3 lip 2016

Zrozumieć Uczucia Rozdział 24 cz.2

Beta: Lee Hyomi 
Seth 
 Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Najpierw robił mi nadzieję, a potem umawiał się z jakimiś panienkami. Po co w ogóle mówił, że potrzebuje czasu, skoro dobrze wiedział, że nic z tego nie będzie?! Lepiej, żeby powiedział coś w stylu ,,Dziwaku odpierdol się, bo nie masz szans". Cóż, może cztery miesiące to nie tak wiele, żeby narzekać, że ktoś nie odwzajemnia uczuć, ale byłem dość niecierpliwą osobą, poza tym, jako jedynak, a także ukochany synuś mamusi i tatusia zawsze dostawałem to czego chciałem.
Nie piłem dużo, ale wtedy miałem ogromną ochotę się upić. Tak też postanowiłem zrobić. Zabrałem telefon i opuściłem pokój od razu kierując się do azylu Daniela. Nawet nie pukałem do drzwi od razu wparowałem do środa i rzuciłem do niego.
- Zakładaj kurtkę i buty. Wychodzimy. - Zdjąłem jego czarne odzienie wierzchnie z wieszaka i podałam mu. Chłopak prychnął.
- Chcesz, to idź, ja zostaję. Jest zimno.
- No właśnie, trzeba się rozgrzać. Zbieraj się, idziemy do baru. - Zarządziłem machając mu kurtką przed nosem. - Sam pił nie będę. Poza tym muszę się komuś wygadać. Przykro mi, padło na ciebie.
- Wcale ci nie jest przykro szmaciarzu jeden. - Powiedział śmiejąc się, jednak widząc moją poważną minę od razu się opamiętał. - Nie idę.
- A jeśli kupię ci szarlotkę i gorącą czekoladę? – Niemal czułem jak trybiki w jego głowie ciężko pracują. Wyraz jego twarzy co chwilę się zmieniał. Widziałem jak się waha. - Specjalnie wstąpimy do ,,Sweet Cookies". Weźmiemy tę najdroższą, która najlepiej smakuje, te najsłodszą. - Kusiłem będąc niemal pewnym, że się zgodzi. W mgnieniu oka poderwał się z łóżka i zarzucił na ramiona kurtkę, a potem w ekspresowym tempie założył buty.
- Trzymam cię za słowo. - Powiedział i otworzył drzwi, ponaglając mnie ręką. – No.. rozmyśliłeś się? - Spytał z udawanym smutkiem. Pokręciłem głową w rozbawieniu i ruszyłem do wyjścia.

***
- Nie czuję się zbyt dobrze pijąc gorącą czekoladę i wpieprzając ciasto, w zadymionym, pełnym alkoholików barze. - Skomentował Dan. Siedzieliśmy w małym pubie niedaleko szkoły. On delektował się słodkim ,,posiłkiem", a ja wlewałem w siebie, gorzki alkohol.
- Nie przesadzaj. Nie jest tak źle. - Daniel parsknął wymuszonym śmiechem. - No dobra jest źle, ale gdybyś się napił to by ci to nie przeszkadzało. - Odpowiedziałem wypijając już trzeci tego dnia kieliszek trunku.
- To o czym chciałeś pogadać? - Spytał w końcu.
- A jak myślisz? - Odparłem.
- Alex? - Kiwnąłem głową. - Co ten niedorozwój znowu zrobił?! - Zapytał podniesionym głosem. Daniel chyba najbardziej ze wszystkich nam kibicował. Pomagał mi najbardziej jak tylko mógł, poświęcał się i przeżywał to tak jak ja. To było dla mnie ogromnie ważne, bardzo się cieszyłem, że mam kogoś takiego obok siebie. Westchnąłem głośno i opowiedziałem mu wszystko. Kiedy skończyłem między nami zapanowała cisza.
- No powiedz coś. - Ponagliłem go. Chłopak podniósł wzrok i rzekł.
- Brakuje mi słów, żeby określić jakim wielkim chujem jest Alex! - Warknął wściekły. Zapakował do ust ostatni kawałek cista i zaczął powoli go rzuć. Odczuwałem pierwsze skutki spożycia alkoholu, zaczynało mi się kręcić w głowie, świat jakby powoli się rozmazywał. Mimo to postanowiłem wypić jeszcze trochę. - Jasna cholera! - Powiedział w końcu. Podniosłem brew i spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. Chłopak wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął wybierać numer.
- Co ty robisz?! - Ryknąłem w jego stronę.
- Dzwonię do tego pierdolonego chuja. - Syknął.
- NIE! - Przekrzyczałem głośną muzykę tym samym zwracając na siebie uwagę ludzi zgromadzonych w barze.
- Ktoś mu musi przemówić do rozsądku! - W ostatniej chwili wyrwałem mu aparat z ręki, mimo wszystko zachował resztki rozumu. - Oddaj! 
- Nie, załatwię to sam. - Odpowiedziałem. - Poza tym on musi to sobie poukładać. -Dan spojrzał na mnie spode łba, ale nic nie powiedział. Kiwnąłem głową na barmana, a ten od razu postawił przede mną cztery kieliszki. Podzieliłem to na dwa i podałem jedną część Danielowi. 

