2 mar 2016

Zrozumieć Uczucia Rozdział 19

Beta: Lee Hyomi   (Polecam całym sercem! Poprawia w naprawdę ekspresowym tempie, daje świetne rady, widać że się stara! Nie umiem chwalić ludzi :D Więc podsumuję tak: jeśli miałabym oceniać  w skali od 1 do 10 dałabym 100 :D Jest świetna!  ) Rozdział dedykowany właśnie jej!  

Alex
  W niedzielę wieczorem przekroczyłem próg szkoły. Od razu skierowałem się do sekretariatu, bo w końcu musiałem zameldować powrót. Po wszystkim ruszyłem w stronę windy, a gdy po chwili stanęła przede mną otworem zauważyłem, że mam towarzystwo. W jej lewym rogu stał chłopak mojego wzrostu, na głowie miał czapkę z daszkiem, a na niej kaptur szerokiej, szarej bluzy. Niestety nie byłem w stanie przyjrzeć się jego twarzy, ponieważ głowę miał spuszczoną. Wkroczyłem do środka i naciskając guzik z numerem 15, stanąłem po drugiej stronie małego pomieszczenia.
- Siema. - Powiedział znajomym głosem. Starałem się dopasować go do odpowiedniej osoby, ale pomimo pewności, że kolesia znam nie byłem w stanie tego zrobić.
- Cześć. - Odparłem. ~Myśl, Alex. Kurwa myśl. Połącz fakty!~ Znów spojrzałem na chłopaka, a on wyciągnął telefon i zaczął obracać go w dłoniach. Był to nowy, dość sporych rozmiarów aparat w białym, rzucającym się w oczy etui. Znałem go, tylko znów nie mogłem przypisać do niego nikogo, kogo choć trochę kojarzyłem.
Chłopak odchrząknął zdejmując kaptur wraz z czapką, a  mnie olśniło! ~Jestem idiotą.~ 
- PHIL! - Krzyknąłem zadowolony, że w końcu udało mi się rozszyfrować jego tożsamość. Dresiarz podniósł głowę, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Wyglądał... Lepiej niż trzy tygodnie temu. Jego twarz jakby lekko się zaokrągliła, a po sińcach pod oczami nie było śladu. Podszedł do mnie i poklepał przyjacielsko po plecach. 
- Nowa? - Spytał pokazując palcem na futerał z gitarą, który miałem w ręce. Kiwnąłem głową. - Powrót do przeszłości, co nie? Mam nadzieję, że tym razem nie zatrzymamy się między piętrami. - Zaśmiałem się, przypominając sobie sytuację sprzed czterech miesięcy, kiedy to w podobnych okolicznościach się poznaliśmy.
- Też mam taką nadzieję. - Odpowiedziałem uśmiechając się lekko. Przez chwilę panowała cisza.
- Ekhem... To jak się czujesz? - Zapytałem. Hall gestem ręki pokazał pół na pół. 
- Jest lepiej. – Zapewnił. - Ale... Nie potrafię. Rozumiesz, nie potrafię tego rzucić. Ograniczyłem, tyle, że ciągle mnie ciągnie. Gdyby nie Daniel...  Nie rozmawialibyśmy teraz. Tylko on mi został. - Przerwał i szepnął łamliwym głosem. - Zostawiła mnie. Tak po prostu. Stwierdziła, że nie chce chłopaka ćpuna. - Ale, że jak? Olivia? Zostawiła go, bo jest narkomanem i nie może z tego wyjść? Gdyby nie powaga sytuacji na pewno zacząłbym się śmiać z głupoty tej dziewczyny. No, bo jeśli się kogoś kocha to nie zostawia się go, kiedy najbardziej potrzebuje pomocy ukochanej osoby! Jeśli już jest się w związku, to jest się na dobre i na złe! W szczęściu i w nieszczęściu! 
- Phil, nie przejmuj się. Gdyby cię kochała nie odeszłaby nawet gdybyś był trędowaty. - Rzekłem klepiąc go po plecach. Uśmiechnął się smutno i kiwnął głową. - Masz przecież Daniela. To taki wspaniały chłopak, nie zostawił cię mimo tego, że o wszystkim wiedział. Nawet ci pomagał, kiedy nie dawałeś rady. On w porównaniu do niej naprawdę darzy cię ogromnym uczuciem. - Hall pokiwał głową. 
- Masz rację Alex, masz rację. - Odparł.
- Ja zawsze mam rację.- Powiedziałem i puściłem do niego oczko.

