2 kwi 2016

Zrozumieć Uczucia Rozdział 22 cz. 2

Beta: Lee Hyomi 
Seth
Nie chciałem tego, bardzo tego nie chciałem. Nie chodzi tu o to, że brzydziłem się seksem, albo się go bałem. Miałem swój pierwszy raz za sobą, a poza tym lubiłem go (z resztą... który facet nie lubi?). Dla mnie stosunek to okazywanie sobie uczuć… Takie przypieczętowanie miłości, a dla Alexa to zwykła przyjemność. W tamtym momencie moja pewność siebie była niczym więcej tylko grą. W rzeczywistości byłem roztrzęsiony, miałem ochotę strzelić mu w pysk i wrócić na swoje miejsce. Ten chłopak nie wiedział czego chciał ani co czuł! Sięgałem ręką do gumki bokserek, kiedy Vega zerwał się z łóżka, podbiegł do mnie, złapał za nadgarstki i powstrzymał przed rozbieraniem się.
- Stój! - Zażądał podciągając do góry moje dresy, które zdążyły już opaść na podłogę. - Usiądź i się uspokój. - Rzekł, położył mi ręce na ramiona i kucnął przede mną. Cały czas patrzyłem prosto w jego czekoladowe oczy, jednak on non stop uciekał wzrokiem. - Słuchaj... - Zaczął, ale od razu wszedłem mu w słowo.
- Taak wiem, mam sobie odpuścić bo nie jesteś gejem, bla, bla, bla. - Wywróciłem oczami i przybrałem mój ironiczny wyraz twarzy. Alex westchnął głośno.
- Sethhh, daj mi trochę czasu. Muszę to wszystko przemyśleć i oswoić się z... Myślą, że... - Zaczął się jąkać, a moja brew podjechała do góry. Nie wiedziałem co ma na myśli, ale przyznam szczerze, że zasiał w mojej głowie ziarenko nadziei i od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Teraz nie było opcji żebym dał mu spokój.
- Żee? - Ponagliłem go. Chłopak zaczął nerwowo uciekać wzrokiem.
- No muszę sobie wszystko przemyśleć. - Powiedział poirytowany.
- Alex, nie ma się czym denerwować... Miłość to najpiękniejsze uczucie jakie moż... - Długowłosy słysząc o czym mówię zaczął kręcić głową.
- Tu nie chodzi o miłość! - Rzucił oburzony. 
- A o co? - Spytałem zdziwiony.
- O całokształt! O ciebie. O mnie. O to twoje głupie zauroczenie mną. O całą tę szkołę! Kurwa mać! Mam tego wszystkiego dość! Naskakujesz na mnie, próbujesz mi wmówić, że cię kocham, że jestem gejem. Zresztą wszyscy chcą mi to wcisnąć, nawet rodzony brat! - Krzyczał. Słuchałem go z szeroko otwartymi oczami. Tak bardzo go to wszystko przytłaczało? Nie pokazywał tego nigdy. Dość długo go znałem i nie zauważyłem, żeby miał jakiś problem, a nie umiał sobie z tym poradzić. Dopiero wtedy zrozumiałem jak mało o nim wiem. - Nie wiem czy coś do ciebie czuję, zrozum nigdy nie byłem zakochany, zwykle tylko zauroczony. Moje wcześniejsze związki ograniczały się do seksu siedem razy dziennie. Być może mi się podobasz, ale nie umiem tego okazać. - Kiwałem głową cały czas go słuchając. Nie umiałem nazwać uczuć, które mną wtedy targały. Był to smutek pomieszany z radością. - Nie wiem Seth, przepraszam. Daj mi czas. - Wyszeptał.
- Dobrze, tyle już czekam. Mogę poczekać jeszcze trochę. - Powiedziałem, Vega uśmiechnął się, wstał i opadł na łóżko. Poszedłem w jego ślady i wróciłem do siebie. Byłem na dobrej drodze do zdobycia Alexandra Vegi.
- Dobranoc. - Powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
- Dobranoc. - Odpowiedziałem, jednak długo jeszcze nie mogłem zasnąć.

