18 kwi 2016

Zrozumieć Uczucia Rozdział 23

Beta: Lee Hyomi 
Alex
 Miałem okropny humor. Pewnie dlatego, że się nie wyspałem. Od zawsze byłem osobą lubiącą długo spać. Kiedy normalna osoba będąca w moim wieku kładła się o północy, albo nawet później, ja chodziłem o dwudziestej drugiej i potrafiłem trwać w obiciach Morfeusza do południa. Pewnie gdyby ktoś z moich znajomych się o tym dowiedział od razu nazwałby mnie ,,lamusem", jednak ja określałem się raczej jako ,,śpioch", kiedy zasypiałem później zwykle byłem wściekły, bo niewyspany. Tak było też wtedy. Chodziłem nabuzowany jak chmura gradowa, co widać było z daleka, bo idąc korytarzem na śniadanie ludzie omijali mnie szerokim łukiem. Wkurwiało mnie wszystko i wszyscy, a kiedy rano przypałętał się Seth i zaczął zadawać pytania, myślałem że nie wytrzymam i mu walnę. Z chęcią podrzemałbym dłużej, ale coś wyrwało mnie ze snu i po prostu nie potrafiłem już wrócić do swojego ulubionego zajęcia, więc dla zabicia czasu zacząłem pakować zimowe ubrania, żeby po lekcjach mieć trochę czasu dla siebie.
Kiedy poszedłem do Phila okazało się, że chłopaka nie było, a zamiast niego zastałem pokój w opłakanym stanie i otwarte okno. Dla pewności wyjrzałem przez nie, żeby upewnić się, że nie leży gdzieś na dole, bo po śmierci laski strasznie rozpaczał. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, więc spokojny o jego życie udałem się pod klasę. Siedziałem tam sam jak debil i czekałem, aż w końcu ktoś się zjawi. Wprawdzie niedaleko siedziały dwie dziewczyny z równoległej klasy, ale wyjątkowo miałem na nie wyjebane. Z nudów zacząłem przeglądać Facebooka, a że między beznadziejnymi postami moich ,,koleżanek" o bolącym serduszku, spostrzegłem nowe zdjęcie profilowe znajomego ze szkoły, do której wcześniej uczęszczałem, to postanowiłem zadzwonić do niego, poinformować o swoim przyjeździe i wyciągnąć go do klubu. Wybrałem jego numer, a po kilku sygnałach usłyszałem znajmy głos, który niegdyś towarzyszył mi na co dzień.
- Słucham? - Wyraźnie słychać było, że nie ma pojęcia kto dzwoni. Tak na poprawę swojego humoru postanowiłem sobie trochę pożartować.
- Dzień Dobry, ja dzwonię w sprawie tego ogrzewania, bo widzi pan jest taka sprawa, że spierdoliło się na amen i trzeba wymieniać całą instalację cieplną. - Oczywiście improwizowałem i nie myślałem nawet o tym czy to o czy mówię ma jakiś sens. Ważne, że usłyszałem jego śmiech przypominający odgłos wydawany przez hamujący pociąg, który mimo że był nieprzyjemny dla ucha uzależniał.
- Alex to, że nie odzywałeś się cztery miesiące nie oznacza, że zapomniałem o twoich głupich gadkach. - Rzucił do słuchawki, jasno dając mi do zrozumienia że jest zły, udałem, że nie słyszałem tego wyrzutu w jego głosie. Zignorowałem to, chodź szczerze przyznam, że trochę ruszyły mnie wyrzuty sumienia, postanowiłem przejść do sedna sprawy
