28 lut 2016

Zrozumieć Uczucia Rozdział 18

Beta: Lee Hyomi  
Alex
- Usiądźcie chłopcy. - Odezwała się matka, kiedy weszliśmy do salonu. Zgodnie z jej poleceniem zajęliśmy miejsca na kanapie. Ona usiadła w jednym z foteli.
- Alice? – Słysząc głos Rogera jak na komendę wraz z Paulem odwróciliśmy się w jego stronę.
- Usiądź, wydaje mi się, że trzeba im wszystko wyjaśnić. - Mężczyzna przygryzł wargę kiwając głową. Uważnie obserwowałem każdy ruch mojej matki. Kiedy Roger zajął miejsce obok ta westchnęła głośno i odchrząknęła. Krew się we mnie gotowała od momentu spotkania na cmentarzu, a z racji tego, że do willi mieliśmy pięć kilometrów, zdążyłem się już nakręcić. Kiedy zaczęła przedłużać po prostu nie wytrzymałem.
- No słuchamy? Co masz nam do powiedzenia? Może chcesz przeprosić?! Za to, że kiedy potrzebowaliśmy cię najbardziej ty się po prostu bawiłaś?! - Warczałem w jej stronę cały czas patrząc jej w oczy. Kobieta spuściła głowę i wydawała się być smutna. I dobrze, niech poczuje to co ja! Suka.
- Alex, spokojnie. - Szepnął Roger. - Pozwól jej powiedzieć, to naprawdę bardzo ważne. - Prychnąłem ~ciekawe co było ważniejsze od dzieci~ pomyślałem. Założyłem ręce na piersi i czekałem.
- Wiem, że to co teraz powiem, może się wam wydać nieprawdopodobne. Być może nie zmieni to waszego stosunku do mnie... - Zaczęła cicho. - Po śmierci waszego ojca poszłam na badania. - Tu przerwała zaczynając grzebać w torbie. Po chwili wyciągnęła stamtąd pomarańczową teczkę i położyła ją na stole. Otworzyłem ją szybko, a moim oczom ukazała się dokumentacja medyczna ~takie jak taty~ przeszło mi przez myśl. Przebiegłem wzrokiem po kartce: Imię i nazwisko, pesel, adres zamieszkania, rodzaj badania, data skierowania, data wykonania badania i to na samym końcu, co najbardziej mnie interesowało. Diagnoza.
Guz piersi (lewej) łagodny
Zamarłem. Kątem dostrzegłem, że Paul zareagował podobnie. Spojrzałem na mamę i widząc wyraźny smutek na jej twarzy wstałem by przytulić się do mniej najmocniej jak tylko potrafiłem. Złość wyparowała na dobre, przecież mogłem stracić kolejną bliską mi osobę. Kobietę, która mnie urodziła, bawiła, karmiła, pielęgnowała, uczyła, kochała, dbała... Znów poczułem ten straszliwy ból w sercu, który czułem cztery lata temu, kiedy dowiedziałem się o chorobie ojca. Gdyby odeszła zostałbym sam. Nie przeżyłbym tego. Nie potrafiłbym pogodzić się z taką stratą.
- Czemu nam nie powiedziałaś? - Zapytał Paul po długiej chwili ciszy. Odsunąłem się od mamy łapiąc ją za rękę, tak jakbym się bał, że zaraz wstanie i odejdzie.
- Widziałam jak bardzo cierpieliście po śmierci waszego ojca. Miałam świadomość tego, że go kochaliście i było wam ciężko, dlatego postanowiłam was od siebie odsunąć. Chciałam byście mnie znienawidzili, bo gdybym... Gdybym nie przeżyła, nie tęsknilibyście tak bardzo w głowie mając to jak bardzo was zaniedbywałam, kiedy najbardziej mnie potrzebowaliście. - Powiedziała drżącym głosem. - Alex, na święta nie było mnie w domu, ponieważ byłam w Niemczech na badaniach. Paul, kiedy zdawałeś prawo jazdy przechodziłam operację. - Niewidzialna dłoń ścisnęła mój żołądek. Robiła to wszystko, żebyśmy nie cierpieli. Znów zamknąłem ją w swoim uścisku.

