15 lis 2015

Zrozumieć Uczucia Rozdział 10

Beta: Lee Hyomi 

Alex
      Tydzień. Już cały tydzień wytrzymałem w tej popierdolonej szkole. Było... Źle. Wszyscy obrali sobie mnie za cel: nauczyciele, dziewczyny (co mi akurat nie przeszkadzało) i chyba wszyscy dziwacy oraz podludzie! Babka od chemii już mi pałę wstawiła, bo do niej nie dociera, że jestem nowy i nie mam pojęcia o czym był ostatni temat! Sprawa z moją matką zatrzymała się w miejscu, jak na razie jest względy spokój. Paul na razie odpuścił sobie  przeprowadzkę, a Roger nadal przesyłał mi kasę. Moi sąsiedzi trochę się uspokoili, od prawie trzech dni nie było u nich żadnej imprezy ani melanżu. Byłem dwa razy po towar dla Phila. Sam dresiarz ostatnio wydawał się jakiś dziwny. Mało rozmawiał z kimkolwiek, z resztą nawet Eddie mi mówił, że coś musi być na rzeczy, bo tak kocha próby, a teraz przekładał już trzeci raz. Najdziwniejsze jednak było zachowanie Setha, ciągle gdzieś znikał, przesiadywał z tym pedałem i nie odzywał się do mnie. Olewa mnie od weekendu, a że dziś jest środa to tak jakoś z dwa dni nie rozmawiamy. Nie wiem o co mu chodzi, przecież przez te kilka dób wszystko było w porządku, nie powiedziałem raczej nic niestosownego, bo zwykle starałem się powstrzymywać z pytaniami. Nie wiem czy te kilka dni rozmów i nieprzespanych nocy, spędzonych na konwersacjach z nim wzbudziło we mnie jakieś uczucie, czy przestałem patrzeć na niego przez pryzmat czarnych ubrań, dziwnej fryzury, makijażu i pedalskiego zachowania? Tak, zdecydowanie tak. Teraz stał się dla mnie kimś takim jak Phil, nie mam do niego stuprocentowego zaufania, ale wiem, że da się z nim na luzie pogadać. Ciągle jednak mam wrażenie, że Seth nie jest do końca przekonany co do mojej osoby. I dobrze... Jeszcze by się zakochał.

