-
Usiądźcie chłopcy. - Odezwała się matka, kiedy weszliśmy do salonu. Zgodnie z
jej poleceniem zajęliśmy miejsca na kanapie. Ona usiadła w jednym z foteli.
-
Alice? – Słysząc głos Rogera jak na komendę wraz z Paulem odwróciliśmy się w
jego stronę.
-
Usiądź, wydaje mi się, że trzeba im wszystko wyjaśnić. - Mężczyzna przygryzł
wargę kiwając głową. Uważnie obserwowałem każdy ruch mojej matki. Kiedy Roger
zajął miejsce obok ta westchnęła głośno i odchrząknęła. Krew się we mnie
gotowała od momentu spotkania na cmentarzu, a z racji tego, że do willi
mieliśmy pięć kilometrów, zdążyłem się już nakręcić. Kiedy zaczęła przedłużać
po prostu nie wytrzymałem.
-
No słuchamy? Co masz nam do powiedzenia? Może chcesz przeprosić?! Za to, że
kiedy potrzebowaliśmy cię najbardziej ty się po prostu bawiłaś?! - Warczałem w
jej stronę cały czas patrząc jej w oczy. Kobieta spuściła głowę i wydawała się
być smutna. I dobrze, niech poczuje to co ja! Suka.
-
Alex, spokojnie. - Szepnął Roger. - Pozwól jej powiedzieć, to naprawdę bardzo
ważne. - Prychnąłem ~ciekawe co było ważniejsze od dzieci~ pomyślałem.
Założyłem ręce na piersi i czekałem.
-
Wiem, że to co teraz powiem, może się wam wydać nieprawdopodobne. Być może nie
zmieni to waszego stosunku do mnie... - Zaczęła cicho. - Po śmierci waszego
ojca poszłam na badania. - Tu przerwała zaczynając grzebać w torbie. Po chwili
wyciągnęła stamtąd pomarańczową teczkę i położyła ją na stole. Otworzyłem ją
szybko, a moim oczom ukazała się dokumentacja medyczna ~takie jak taty~
przeszło mi przez myśl. Przebiegłem wzrokiem po kartce: Imię i nazwisko, pesel,
adres zamieszkania, rodzaj badania, data skierowania, data wykonania badania i
to na samym końcu, co najbardziej mnie interesowało. Diagnoza.
Guz
piersi (lewej) łagodny
Zamarłem.
Kątem dostrzegłem, że Paul zareagował podobnie. Spojrzałem na mamę i widząc
wyraźny smutek na jej twarzy wstałem by przytulić się do mniej najmocniej jak
tylko potrafiłem. Złość wyparowała na dobre, przecież mogłem stracić kolejną
bliską mi osobę. Kobietę, która mnie urodziła, bawiła, karmiła, pielęgnowała,
uczyła, kochała, dbała... Znów poczułem ten straszliwy ból w sercu, który
czułem cztery lata temu, kiedy dowiedziałem się o chorobie ojca. Gdyby odeszła
zostałbym sam. Nie przeżyłbym tego. Nie potrafiłbym pogodzić się z taką stratą.
-
Czemu nam nie powiedziałaś? - Zapytał Paul po długiej chwili ciszy. Odsunąłem
się od mamy łapiąc ją za rękę, tak jakbym się bał, że zaraz wstanie i odejdzie.
-
Widziałam jak bardzo cierpieliście po śmierci waszego ojca. Miałam świadomość
tego, że go kochaliście i było wam ciężko, dlatego postanowiłam was od siebie
odsunąć. Chciałam byście mnie znienawidzili, bo gdybym... Gdybym nie przeżyła, nie
tęsknilibyście tak bardzo w głowie mając to jak bardzo was zaniedbywałam, kiedy
najbardziej mnie potrzebowaliście. - Powiedziała drżącym głosem. - Alex, na
święta nie było mnie w domu, ponieważ byłam w Niemczech na badaniach. Paul,
kiedy zdawałeś prawo jazdy przechodziłam operację. - Niewidzialna dłoń ścisnęła
mój żołądek. Robiła to wszystko, żebyśmy nie cierpieli. Znów zamknąłem ją w
swoim uścisku.
***
Sobota, czyli ostatnia doba mojego pobytu u
rodziny, bo od trzech dni właśnie tak postrzegałem pobyt u Rogera. Odkąd mama
wyznała dlaczego się tak zachowywała nastawienie moje i Paula względem jej
osoby diametralnie się zmieniło. Gdy pomyślę, że mogłem ją stracić... A w głębi
duszy bym ją nienawidził, to w moim sercu coś nieprzyjemnie się kurczy chcąc
pęknąć. Wybaczyłem jej wszystko, bo przecież robiła to dla naszego dobra.