***

Następnego dnia, a właściwie kilka godzin później obudził mnie trzask drzwi od szafy. Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to: dupa Alexa przed moją twarzą.
- Nie żebym miał coś przeciwko, ale mógłbyś się trochę przesunąć. Chcę zobaczyć co robisz. – Rzekłem uśmiechając się pod nosem. W odpowiedzi wymamrotał coś czego nie zrozumiałem, jednak po chwili się wyprostował. - Wyjeżdżasz? - Spytałem zaskoczony, kiedy spostrzegłem w połowie pełną torbę na jego łóżku.
- Takk, na weekend do domu. - Odparł mało entuzjastycznie.
- Po co ci tyle rzeczy skoro to tylko dwa dni? - Znów zadałem pytanie.
- Chcę zostawić zimowe ubrania w domu. - Rzekł wkładając do walizki kolejną bluzę.
- Która godzina? - Chciałem zacząć jakoś rozmowę, ale na moje oko długowłosy ewidentnie był nie w humorze.
- Dochodzi dziesiąta. - Odrzekł.
- KTÓRA?! - Zerwałem się z łóżka i w pośpiechu zacząłem wyciągać ubrania.
- Ejj wyluzuj, jest piątek, a w piątki lekcje zaczynamy od jedenastej. - Zaśmiał się. Miał rację. Tak czy siak czasu na wyszykowanie się miałem mało. Musiałem jeszcze iść do Daniela i do dyrektora. Trzeba ustalić wszystko co jest związane z pogrzebem Olivii. Nie przejąłem się tym zbytnio, nigdy jej nie lubiłem, była wredna i niemiła. Poza tym okręciła sobie Phila wokół palca praktycznie  na nic mu nie pozwalając. Szczerze to nawet trochę się cieszyłem, teraz Daniel będzie miał Halla tylko dla siebie i przestanie mi płakać w rękaw mówiąc jaki to on biedny i nieszczęśliwy. Z głową pełną myśli udałem się do łazienki. Stanąłem przed lustrem i zacząłem się w nim przyglądać. Trochę przytyłem, ale to nic, bo mięśnie i tak wszystko przysłaniały. Tak, wbrew pozorom takie chuchro jak ja też miało trochę mięśni. Pływałem, biegałem, podnosiłem ciężary... No troszkę ćwiczyłem. Marzyłem o tym, żeby mój brzuch był mega wyrzeźbiony, dobrze mi szło. Byłem z siebie dumny. Nie byłem narcyzem, ale lubiłem patrzeć na swoje odbicie w lustrze, wtedy właśnie uświadamiałem sobie jak wiele w życiu już zrobiłem, a ile jeszcze do zrobienia mi zostało. 
Po porannej toalecie świeży, umyty i ,,wyperfumowany" wróciłem do pokoju. Vega właśnie zasuwał torbę. 
- Idziesz na śniadanie? - Spytałem go. 
- Nie, jadłem już. - Spojrzałem na niego zdziwiony - No co? 
- Zastanawiam się, o której musiałeś wstać, żeby to wszystko zrobić. Umyłeś się, ubrałeś, zjadłeś, spakowałeś. - Wyliczałem. 
- Ma się swoje sposoby. - Puścił mi oczko i zaśmiał się cicho.
- W takim razie idę na stołówkę. - Poinformowałem go kierując się w stronę drzwi. 
- Potowarzyszę ci do windy. Zajrzę jeszcze do Phila. - Rzekł i zabrawszy ze sobą telefon ruszył w moim kierunku. Szliśmy w ciszy. Pod drzwiami do pokoju Halla rozstaliśmy się, on wszedł do azylu Halla, a ja czmychnąłem do windy. Kilka osób na korytarzu powiedziało mi ,,cześć" co w moim mniemaniu było bardzo miłe. Wiedziałem, że wiele osób mnie lubi i chciałoby się zaprzyjaźnić, ale ja nie czułem takiej potrzeby. Lubiłem gadać z ludźmi, nie izolowałem się od nich, jednak nie potrafiłem zaufać komuś na tyle, żeby wyjawić mu wszystkie sekrety. Daniel był wyjątkiem, ten chłopak zawsze mnie rozumiał i umiał doradzić, a jeśli nie umiał to po prostu starał się mnie zmotywować do działania.   
Piętro niżej wysiadłem i od razu skierowałem się do pokoju Danielsa. Nie pukałem do drzwi, bo wiedziałem, że jest sam. Chłopak akurat zapinał guziki czarnej koszuli. Widocznie postanowił trzymać żałobę po byłej dziewczynie jego chłopaka. Dziwne, ale w sumie to do niego pasowało. 
- Co tam? - Spytał kiedy mnie zobaczył. 
- No nic nadzwyczajnego, poza tym, że Vega chyba w końcu zrozumiał co do mnie czuje.


~~~~~~~~
Woha! Dłuższy rozdział! W końcu! :D Znaczy, nie jest jakiś specjalnie długi, ale na pewno ma więcej słów niż te które publikowałam przez ostatnie dwa tygodnie. Poza tym jest dzień wcześniej... cieszycie się? :D

Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie komentarze! Ogromnie motywują i dodają weny! BARDZO WAM DZIĘKUJĘ <3 Cieszę się, że ciągle was przybywa! To oznacza, że opowiadanie jest coraz lepsze :D Do zobaczenia niebawem !
         

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jejku <3 Ale od razu piszę, nie nadaję się na partnerkę, nie lubię sprzątać, prać, prasować ani gotować (całe życie na babcinych obiadkach i fast foodach :D) (znaczy potrafię gotować, ale tylko wtedy kiedy jestem głodna, ostatnio przypaliłam zupę pomidorową, nie żartuję :D) Także ten... :D Ja bym odpuściła, chyba że lubisz robić za kurę domową to ok :D
      Nie no żartuję :* Też cię kocham, za to że komentujesz mi rozdziały i w ogóle :D

      Usuń
    2. Może dziwnie to zabrzmi, ale slodka jesteś :D pisz dalej pisz, żebym miala co komentować :3 twojw opowiadanie jest po prostu.. Awww <3

      Usuń
  2. *_* Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu *_* Jesteś wspaniała <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe i motywujące <3 niestety od dwóch tygodni ciężko mi idzie pisanie :/ ale rozdział mam już gotowy i dziś wieczorem powinnam go dodać (trzeba go jeszcze trochę poprawić) Pozdrawiam! :D

      Usuń

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.