***

  Sobota, czyli ostatnia doba mojego pobytu u rodziny, bo od trzech dni właśnie tak postrzegałem pobyt u Rogera. Odkąd mama wyznała dlaczego się tak zachowywała nastawienie moje i Paula względem jej osoby diametralnie się zmieniło. Gdy pomyślę, że mogłem ją stracić... A w głębi duszy bym ją nienawidził, to w moim sercu coś nieprzyjemnie się kurczy chcąc pęknąć. Wybaczyłem jej wszystko, bo przecież robiła to dla naszego dobra.
Okazało się również, że Roger wiedział o wszystkim, ale miał kategoryczny zakaz mówienia nam o tym. Podziwiam go, ja na jego miejscu nie wytrzymałbym, gdyby moje dzieci (lub pasierby) obrażały swoją matkę, Podczas gdy ta zmagałaby się z najgorszą chorobą jak może spotkać kobietę. Usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi i od razu odwróciłem głowę w tamtą stronę.
- Obudziłem cię? Przepraszam. - Wymamrotał Roger zaczynając się wycofywać.
- Nie, nie. Od dawna nie śpię. - Powiedziałem i poklepałem miejsce obok siebie. Mężczyzna wyglądał hmm... Bardzo ładnie. Ciemne włosy ułożone były na żelu, biała koszula i czarna marynarka oraz krawat zawiązany pod szyją, a do tego eleganckie spodnie od garnituru, oraz błyszczące buty. Uniosłem brew pytająco, na co on tylko westchnął. - Co się tak odstawiłeś jak stróż w boże ciało? - Zapytałem z nutką rozbawienia w głosie. Roger bez większych ceregieli sięgnął do kieszeni i wyciągnął stamtąd małe, czerwone pudełeczko. Moja reakcja była natychmiastowa. Po prostu zacząłem się śmiać.
- Bardzo śmieszne. - Mruknął chowając przedmiot. Otarłem łzę z kącika oka starając się opanować.
- Jeśli będziesz się oświadczał z taką miną to na pewno się nie zgodzi. - Wydusiłem w końcu. Usiadł na brzegu łóżka i westchnął.
- No to co mam zrobić? - Zapytał.
- Masz już jakiś plan? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Mężczyzna prawie niezauważalnie skinął głową. - W takim razie się go trzymaj. - Spojrzał na mnie zaskoczony.
-A gdybyście mogli z Paulem... Wiesz... - Zaczął niepewnie.
-Wyjść z domu? - Znów przytaknął. - Nie ma sprawy, miałem dziś iść odwiedzić starego znajomego. - Uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Ale ty nie masz nic przeciwko, prawda? - Spytał nagle.
- Dopóki nie zaczniesz jej zdradzać, albo bić to nie. - Mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i zamknął w mocnym uścisku. Trwaliśmy tak chwilę.
- Dziękuję, to dla mnie bardzo ważne.