Okazało
się również, że Roger wiedział o wszystkim, ale miał kategoryczny zakaz
mówienia nam o tym. Podziwiam go, ja na jego miejscu nie wytrzymałbym, gdyby
moje dzieci (lub pasierby) obrażały swoją matkę, Podczas gdy ta zmagałaby się z
najgorszą chorobą jak może spotkać kobietę. Usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi
i od razu odwróciłem głowę w tamtą stronę.
-
Obudziłem cię? Przepraszam. - Wymamrotał Roger zaczynając się wycofywać.
-
Nie, nie. Od dawna nie śpię. - Powiedziałem i poklepałem miejsce obok siebie.
Mężczyzna wyglądał hmm... Bardzo ładnie. Ciemne włosy ułożone były na żelu,
biała koszula i czarna marynarka oraz krawat zawiązany pod szyją, a do tego eleganckie
spodnie od garnituru, oraz błyszczące buty. Uniosłem brew pytająco, na co on
tylko westchnął. - Co się tak odstawiłeś jak stróż w boże ciało? - Zapytałem z
nutką rozbawienia w głosie. Roger bez większych ceregieli sięgnął do kieszeni i
wyciągnął stamtąd małe, czerwone pudełeczko. Moja reakcja była natychmiastowa.
Po prostu zacząłem się śmiać.
-
Bardzo śmieszne. - Mruknął chowając przedmiot. Otarłem łzę z kącika oka
starając się opanować.
-
Jeśli będziesz się oświadczał z taką miną to na pewno się nie zgodzi. -
Wydusiłem w końcu. Usiadł na brzegu łóżka i westchnął.
-
No to co mam zrobić? - Zapytał.
-
Masz już jakiś plan? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Mężczyzna prawie
niezauważalnie skinął głową. - W takim razie się go trzymaj. - Spojrzał na mnie
zaskoczony.
-A
gdybyście mogli z Paulem... Wiesz... - Zaczął niepewnie.
-Wyjść
z domu? - Znów przytaknął. - Nie ma sprawy, miałem dziś iść odwiedzić starego
znajomego. - Uśmiech zagościł na jego twarzy.
-
Ale ty nie masz nic przeciwko, prawda? - Spytał nagle.
-
Dopóki nie zaczniesz jej zdradzać, albo bić to nie. - Mężczyzna przyciągnął mnie
do siebie i zamknął w mocnym uścisku. Trwaliśmy tak chwilę.
-
Dziękuję, to dla mnie bardzo ważne.
***
-
Trzymam kciuki. - W tym samym czasie powiedzieliśmy do Rogera. Spojrzałem na
Paula i zaśmiałem się. Mężczyzna był bardzo blady, ale wiedziałem, że to ze
stresu. Przez dwa lata zdążyłem go poznać. Zawsze, gdy miał jakąś ważną
konferencję, albo pilny wyjazd wyglądał jakby miał kopnąć w kalendarz.
-
Na pewno się zgodzi. - Klepnąłem go pocieszająco i opuściłem dom idąc ramię w
ramię z bratem. Szliśmy w ciszy, którą w pewnym momencie przerwał cichy chichot
Paula. Spojrzałem na niego krzywo unosząc pytająco brew. - Dobrze się czujesz?
-
Wyśmienicie. - Odparł nadal chichocząc. - Tylko wyobraziłem sobie ciebie z
Sethem przy boku na ślubie mamy i Rogera.
-
PAUL! - Krzyknąłem po czym kopnąłem go w piszczel. Chłopak złapał się za nogę,
ale mimo to humor go nie opuścił. - To nie jest śmieszne. - Mruknąłem
naburmuszony i założywszy kaptur bluzy na głowę ruszyłem przed siebie obrażony.
Odezwałem się, kiedy poczułem jego rękę na moim ramieniu. - Czemu wszyscy na
siłę chcą zrobić ze mnie geja?
