    Moją uwagę szczególnie przyciągnęła końcówka...No jak ożna skończyć w takim momencie?! No jakim trzeba być sadystą? ;_;
    Niecierpliwie czekam na kolejną część ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kocham ciebie :D miałam dziś taki okropny humor a twój komentarz polepszył mi go o 360 stopni :D cieszę się, że ci się podoba. Wysoce prawdopodobne, iż nie wyrobię się z rozdziałem i będzie w poniedziałek więc będziesz musiała jeszcze poczekać. Wątek miłosny pojawi się gdzieś dopiero za trzy rozdział więc już niedługo ;)

      Usuń
    2. Miło mi :D
      Poniedziałek jest za kilka dni,wytrzymam ^^
      Już się szykuję!
      Ciekawa jestem kto z kim będzie, bo na razie to nie wiadomo :)
      Pozdrawiam, tulę i całuję ;)

      Usuń

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.