Kiedy o godzinie szóstej zadzwonił mój budzik
oznajmiając koniec lenistwa, powoli zwlekłem się z łóżka i zaspany wygrzebałem
z szafy jakieś przypadkowe ciuchy. Seth jeszcze smacznie spał... I jak zawsze
wyglądał jak debil, kiedy był w obcięciach Morfeusza. Język jak zwykle
wywieszony i lekko przygryziony, włosy sterczące w nieładzie, a lewa część
ciała zwisała z łóżka. Odłożyłem ubrania na krzesło, podszedłem do niego, westchnąłem
i zacząłem go poprawiać tak by nie spadł. Nie wiem dlaczego, tak po prostu.
Kiedy złapałem jego rękę i starłem się zmienić jego pozycję, on jakby
automatycznie splótł swoje dłonie na moim karku. Spiąłem się otwierając szerzej
oczy.
-
Mmm… - Mruknął zaspany. - Jeszcze dwie minutki mamoooo~ - Wyszeptał
nieprzytomnie nadal nie puszczając mojej szyi. Chrząknąłem i rzuciłem do niego.
-
Po pierwsze nie jestem twoją matką, a po drugie puść mnie. - Czarny uchylił
lekko powieki.
-
Ouh. - Mruknął cicho, a na jego zaspanym ryju pojawił się lekki uśmiech.
Pokręciłem głową z politowaniem i obiecałem sobie w myślach, że choćby miał
spaść to i tak go nie poprawię. Nie wiadomo co następnym razem może zrobić.
Udałem się do łazienki, wziąłem długi, gorący prysznic i bez pośpiechu zacząłem
się ubierać.
-
Alex, doceniam to, że nie chciałeś abym się potłukł, ale jeśli zaraz nie
skorzystam z łazienki to pęcherz mi eksploduje. - Usłyszałem stłumiony głos
Setha zza drzwi. Westchnąłem i powoli opuściłem pomieszczenie.
***
Wychodząc
z ,,mieszkania" natknąłem się na Eddiego, Phil i Adama.
-
Dobry! – Powiedziałem podając rękę każdemu z nich. - Co tak stoicie pod
drzwiami? – Spytałem.
-
Eee.. tak jakoś. - Wydukał Adam, jak zwykle drapiąc się po karku.
-
Bo tak właściwie to mamy dla ciebie pewną propozycję. - Powiedział Eddie. Uniosłem
brew i rozłożyłem ręce w geście mówiącym: no słucham.
-
Wczoraj jak się spotkaliśmy w windzie pokazywałeś mi gitarę elektryczną. - Kiwnąłem
głową, a Phil kontynuował. - Masz tu kartkę z akordami i biciem. Naucz się to
grać i przyjdź jutro do mnie do pokoju. - Rzekł podając mi wspomnianą kartkę.
Spojrzałem na nią. ~Pff nic trudnego~ Pomyślałem i spojrzałem na wesołą
gromadkę.
-
Po co mam się tego uczyć? - Spytałem, a Phil przyłożył palce do ust i wykonał
manewr zwany: zaszyte usta. Westchnąłem. - Nie wiem co znowu knujecie, ale
wchodzę w to! - Zdeklarowałem się i w tym momencie jak na komendę brzuch Adama
wydał donośny odgłos sprzeciwu. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-
Chodźmy coś zjeść. - Zaproponował okularnik, pokiwaliśmy głowami i udaliśmy się
w stronę windy, aby zjechać na parter i zjeść śniadanie.
***
Lekcje minęły szybko i spokojnie. Kiedy
zmęczony wracałem do pokoju po siódmej godzinie siedzenia na niewygodnym,
drewnianym krześle natknąłem się na bliźniaków Castle, Phila, Daniela, Adama,
Vincenta, Thomasa i kilka bardzo ładnych blondynek, które kojarzyłem tylko z
widzenia.