-
Alex, usiądźmy. - Pokazał ręką ławeczkę stojącą niedaleko. Kiedy już na niej
zasiedliśmy brat zwrócił się do mnie. - Nikt nie chce z ciebie zrobić geja. A
przynajmniej nie ja. Po postu chcę żebyś był szczęśliwy. - Już chciałem mu
odpowiedzieć, ale on przyłożył dłoń do moich ust i kontynuował. - Te wszystkie
puste laski, które przyprowadzałeś nie są ciebie warte. Naprawdę jesteś świetnym,
czułym, romantycznym i kochającym facetem, dlatego też na taką osobę
zasługujesz. Nie znam Setha osobiście, ale po dokładnym prześledzeniu jego
profilu na Facebooku i jednej rozmowie z nim stwierdziłem, że jest dobrym uzupełnieniem
ciebie. Chyba najwyższa pora się ustatkować. Ty w ciągu miesiąca zaliczasz
więcej dziewczyn niż ja przez całe życie. - Powiedział lekko oskarżycielskim
tonem, a ja w głębi duszy się z nim zgadzałem. No bo jakby nie patrzeć miał
rację. Nie mogę całego życia spędzić na ruchaniu każdej laski, która zakręci się
obok. Chyba naprawdę potrzebowałem miłości. Kolejny raz chciałem wyrazić swoje
zdania, ale przerwał mi dźwięk telefonu. Westchnąłem, bo domyślałem się kto
dzwonił. - Odbierz, może zrozumiesz co mam na myśli. On naprawdę cię kocha. –
Zapewnił puszczając mi oczko.
-
Hejka! - Odezwał się, gdy tylko odebrałem.
-
Cześć. - Wymamrotałem.
-
Lepiej się czujesz? Jak twoja głowa? - Zaczął zadawać pytania, a mnie powoli
opuszczały chęci do dalszej konwersacji.
-
Tak, już jest dobrze. - Kątem oka zobaczyłem jak Paul wstaje i rusza przed
siebie.
-
Cieszę się. – Przerwał na chwilę. - Nie dzwoniłem wcześniej, bo nie chciałem ci
przeszkadzać w święta.
-
W porządku, nic się nie stało. - Zapewniłem go czekałem czekając na
kontynuację. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem głośne westchnięcie.
~Ciota, najpierw udaje takiego kozaka przed rodzicami, a potem nie potrafi tego
wyjaśnić~ pomyślałem.
-
Alex, dobrze wiesz po co dzwonię. Obiecałem, więc czuję obowiązek powiedzenia
ci o co chodzi. Doszedłem jednak do wniosku, że to chyba nie jest rozmowa na
telefon. - Moja brew jakby automatycznie podjechała do góry, byłem zaskoczony.
-
Boisz się, że cię wyśmieję? Jeśli tak to po prostu powiedz, postaram się
opanować. - Nawet nie wiedziałem dlaczego to powiedziałem. Czyżbym się o niego
troszczył? Nie... Na pewno nie. To jest niedopuszczane. Nie zależało mi na nim,
ani tym bardziej na jego uczuciach, jednak wtedy coś w moim wnętrzu blokowało
tę cholerną niechęć do jego osoby. Chyba czułem, że to co ostatnio zrobił było
dla niego bardzo ważne.
-
Nie chodzi o to, dobrze wiem, za kogo mnie masz.. śmiejesz się moich uczuć i
naiwności… - Znów przerwał. - Ale... Czuję, że muszę ci to powiedzieć... Patrząc
w twoje oczy.
Rozdział 19
Rozdział 19
~~~~~~~~
Witajcie przyjaciele.
Znów nic się między nim takiego specjalnego nie dzieje, i już dziś obiecuję, iż od następnego rozdziału już zacznie iskrzyć. Ponieważ wydaje mi się, że zaczynam przynudzać,a jedyne yaoi jakie jest w tym opowiadaniu to Daniel x Phil.
Tak w ogóle to spadły wyświetlenia i zastanawiam się dlaczego... chyba rzeczywiście ZU zrobiło się nudne :D
Jeśli to czytacie to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza! To bardzo motywuje. Pozdrawiam! ~Himana
Weeeee wreszcie się doczekałam! *.* Cudownie i pisz dalej, wenki życzę :*
OdpowiedzUsuńDziękuję i za komentarz i za miłe słowa i za wenę :D
UsuńJak dla mnie chłopcy trochę szybko wybaczyli matce, ale może tak powinno być..
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie co Seth dokładnie powie Alexowi także pisz szybko kolejny rozdział, bo mi jak zawsze mało i mało XD
Beta >^.^<
Tez uważam, że za szybko to się stało, ale stwierdziłam, iż wszystko za długo się ciągnie i trzeba przyspieszyć z akcją. Rozdział na pewno będzie w tym tygodniu, bo wena ostatnio bardzo mi dopisuje :D
UsuńŚwietne szkoda tylko, że tak szybko się czytało. Weny życze i czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńPrzerywasz w takich momentach że bedzie mnie skrecać do kolejnego rodzialu aż zaspokoje ciekawość.
Aww <3 Obiecuję,że nie będzie cię długo skręcać bo rozdział już prawie gotowy.
Usuń