Alex
- Więc Seth ma jakieś szanse? - Spytał Paul.
- Nie wiem... Może. - Odparłem wymijająco. Brat uśmiechnął się szatańsko. - Ale proszę cię, nie mów mu tego. Nie chcę robić mu nadziei. Może tylko mi się wydaje, że coś do niego czuję. Dam mu sygnał, on się napali, mi się odwidzi i będę mieć jeszcze większy kłopot na głowie. - Powiedziałem. Brat spojrzał na mnie unosząc brew.
- Nie rozumiem cię, niby ci się podoba, ale nie chcesz robić mu nadziei, a jedyne co cię obrzydza to wizja seksu z nim. - Podsumował wszystko co mu do tej pory powiedziałem, i dopiero wtedy uświadomił mi jaki głupi tok rozumowania mam.  
- W sumie chyba masz rację. Ale tak jak mówiłem nie chcę robić mu nadziei, muszę to wszystko przemyśleć. To nie jest takie proste. 
- Jest. - Odparł.
- Nie Paul, nie jest. Do tej pory nie byłem w związku, który trwałby dłużej niż dwie noce, a Seth z pewnością oczekuje czegoś więcej niż tylko kilku nocy. -Powiedziałem, brat pokiwał głową. 
- Tak, on myśli że jesteś najdojrzalszym facetem jakiego zna, wszystkim mówi, że jesteś człowiekiem bez wad, a kobiety traktujesz jak księżniczki. Oddałby wszystko by móc się do ciebie przytulić, pocałować cię i nie martwić się tym, że zaraz mu przywalisz. - Spojrzałem na niego wzrokiem pełnym niedowierzania. Czy to możliwe, że Seth zdążył się aż tak bardzo zakochać? - No co tak patrzysz, taka jest prawda. 
- Dobrze, że mnie uświadomiłeś bo... - Nie  zdążyłem dokończyć bo brat wszedł mi w słowo. 
- Bo sam być nigdy do takich wniosków nie doszedł? - Kiwnąłem głową, co Paul skwitował cichym prychnięciem.
- Kurde Paul to nie jest tak prosta sprawa, ty masz dziewczynę i wcześniej też już kilka miałeś i to takich które z tobą wytrzymały więcej niż miesiąc. 
- Dzięki. - Odpowiedział i w śmieszny sposób założył ręce na piersi, udając obrażonego. 
- Możemy już jechać? - Zmieniłem temat, bo po godzinie gadania zabrakło mi argumentów. Paul uśmiechnął się triumfalnie. 
- Coś jest na rzeczy. Ty nigdy nie odpuszczasz, a teraz tak po prostu urywasz temat, coś się dzieje w twoim ser...

- Zamknij się i ruszaj! - Syknąłem przerywając mu. Paul wybuchnął śmiechem, a ja nawet nie wiem dlaczego uśmiechnąłem się pod nosem.

Rozdział 25

~~~~~~~~
WOHA! Witam :D Żyję i wracam do pisania, ale nie wiem jeszcze jak będę publikować rozdziały na razie będą tyko w niedzielę, a jak się rozkręcę to pojawiać będą się też w środy. 
Potrzebowałam odpocząć od gejozy, przez te dwa miesiące kiedy nie było mnie ani na bloggerze ani na wattpadzie nie przeczytałam ani jednego opowiadania yaoi. Nawet jednego zdania  rozdziału nie napisałam.
Ale wszystko wróciło do normy i w ramach przeprosin w tygodniu pojawi się niespodzianka ;)     
Życzę wam wszystkim udanych wakacji i do zobaczenia niebawem :D 

2 komentarze:

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.