***

- Panie Vega. Przeszkadzam panu? - Z zamyślenia wyrwał mnie aksamitny głos nowego nauczyciela matematyki. Rozkojarzony popatrzyłem po klasie by ostatecznie zatrzymać wzrok na Tetryku, tak złośliwie nazwaliśmy Pattona. Nie wiem co te wszystkie dziewczyny w nim widziały, ale mi szczerze nie przypadł do gustu. Mówił zdecydowanie za szybko, poruszał kilka tematów na raz i moim zdaniem to on w ogóle nie ogarniał życia, szkoły, uczniów... Niczego.
- Nie, nie, i tak pana nie słucham. - Odparłem, na co klasa się roześmiała.
- No cóż bywają i tacy... Przejdźmy sobie dalej, jeśli chodzi o te pierwia... - Dalej go nie słuchałem, bo i tak nie miało to sensu, przepiszę kilka wzorów z tablicy, napiszę ściągę i jakoś zdam. Ten system działał przez ostatnie lata, więc teraz też obleci. Nie jestem dobry z przedmiotów ścisłych, wolę angielski, historię, muzykę i dla przykładu plastykę. Jestem artystą, a nie jebanym mózgowcem! Odwróciłem głowę w stronę okna i zacząłem myśleć o tym wszystkim... Znów. Ileż to już razy myślałem o Sally, minęły cztery dni, a ona nadal się nie pojawiła, w prawdzie rozmawiałem z nią i pisałem, ale chyba potrzebowałem się z nią spotkać. Nie wiem dlaczego, może zaiskrzyło między nami, a może po prostu brakowało mi drugiej osoby...  Albo seksu, ta opcja też jest brana pod uwagę.
- Alex. - Usłyszałem za sobą cichy szept. Odwróciłem się i zobaczyłem Martę, której od samego początku nie darzyłem sympatią, jednak ona ciągle się do mnie kleiła. Nie wiem, aż tak niejasno dawałem do zrozumienia, że za nią nie przepadam?
- Co?
- Umówisz się ze mną? - Zapytała prosto z mostu, ani trochę się przy tym nie czerwieniąc.  
- Chyba kpisz. - Odparłem spokojnie i z powrotem odwróciłem się, przodem do tablicy. Enty już raz podparłem głowę na ręce i gapiłem się w oko. Czasami ta bezpośredniość dziewczyn mnie przeraża. Czy one myślą, że jak założą burdelówki*, miniówkę i pomalują usta czerwoną szminką to mogą mieć każdego? Nie. Nie mogą, przynajmniej nie mnie, taki styl mnie po prostu odrzucał, a każda laska ubierająca się w ten sposób była dla mnie nikim innym jak dziwką. W sumie to gdyby ubierała się tak tylko dla mnie i nie pokazywałby się w takim stroju publicznie to nie przeszkadzałoby mi to, w innych przypadkach już tak.
- Ej Alex. - Znów usłyszałem za sobą ciche wołanie. Ruda, piegowata dziwka ze wszystkich sił starała się przypodobać ,,przyjaciółeczkom". Zacisnąłem pięści oraz powieki i znów powoli się odwróciłem, wiedziałem że w innym przypadku nie da mi spokoju.
- Słucham? - Starałem się odpowiedzieć spokojnym tonem.
- Czemu nie chcesz się ze mną zabawić? - Przyłożyłem dłoń do czoła i przejechałem nią w dół twarzy, zawsze tak robiłem, kiedy starałem się powstrzymać śmiech. No bo na prawdę chciało mi się teraz śmiać i to bardzooo, ta dziewczyna myślała sobie chyba, że może wszystko.
- Dziewczyno, ty się dobrze czujesz? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie i nie czekając na odpowiedź odwróciłem się.
- No ale Alexxxx…
- Ja pierdole! - Warknąłem pod nosem. - Daj mi spokój dziewczyno! Nie rozumiesz słowa NIE?! -Warknąłem do niej całkowicie zapominając o tym, że jestem na lekcji i każdy może usłyszeć to co teraz mówię. Nie panowałem nad tym. Zdenerwowała mnie, więc miałem prawo krzyczeć, a teraz przynajmniej wszyscy będą wiedzieli co o niej myślę. Już miałem jej wszystko wygarnąć, kiedy usłyszałem głos Tetryka.
- Panie Vega! Jeśli panu tak bardzo przeszkadza koleżanka to proszę się przesiąść!
- Z wielką chęcią. - Rzuciłem pod nosem wstając i zabierając ze sobą torbę, podręcznik oraz piórnik. Rozejrzałem się po klasie w poszukiwaniu wolnego miejsca. Było ich kilka, obok Phila który siedział ze zwieszoną głową i zawzięcie pisał coś w zeszycie co chwilę kreśląc. Koło Meggie, blondynka również nie okazywała zainteresowania lekcją. Z chęcią usiadłbym z Eddiem lecz ten niestety zajmował miejsce obok swojej dziewczyny Clay. Westchnąłem i ruszyłem w stronę Phila. Idąc zauważyłem jeszcze jedno wolne krzesło. Chłopak siedzący obok patrzył się w okno, czarne włosy opadały lekko na jego policzek przysłaniając tym samym prawie całą twarz. Nogi miał splecione w kostkach i wyciągnięte przed siebie. Ubraną miał koszulkę z logiem jakiegoś zespołu, a na nadgarstku znajdowała się luźno zapięta pieszczocha. Nie zastanawiając się za bardzo podszedłem do niego i bez pytania usiadłem.
- Wiedziałem. - Rzekł cicho pod nosem i uśmiechnął się kpiąco. Spojrzałem na niego kładąc książki na ławce. Przez chwilę tylko go obserwowałem, ale kiedy znudziła mi się ta czynność pociągnąłem go za włosy wyrywając kilka.
- Pojebało cię?! - Syknął Seth odwracając twarz w moją stronę. Widząc wyraz jego twarzy nie mogłem się powstrzymać i po prostu zacząłem się śmiać.  
- Co tym razem Vega?! - Ryknął Patton, a ja nadal śmiejąc się pokręciłem głową i siląc się na spokojny ton odpowiedziałem.
- Nic, nic. Przepraszam. - Widziałem jak Tetryk nabiera głęboko powietrza i zaciska pięści. - Żałuję, że nie zrobiłem ci zdjęcia. - Szepnąłem do sąsiada uśmiechając się, Czarny tylko odsunął się dalej i przycisnął rękę do włosów.
- Wal się. - Bąknął. Mimo moich starań do końca lekcji nie zamienił ze mną ani słowa. Gdy zadzwonił dzwonek jako pierwszy w ekspresowym tempie spakował się i wyleciał z klasy.
- Ejj, zaczekaj! - Zawołałem za nim, ale pokazał mi fucka i gdzieś uciekł. Ciekawe co mu zrobiłem, że tak się zachowywał. Przecież starałem się powstrzymywać... No cóż, przycisnę go wieczorem w pokoju i dowiem się wszystkiego. Idąc pod salę chemiczną spotkałem Phila wlokącego się bez życia korytarzem. Dogoniłem go i szturchnąłem w ramię.
- Hall co z tobą? - Zapytałem uśmiechając się do niego promiennie.
- Daj mi spokój. Nie mam ochoty na rozmowę. - Odparł tylko i włożył słuchawki do uszu. Podniosłem głowę do góry i przymknąłem oczy.
- Kurwa ludzie co z wami?
- Nie łam się, mnie też dziś każdy olewa. - Usłyszałem za sobą głos Eddiego.
- Nie jestem sam! Idziemy grać? - Zapytałem pokazując głową na drzwi do sali muzycznej.
- W sumie, czemu nie. - Odpowiedział od razu wesoło.