-
Alex! - Zawołał Martin... Albo Marcus, nie wiem, miałem problem z rozróżnieniem
ich. Podszedłem do grupki i stanąłem między dziewczynami. Przywitałem się ze
wszystkimi puszczając oczko do blondynek. - Tak jak mówiłem, nasz ojciec jest
policjantem i udało nam się skombinować wykrywacz kłamstw. Co wy na to, żeby
wieczorem pograć w butelkę? - W kręgu rozniosło się ciche ,,uuu".
-
Bardzo dobry pomysł. - Powiedziała jedna z dziewczyn. Kilka osób przytaknęło, i
sam musiałem przyznać, że to całkiem niezły plan. Gra w butelkę z wykrywaczem
kłamstw, tego jeszcze nie było, dlatego bez zastanowienia przytaknąłem.
-
W takim razie dziś o dwudziestej, u Adama w pokoju. - Zarządził Phil.
-
Eee gdzie? Wyraziłem zgodę? - Zaprotestował okularnik.
-
Tak. - odpowiedziało kilka osób chórem. Adam westchnął i kiwnął ręką na znak
,,niech wam będzie". Uśmiechnąłem się pod nosem i odszedłem od grupki
kierując się w stronę windy.
-
Vega! - Usłyszałem, za sobą wołanie. Odwróciłem się spostrzegając dresiarza
idącego w moją stronę.
-
No co tam? - Spytałem, gdy znalazł się przy mnie.
-
Słuchaj, mam sprawę. - Zaczął, zmarszczyłem brwi czekając na kontynuację.
Zaśmiał się nerwowo. - Poszedłbyś jutro do parku...? Wiesz po co. - Wydukał,
moje brwi automatycznie pojechały do góry i spojrzałem na niego jak na
przybysza z kosmosu.
-
Phil... Obiecałeś. - Powiedziałem. Chłopak spuścił głowę zaczynając bawić się
rogiem koszuli, którą miał na sobie.
-
Wiem, kurwa wiem. Ale nie potrafię, to nie jest takie proste! - Warknął.
Weszliśmy do windy, która właśnie stanęła przed nami otworem. Na szczęście
byliśmy sami. - Myślisz, że od tak można z tego wyjść?!
-
Po pierwsze uspokój si... – Zacząłem, jednak przerwał mi jego wściekły krzyk.
-
JESTEM SPOKOJNY! - Otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na niego przestraszony.
Nigdy, przenigdy nie podnosił głosu. Dresiarz przyłożył drżąca rękę do twarzy i
szepcząc coś niezrozumiale osunął się na podłogę. - Przepraszam. - Wydyszał. Pierwsza
myśl, jaka mi się nasunęła to, że był na głodzie. I to było chyba jedyne
sensowne wytłumaczenie jego zachowania.
-
W porządku... Nic się nie dzieje. - Kucnąłem przed nim, wtedy drzwi windy znów
się otworzyły, a my spojrzeliśmy w tamtą
stronę. ~Jeszcze jego tu brakowało~ Pomyślałem, kiedy moim oczom ukazał się nie
kto inny jak Seth. Zagwizdał cicho wchodząc do środka. - Słuchaj Seth, nigdy
cię o nic nie prosiłem, ale jesteś mi chyba winien przysługę. - Rzuciłem do
niego, cały czas patrząc w te czarne oczy. - Pomożesz mi z przeniesieniem go do
pokoju. Sam nie dam rady, a on raczej nie jest w stanie dojść tam o własnych
siłach. - Dziwak kiwnął głową i pomógł mi podnieść Phila z podłogi.
***
Około godziny dwudziestej udałem się do
sąsiedniego ,,mieszkania". Byli już praktycznie wszyscy poza Philem i
Danielem. Usiadłem na podłodze między pięknymi blondynkami, które spotkałem
wcześniej na korytarzu i zacząłem wypytywać je o imiona. Jedna miała na imię
Emily, a druga Emma. Dowiedziałem się również, że znają się od podstawówki i
pochodzą z jednej miejscowości. Dziwiło mnie trochę to, że żadna mnie nie
zauroczyła. Nie były brzydkie, ale jakoś nie czułem potrzeby zaciągnięcia ich
do łóżka... To było dziwne i powoli zaczynałem się martwić.