***

- Trzymam kciuki. - W tym samym czasie powiedzieliśmy do Rogera. Spojrzałem na Paula i zaśmiałem się. Mężczyzna był bardzo blady, ale wiedziałem, że to ze stresu. Przez dwa lata zdążyłem go poznać. Zawsze, gdy miał jakąś ważną konferencję, albo pilny wyjazd wyglądał jakby miał kopnąć w kalendarz.
- Na pewno się zgodzi. - Klepnąłem go pocieszająco i opuściłem dom idąc ramię w ramię z bratem. Szliśmy w ciszy, którą w pewnym momencie przerwał cichy chichot Paula. Spojrzałem na niego krzywo unosząc pytająco brew. - Dobrze się czujesz?
- Wyśmienicie. - Odparł nadal chichocząc. - Tylko wyobraziłem sobie ciebie z Sethem przy boku na ślubie mamy i Rogera.
- PAUL! - Krzyknąłem po czym kopnąłem go w piszczel. Chłopak złapał się za nogę, ale mimo to humor go nie opuścił. - To nie jest śmieszne. - Mruknąłem naburmuszony i założywszy kaptur bluzy na głowę ruszyłem przed siebie obrażony. Odezwałem się, kiedy poczułem jego rękę na moim ramieniu. - Czemu wszyscy na siłę chcą zrobić ze mnie geja?
- Alex, usiądźmy. - Pokazał ręką ławeczkę stojącą niedaleko. Kiedy już na niej zasiedliśmy brat zwrócił się do mnie. - Nikt nie chce z ciebie zrobić geja. A przynajmniej nie ja. Po postu chcę żebyś był szczęśliwy. - Już chciałem mu odpowiedzieć, ale on przyłożył dłoń do moich ust i kontynuował. - Te wszystkie puste laski, które przyprowadzałeś nie są ciebie warte. Naprawdę jesteś świetnym, czułym, romantycznym i kochającym facetem, dlatego też na taką osobę zasługujesz. Nie znam Setha osobiście, ale po dokładnym prześledzeniu jego profilu na Facebooku i jednej rozmowie z nim stwierdziłem, że jest dobrym uzupełnieniem ciebie. Chyba najwyższa pora się ustatkować. Ty w ciągu miesiąca zaliczasz więcej dziewczyn niż ja przez całe życie. - Powiedział lekko oskarżycielskim tonem, a ja w głębi duszy się z nim zgadzałem. No bo jakby nie patrzeć miał rację. Nie mogę całego życia spędzić na ruchaniu każdej laski, która zakręci się obok. Chyba naprawdę potrzebowałem miłości. Kolejny raz chciałem wyrazić swoje zdania, ale przerwał mi dźwięk telefonu. Westchnąłem, bo domyślałem się kto dzwonił. - Odbierz, może zrozumiesz co mam na myśli. On naprawdę cię kocha. – Zapewnił puszczając mi oczko.
- Hejka! - Odezwał się, gdy tylko odebrałem.
- Cześć. - Wymamrotałem.
- Lepiej się czujesz? Jak twoja głowa? - Zaczął zadawać pytania, a mnie powoli opuszczały chęci do dalszej konwersacji.
- Tak, już jest dobrze. - Kątem oka zobaczyłem jak Paul wstaje i rusza przed siebie.
- Cieszę się. – Przerwał na chwilę. - Nie dzwoniłem wcześniej, bo nie chciałem ci przeszkadzać w święta.
- W porządku, nic się nie stało. - Zapewniłem go czekałem czekając na kontynuację. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem głośne westchnięcie. ~Ciota, najpierw udaje takiego kozaka przed rodzicami, a potem nie potrafi tego wyjaśnić~ pomyślałem.
- Alex, dobrze wiesz po co dzwonię. Obiecałem, więc czuję obowiązek powiedzenia ci o co chodzi. Doszedłem jednak do wniosku, że to chyba nie jest rozmowa na telefon. - Moja brew jakby automatycznie podjechała do góry, byłem zaskoczony.
- Boisz się, że cię wyśmieję? Jeśli tak to po prostu powiedz, postaram się opanować. - Nawet nie wiedziałem dlaczego to powiedziałem. Czyżbym się o niego troszczył? Nie... Na pewno nie. To jest niedopuszczane. Nie zależało mi na nim, ani tym bardziej na jego uczuciach, jednak wtedy coś w moim wnętrzu blokowało tę cholerną niechęć do jego osoby. Chyba czułem, że to co ostatnio zrobił było dla niego bardzo ważne.

- Nie chodzi o to, dobrze wiem, za kogo mnie masz.. śmiejesz się moich uczuć i naiwności… - Znów przerwał. - Ale... Czuję, że muszę ci to powiedzieć... Patrząc w twoje oczy.

Rozdział 19
  
~~~~~~~~
Witajcie przyjaciele.
Znów nic się między nim takiego specjalnego nie dzieje, i już dziś obiecuję, iż od następnego rozdziału już zacznie iskrzyć. Ponieważ wydaje mi się, że zaczynam przynudzać,a jedyne yaoi jakie jest w tym opowiadaniu to Daniel x Phil.
Tak w ogóle to spadły wyświetlenia i zastanawiam się dlaczego... chyba rzeczywiście ZU zrobiło się nudne :D
Jeśli to czytacie to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza! To bardzo motywuje.  Pozdrawiam! ~Himana
  

6 komentarzy:

  1. Weeeee wreszcie się doczekałam! *.* Cudownie i pisz dalej, wenki życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i za komentarz i za miłe słowa i za wenę :D

      Usuń
  2. Jak dla mnie chłopcy trochę szybko wybaczyli matce, ale może tak powinno być..
    Interesuje mnie co Seth dokładnie powie Alexowi także pisz szybko kolejny rozdział, bo mi jak zawsze mało i mało XD

    Beta >^.^<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez uważam, że za szybko to się stało, ale stwierdziłam, iż wszystko za długo się ciągnie i trzeba przyspieszyć z akcją. Rozdział na pewno będzie w tym tygodniu, bo wena ostatnio bardzo mi dopisuje :D

      Usuń
  3. Świetne szkoda tylko, że tak szybko się czytało. Weny życze i czekam na kolejne.
    Przerywasz w takich momentach że bedzie mnie skrecać do kolejnego rodzialu aż zaspokoje ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww <3 Obiecuję,że nie będzie cię długo skręcać bo rozdział już prawie gotowy.

      Usuń

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.