***

  Kiedy wyszliśmy z windy Phil od razu udał się do siebie twierdząc, że źle się czuje, a ja chcąc nie chcąc skierowałem się w stronę pomieszczenia z numerem 483. Nacisnąłem klamkę, jednak ta ku memu zdziwieniu nie ustąpiła. Wygrzebałem z kieszeni klucz i otworzyłem drzwi. ,,Mieszkanie" zastałem tak jak je zostawiłem, i gdyby nie rozrzucona pościel na łóżku Czarnego, można by rzec, że nikogo tu przez dwa tygodnie nie było. Zapaliłem lampkę stojącą na szafce nocnej po czym zacząłem powoli wyjmować ubrania i inne drobiazgi z torby. Właśnie wkładałem ostatnią koszulkę do szafy, kiedy usłyszałem zgrzyt zamka. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem w nich kogoś Setho-podobnego. Przyjrzałem mu się dokładnie i ze zdziwieniem zauważyłem, że wszystkie ,,upiększacze" typu cienie, kreski, pudry i inne pierdoły zniknęły. Grzywka, która zawsze zasłaniała twarz obecnie była zaczesana razem z resztą włosów, przez co można było zobaczyć całe jego oblicze. Teraz wyglądał normalnie. Był tak... Ludzki i męski. Czarne koszulki, które zwykle nosił zastąpiła biała koszula z rozpiętymi przy szyi dwoma guzikami, przez co wyglądał pociągająco. Czarne rurki, które mocno opinały mu dupę zostały zmienione na luźniejsze jeansy, jednak nadal w ciemnym kolorze. Na rękach nadal miał pieszczochy i frotki, a w brwi kolczyk. Poza tym zmieniło się jeszcze jedno, mianowicie ironiczny uśmiech, który zwykle gościł na jego twarzy.
- Zamknij te usta, bo zaraz zrobię coś, czego bardzo byś nie chciał. - Rzekł spokojnie i usiadł na łóżku.
- Wooow.. - Wydusiłem w końcu. - Nigdy bym nie pomyślał, że to powiem, ale... Wyglądasz zajebiście. – Skwitowałem opadając na posłanie obok niego.
- Nigdy nie pomyślałbym, że to powiem ale... Dzięki. - Odtworzył moją wcześniejszą wypowiedź, a ja zaśmiałem się cicho. Założyłem ręce za głową, położyłem się i zacząłem myśleć o przyczynie tak diametralnej zmiany jego wyglądu. Czyżby myślał, że w ten sposób uda mu się mnie uwieść? Gdyby się postarał to mooooże coś by z tego było, jednak to nie byłoby takie proste. Nie ma szans, żebym ‘chodził’ z facetem tylko dla zabawy. Jeśli już, to po pierwsze i najważniejsze musiałbym się w nim zakochać (to raczej niemożliwe), a po drugie musiałbym mieć pewność, że danej osobie cholernie zależy. Nie wierzę, że ja, Alexander Paul Vega, hetero na sto procent doszedłem do takich wniosków. 
- Wiem na co czekasz. - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Setha. Spojrzałem na niego nieprzytomnie, ale po chwili przypomniała mi się rozmowa, którą odbyliśmy wcześniej.
- No to mów. - Ponagliłem go, gdy przez dłuższą chwilę nie opowiadał. Westchnął głośno, nabierając powietrza do płuc, spojrzał na mnie i ku memu zdziwieniu położył się obok podpierając głowę na ręce tak, że teraz spoglądał prosto w moje oczy. Była to dość dziwna pozycja, jednak w tamtym momencie nie przeszkadzała mi zbytnio.
- Pamiętasz, kiedyś mówiłem ci, jak bardzo się zmieniłem.. - Kiwnąłem głową potwierdzająco. - W ciągu tamtych dwóch lat, kiedy stopniowo ‘stawałem się’ homo, miałem dwóch chłopaków, z którymi no cóż, nie wyszło. Pierwszy wytrzymał ze mną miesiąc, a drugi trzy. Jak się pewnie domyślasz nie był to dla mnie szczęśliwy czas. Tym bardziej, kiedy dowiedział się o tym mój ojciec… Wyśmiał mnie, stwierdził, że jestem ciotą i nieudacznikiem życiowym. Wtedy jego słowa bardzo mnie zabolały. Powiedział, że jeśli nie znajdę sobie chłopaka i nie będę z nim w związku co najmniej rok to znajdzie mi dziewczynę, każe się z nią ożenić i spłodzić co najmniej dwójkę dzieci. - Moje brwi automatycznie podjechał do góry, miałem ochotę się po prostu roześmiać, bo który ojciec w dwudziestym pierwszym wieku wybiera synowi GEJOWI dziewczynę! No bez przesady. Nie ma takiego prawa! To niedorzeczne, niedopuszczalne i niemożliwe do wykonania. - Nie może tego zrobić, ale zawsze może mnie wydziedziczyć i przestać się ze mną kontaktować. To byłoby sto razy gorsze od przymusowego ślubu... Alex, ja musiałem skłamać, nie miałem wyboru. Jestem ci dozgonnie wdzięczny, że mimo wszystko mnie nie wydałeś, kiedy byli tu moi rodzice mimo tego, że nie wiedziałeś o co tak naprawdę chodzi. Jestem twoim dłużnikiem do końca życia. - Zamilkł, a ja korzystając z chwilowej ciszy postanowiłem mu odpowiedzieć.
- Nie ma sprawy. Teraz mam świadomość, że nie zostałem wykorzystany, a komuś pomogłem. - Uśmiechnąłem się do niego pocieszająco na co on odwzajemnił grymas mimo tego, że w jego oczach pojawiły się łzy. - Ej, tylko nie rycz. Może daję dobre rady, ale nie umiem pocieszać, serio jestem w tym beznadziejny. – Nie wiedząc czemu przyciągnąłem go do siebie i mocno przytuliłem. Poczułem jak wczepia się w moją koszulkę. 