- Przyjeżdżam dziś wieczorem do Rogera na weekend, co ty na to, żebyśmy gdzieś wyszli. Pogadamy jak za dawnych czasów, napijemy się. - Zaproponowałem. W głowie od razu pokazała mi się twarz Andy'iego  wykrzywiona w cwaniackim uśmiechu mówiącym tylko jedno.
- W końcu gadasz z sensem. Spoczko, w takim razie wpadnę po ciebie jutro o dziewiętnastej.
- To jesteśmy umówieni. - Ucieszyłem się, bo kiedyś byliśmy nierozłączni i trochę dziwnie się czułem z myślą, że tak go olałem.
- Dobra stary słuchaj, trochę tak niekomfortowo mi się gada na lekcji. - Tym razem szepnął do telefonu. Zaśmiałem się i pożegnawszy się rozłączyłem. Cieszyłem się, na spotkanie z nim. W starym liceum zawsze trzymaliśmy się razem, mieliśmy tyle odpałów, tyle wybryków, za każdym razem, kiedy sobie przypominam wszystkie nasze szlabany odbyte w szkole to strasznie zaczynam tęsknić za tamtymi czasami. W szkole w Los Angeles mimo tego, że zakumpulowałem się z tyloma osobami i tak wiele ,,przygód" przeżyłem, nie zaznałem tego co w San Diego. Wcześniej, kiedy błagałem Rogera żeby przepisał mnie do tej szkoły nie myślałem jak będzie wyglądać przyszłość i wtedy też nie sądziłem, że z czasem zacznie mi tego brakować.
- Alex? - Z zamyślenia wyrwał mnie zaspany głos Eddiego. Odwróciłem się powoli i uśmiechnąłem lekko. - Słyszałeś co się stało Olivii? - Zapytał, kiwnąłem głową. Chłopak usiadł na ławce obok mnie i wgryzł się w bułkę. - Znów Phil załapie doła. - Wymamrotał między jednym kęsem, a drugim.
- A no. - Odbąknąłem.
- Martwię się o niego. Odkąd zaczął chodzić do tej szkoły, zrobił się jakiś dziwny. Najpierw wyparł się ojca, z którym przecież miał taki dobry kontakt. - Zaczął, i wtedy już nie miałem wątpliwości co do tego, że Pan Hall mówił prawdę. Bo szczerze przyznam, jakoś nie mogłem uwierzyć w to, że Phil mógł zachować się jak huj. Chyba za bardzo wierzyłem w ludzi. - Potem zaczął brać, później zdradzać swoją laskę z chłopakiem, w międzyczasie pobił kilku kolesi tak, że wylądowali w szpitalu, później miał dziwne wahania nastrojów, że nie wiadomo było jak z nim rozmawiać... - Przerwał na chwilę, chyba licząc na to, że skomentuję jego słowa, jednak wybitnie nie miałem ochoty na ocenianie innych. - Mam nadzieję, że nic głupiego nie strzeli mu do głowy.
- Nie powinno, przecież ma Daniela, ten chłopak działa na niego jak kubeł zimnej wody. Dan wspiera go jak tylko może. - Powiedziałem rozciągając się.
- A załóżmy, że Daniels nie wytrzyma i odejdzie od Phila, co wtedy? - Spytał. Wzruszyłem ramionami.
- Wtedy to my będziemy go wspierać.- Odparłem.
- Mmm Alex? - Odwróciłem głowę w jego stronę i uniosłem brew, zawsze tak robiłem, kiedy ktoś chciał czegoś ode mnie, a ja byłem zbyt leniwy żeby odpowiedzieć ,,co?" - Wiem, że może nie pora na to, ale obczaiłeś te chwyty które ci dałem? - Pokiwałem głową.
- Mhmm banalnie proste.
- To co ty na to, żebyśmy poszli do muzycznej trochę sobie pograć? - Zaproponował, uśmiechnąłem się szatańsko.
- Tak, to zdecydowanie to czego dziś potrzebuję! Chodźmy.