***

- Zmień to bicie na cztery czwarte, tak powinno brzmieć lepiej  - Podsunąłem mu, kiedy skończył grać.
- Okej, czekaj chwilę, muszę rozprostować kości. - Powiedział przeciągając się. – Ej, czy czasem nie jest teraz lekcja? - zapytał, a ja wywaliłem oczy.
- O kurwa! - Krzyknąłem i odłożywszy gitarę wyleciałem z klasy. Po drodze spojrzałem przelotnie na zegarek. Trzynasta piętnaście. Zajebiście prawie dwadzieścia minut spóźnienia. W sumie nie opłacało mi się już iść na te zajęcia, ale miałem jakieś dziwne przeczucie, że z tego powodu będę miał kłopoty.
- Dzień Dobry przepraszam za spóźnienie. - Wydukałem łapiąc powietrze. Chemia. Kurwa na lepszy przedmiot już nie mogłem trafić? Teraz będę miał u niej podwójnie przejebane. Chemiczka spojrzała na mnie zza wielkich okularów i powiedziała tym starym skrzeczącym głosem.
- Miło, że zaszczycił nas Pan swoją obecnością, cóż to za zaszczyt?
- Bo ja.. Proszę pa... - Zacząłem się tłumaczyć.
- NIE INTERESUJE MNIE TO! SIADAJ! – Ryknęła, a połowa klasy podskoczyła na miejscach.
- Przepraszam. - Wydukałem i przeszedłem między ławkami. Oczywiście tylko dwa miejsca były wolne, obok Marty i oczywiście Setha, Czy on naprawdę bez tego pedała Danielsa nie ma z kim siedzieć? Westchnąłem i podszedłem do niego.

- Wiedziałem. – Już kolejny raz dzisiejszego dnia skomentował moje zachowanie. Zabrał torbę z krzesła i przesunął się bliżej ściany. - Tylko z łaski swojej nie ciągnij mnie za włosy, nie kop, nie szturchaj... Najlepiej w ogóle kurwa zachowuj się tak jakby mnie tu nie było! - Syknął, a ja... Ja spojrzałem na niego i nie wierzyłem własnym uszom... Czy on właśnie powiedział to co powiedział? Chce, żebym stał się dla niego kimś takim jak dla Danielsa? Żebym traktował go jak rzecz? Jeśli się nie dowiem o co mu chodzi to ma jak w banku, że jego marzenie się spełni.  
~~~~~~~~
OGŁOSZENIA!
Kliknij jeśli chcesz się z nami skontaktować



1 komentarz:

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.