-
Przepraszam za spóźnienie. - Usłyszałem w drzwiach głos Dana, obok niego stał
dziwak co w sumie mnie nie zdziwiło, bo mówił, że też wpadnie. Dziwne było to,
że nigdzie nie widziałem dresiarza. – Phil źle się czuł i nie mógł przyjść. -
Wyjaśnił Danniels.
-
W takim razie zaczynamy. - Powiedział któryś z bliźniaków Castle. Wszyscy
usiedli w kółku na podłodze. Marcus... Albo Martin zakręcił butelką. Wypadło na
Emmę. - Pytanie czy wyzwanie?
-
Wyzwanie. - Odpowiedziała od razu.
-
Pocałuj Toma, wszyscy wiedzą, że na niego lecisz. - Zarządził bliźniak.
Dziewczyna bez zastanowienia podeszła do chłopaka i złożyła delikatny pocałunek
na jego ustach. Potem padło na Toma, Daniela, Martina i Vincenta. Gra polegała
na tym, że kiedy ktoś wybierał prawdę zostawał podpięty do wykrywacza kłamstw i
musiał zgodnie z prawdą odpowiedzieć na zadane pytanie. Jeśli tego nie zrobił
wykrywacz od razu nas o tym informował.
-
No Vincent, dawaj. - Ponaglał Tom. Wspomniany chłopak zakręcił mocno i minęła
dobra chwila nim butelka wskazała swój cel. Tak jak myślałem wypadło na mnie.
-
Prawda. - Powiedziałem od razu, no bo czemu nie? Kątem oka widziałem jak Daniel
szepce coś do ucha Vincentowi. Kiedy zostałem podpięty do urządzenia, chłopak uśmiechnął
się chytrze i spytał.
-
Czy zakochałeś się w Seth’cie McLannie? – Zamarłem, kiedy usłyszałem pytanie,
podobnie zresztą jak Seth. W pomieszczeniu dało się słyszeć ciche ,,uuu"
kilku osób.
-
Żądam zmiany pytania. - Powiedziałem siląc się na spokój.
-
Odpowiadaj. - Powiedział Daniel, a pozostali pokiwali głowami zgadzając się z
nim. Odchrząknąłem i odpowiedziałem.
- Nie. -
Głośne pikanie sygnalizujące kłamstwo rozbrzmiało w całym pokoju
~~~~~~
Witajcie! Od razu przepraszam za ten jednodniowy poślizg, jestem chora i jakoś tak wyszło, że nie mogłam zabrać się za pisanie tego rozdziału. Mam dziwne wrażenie, że rozdział jest słaby, ale mojej becie się podobał wiec stwierdziłam, że chyba może być :D Nie wiem kiedy będzie kolejny, bo wena jest ale zdrowie nie bardzo pozwala na siedzenie przed komputerem.
Mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko wam się podobał. Pozdrawiam :* ~Himana
Końcówka mnie dosłownie zabiła. JAK CHCE WIEDZIEĆ CO DALEJ ICLSGFWPFHVYIWAF
OdpowiedzUsuńAww <3 już pisze kolejny, ale nie wiem kiedy go skończę :D
UsuńMam nadzieję ;w;
UsuńBłagam nie każ mi czekać zbyt długo, bo mnie szlag trafi z tej ciekawości ;--;
Cudoo to Twoje opowiadanie *.* czekam na więcej i weny życzę :* dwa dni temu dopiero odnalazłam i się ciesze bo dawno już mnie tak nic nie wciągnęło jak to <3
OdpowiedzUsuńAwww dziękuję <3 takie komentarze bardzo motywują do dalszej pracy!
UsuńNooo, pośpieszta się :3 juz się nie mogę doczekać :3
OdpowiedzUsuń