***

  Po skończeniu lekcji udałem się do Eddiego, dosłownie na chwilę, żeby z nim pogadać. Cóż, czułem taką dziwną chęć spędzenia chwili tylko z nim. Bo on jako jedyny, nie dopytywał się czemu jestem wkurwiony, nie wspominał o tej głupiej grze w butelkę, czy nie zadawał głupich pytań typu ,,jak mi się układa z Sethem". Kiedy po godzinie gadania z nim wróciłem pod drzwi swojego loku, usłyszałem głosy dochodzące z wnętrza. Cicho nacisnąłem klamkę i na palcach wszedłem do środka.
-... Nie naciskam, dałem mu czas na przemyślenie wszystkiego. - Usłyszałem Setha.
- I bardzo dobrze, znam mojego braciszka i wiem, że tego nie lubi. - ~PAUL?!~ Krzyknąłem do siebie w myślach. Nie mogłem uwierzyć w to, że mój brat chciał mnie zeswatać z tym pedałem!
- Było mi ciężko, ale specjalnie dla niego postarałem się zmienić swój wygląd. Zrezygnowałem z cieni i kredek, z ciemnych ubrań... - ~On to wszystko robił dla mnie?~ To pytanie krążyło po mojej głowie, kiedy tylko usłyszałem te słowa. - Staram się też spędzać z nim więcej czasu, ale nie bardzo mi to wychodzi, bo on ciągle gdzieś ucieka. - ~Dziwisz się?~ Odpowiedziałem mu w myślach. Stałem w ,,przedpokoju" i wrzałem z wściekłości. Nie mogłem uwierzyć, że mój brat... Brat, dla którego byłbym w stanie zrobić wszystko. Brat, który wiedział jak bardzo nie lubię związków homoseksualnych, daje rady Dziwakowi jak mnie poderwać. Miałem ogromną ochotę tam wejść i przypierdolić jednemu i drugiemu. Nie zrobiłem tego tylko dlatego, że w głowie narodził mi się chytry plan, który postanowiłem wcielić w życie.
- Musisz mu dać czas, ten chłopak jeszcze sam nie wie czego tak naprawdę pragnie. A ja chcę tylko żeby był szczęśliwy. - Miałem dość, postanowiłem udać, że nie słyszałem ich rozmowy. Podszedłem do drzwi otworzyłem je i zamknąłem, aby moje wejście wyglądało choć trochę realistycznie. Wymusiłem na sobie uśmiech i wkroczyłem do sypialni. Kiedy spostrzegłem brata... Przepraszam zdrajcę, udałem że jestem zaskoczony i rzuciłem mu się w ramiona. ~Chyba zamiast muzyki powinienem wybrać aktorstwo~  Pomyślałem.
- Co ty tu robisz? Miałeś być dopiero wieczorem. - Paul uśmiechał się od ucha do ucha i wzruszył tylko ramionami. - Oo widzę, że już poznałeś Setha.
- Tak jakoś wyszło, spotkałem go na korytarzu...
- A ja właśnie miałem iść po ciebie, żeby poinformować o jego przyjeździe. - Wtrącił się Seth. Kocham te momenty, kiedy wszyscy kłamią i myślą, że pozostali się nie zorientują. Kolejny raz wymusiłem uśmiech udając zadowolonego z przyjazdu b.. zdrajcy. On jeszcze nie wiedział co się święci.
- To jak jedziemy? Umówiłem się już z jedną taką dziewczyną i nie chciałbym się spóźnić. - Skłamałem, cały czas obserwując jak wyraz twarzy Setha zmienia się diametralnie.
- Z którą? - Spytał Paul, nie był taki głupi i wyczuł moje kłamstwo. Od razu postanowiłem, że do samego końca będę udawał, mając nadzieję iż obydwoje sobie odpuszczą.
- Z Lisą. Pamiętasz ją? - Kiwnął głową. - To świetnie, ostatnio dość sporo czasu spędziłem na gadaniu z nią, dlatego też postanowiłem się z nią umówić, szkoda, że wcześniej nie dostrzegłem tego jak świetną dziewczyną jest. Później ci pokażę rozmowę. - Paul kiwnął głową, a Czarny opadł na łóżko załamany. Z całych sił starałem się powstrzymać uśmiech, który za wszelką cenę próbował wkraść się na moją twarz. ~O tak, już jestem na wygranej pozycji.~ 
      
Rozdział 24 cz 1
~~~~~~~~
Żyjecie?  Przepraszam za moją dwutygodniową nieobecność, postanawiam poprawę i proszę was o przebaczenie :D Nie wiem co więcej napisać... hm do następnego! :D
Miłego tygodnia misiaczki! 


3 komentarze:

  1. Ah ten Alex, jestem ciekawa tego wątku z jego intrygą ; > Wenki i czasu życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana jesteś <3 tyle radości mi dzisiaj sprawiłaś :3 czy ja dobrze widzę czy mi się tylko wydaje, że gdzieś od połowy tekst jest innego koloru? :D

    Rozdzialik jak zwykle boski :3 Także dużo weny i do następnego razu ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... Czy tylko ja czekam na szybką podróż w czasie do pierwszego seksu? I czy tylko ja mam ochotę zobaczyć Alexa w roli pasywa?

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz każdy dla nas bardzo wiele znaczy i mobilizuje do dalszej pracy.