- Dziękuję, naprawdę jesteś cudownym facetem. - Wymruczał ledwo słyszalnie. 

Rozdział 20 

~~~~~~~~
WOHA! Ale pojechałam z akcją! Cieszycie się prawda? :D I pewnie nie wierzycie, ja też nie :D Ostatnio w moich włosach zagnieździła się taka jedna cholera i ciągle szepcze Pisz rozdział, pisz rozdział. Wena się nazywa :D W uj krótki, ale wyjaśniłam to co chciałam i to na co wszyscy czekali. Dwudziesty będzie znacznie dłuższy. Mam nadzieję,że wam się podoba, bo ja osobiście jestem z niego zadowolona. Trzymajcie się. Do niedzieli! Pozdrawiam. 
          

  

4 komentarze:

  1. Awwwww dziękuję! :3
    Co do rozdziału to chyba nie muszę mówić, że jestem jak zawsze zachwycona? A co mi tam.. Rozdział boski :D
    W końcu coś się między nimi dzieje takiego oh i ah ^^
    Już wiem co to za rady Seth dostał od Paula i mam nadzieję, że pojawi się więcej ciekawych zmian.
    Oczywiście nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a jak głos zamieszkujący włosy zniknie to chętnie go zastąpię, bo załamię się, jeśli nagle będziesz miała zastój XD

    Weny!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero początek zmian :D
      Cieszę się, że rozdział ci się podobał, starałam się jak mogłam ;)
      Ahh również mam nadzieję, że wena nie zniknie bo nie lubię bezczynnie siedzieć przed komputerem. Kiedy dodaję rozdział i ludzie komentują wtedy jestem z siebie zadowolona bo wiem, że choć w malutkim stopniu uszczęśliwiłam kogoś, a to naprawdę przyjemne uczucie.

      Usuń
  2. Miałam w planach skomentowania wszystkiego, ale nie mam ochoty :")
    Opowiadanie jest super, aaaa. Czasami kuleje pod względem literackim (albo to moje wrażenie), ale jest bardzo super, a nawet troszeczkę bardziej niż bardzo. Seth to najfajniejsza postać <3 Kibicuje mu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że w ogóle się odezwałaś :D
      I tak wiem, że jest tu sporo błędów, ale jestem początkującą ,,pisarką" i mam świadomość tego, że nie będzie to jakieś mistrzostwo świata jeśli chodzi o opisy :D
      Aww wszyscy kochają Setha :D
      Dziękuje za komentarz :*

      Usuń

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.