Beta: Lee Hyomi (Polecam całym sercem! Poprawia w naprawdę ekspresowym tempie, daje świetne rady, widać że się stara! Nie umiem chwalić ludzi :D Więc podsumuję tak: jeśli miałabym oceniać w skali od 1 do 10 dałabym 100 :D Jest świetna! ) Rozdział dedykowany właśnie jej!
Alex
W niedzielę wieczorem przekroczyłem próg szkoły. Od razu
skierowałem się do sekretariatu, bo w końcu musiałem zameldować powrót. Po
wszystkim ruszyłem w stronę windy, a gdy po chwili stanęła przede mną otworem
zauważyłem, że mam towarzystwo. W jej lewym rogu stał chłopak mojego wzrostu, na
głowie miał czapkę z daszkiem, a na niej kaptur szerokiej, szarej bluzy.
Niestety nie byłem w stanie przyjrzeć się jego twarzy, ponieważ głowę miał
spuszczoną. Wkroczyłem do środka i naciskając guzik z numerem 15, stanąłem po
drugiej stronie małego pomieszczenia.
- Siema. - Powiedział znajomym głosem. Starałem się dopasować go
do odpowiedniej osoby, ale pomimo pewności, że kolesia znam nie byłem w stanie
tego zrobić.
- Cześć. - Odparłem. ~Myśl, Alex. Kurwa myśl. Połącz fakty!~ Znów
spojrzałem na chłopaka, a on wyciągnął telefon i zaczął obracać go w
dłoniach. Był to nowy, dość sporych rozmiarów aparat w białym, rzucającym się w
oczy etui. Znałem go, tylko znów nie mogłem przypisać do niego nikogo, kogo choć
trochę kojarzyłem.
Chłopak odchrząknął zdejmując kaptur wraz z czapką, a mnie olśniło! ~Jestem idiotą.~
- PHIL! - Krzyknąłem zadowolony, że w końcu udało mi się
rozszyfrować jego tożsamość. Dresiarz podniósł głowę, a na jego
twarzy zagościł szeroki uśmiech. Wyglądał... Lepiej niż trzy tygodnie temu.
Jego twarz jakby lekko się zaokrągliła, a po sińcach pod oczami nie było śladu.
Podszedł do mnie i poklepał przyjacielsko po plecach.
- Nowa? - Spytał pokazując palcem na futerał z gitarą,
który miałem w ręce. Kiwnąłem głową. - Powrót do przeszłości, co nie? Mam
nadzieję, że tym razem nie zatrzymamy się między piętrami. - Zaśmiałem
się, przypominając sobie sytuację sprzed czterech miesięcy, kiedy to w
podobnych okolicznościach się poznaliśmy.
- Też mam taką nadzieję. - Odpowiedziałem uśmiechając się lekko.
Przez chwilę panowała cisza.
- Ekhem... To jak się czujesz? - Zapytałem. Hall gestem ręki
pokazał pół na pół.
- Jest lepiej. – Zapewnił. - Ale... Nie potrafię. Rozumiesz, nie
potrafię tego rzucić. Ograniczyłem, tyle, że ciągle mnie ciągnie. Gdyby nie
Daniel... Nie rozmawialibyśmy teraz. Tylko on mi został. - Przerwał i szepnął
łamliwym głosem. - Zostawiła mnie. Tak po prostu. Stwierdziła, że nie chce
chłopaka ćpuna. - Ale, że jak? Olivia? Zostawiła go, bo jest narkomanem i nie
może z tego wyjść? Gdyby nie powaga sytuacji na pewno zacząłbym się śmiać z
głupoty tej dziewczyny. No, bo jeśli się kogoś kocha to nie zostawia się go,
kiedy najbardziej potrzebuje pomocy ukochanej osoby! Jeśli już jest się w
związku, to jest się na dobre i na złe! W szczęściu i w nieszczęściu!
- Phil, nie przejmuj się. Gdyby cię kochała nie odeszłaby nawet
gdybyś był trędowaty. - Rzekłem klepiąc go po plecach. Uśmiechnął się smutno i
kiwnął głową. - Masz przecież Daniela. To taki wspaniały chłopak, nie zostawił
cię mimo tego, że o wszystkim wiedział. Nawet ci pomagał, kiedy nie dawałeś rady.
On w porównaniu do niej naprawdę darzy cię ogromnym uczuciem. - Hall pokiwał
głową.
- Masz rację Alex, masz rację. - Odparł.
- Ja zawsze mam rację.- Powiedziałem i puściłem do niego oczko.
***
Kiedy wyszliśmy z windy Phil od razu udał się do siebie twierdząc,
że źle się czuje, a ja chcąc nie chcąc skierowałem się w stronę pomieszczenia z
numerem 483. Nacisnąłem klamkę, jednak ta ku memu zdziwieniu nie ustąpiła.
Wygrzebałem z kieszeni klucz i otworzyłem drzwi. ,,Mieszkanie" zastałem
tak jak je zostawiłem, i gdyby nie rozrzucona pościel na łóżku Czarnego, można
by rzec, że nikogo tu przez dwa tygodnie nie było. Zapaliłem lampkę stojącą na
szafce nocnej po czym zacząłem powoli wyjmować ubrania i inne drobiazgi z
torby. Właśnie wkładałem ostatnią koszulkę do szafy, kiedy usłyszałem zgrzyt
zamka. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem w nich kogoś Setho-podobnego.
Przyjrzałem mu się dokładnie i ze zdziwieniem zauważyłem, że wszystkie
,,upiększacze" typu cienie, kreski, pudry i inne pierdoły zniknęły.
Grzywka, która zawsze zasłaniała twarz obecnie była zaczesana razem z resztą
włosów, przez co można było zobaczyć całe jego oblicze. Teraz wyglądał
normalnie. Był tak... Ludzki i męski. Czarne koszulki, które zwykle nosił
zastąpiła biała koszula z rozpiętymi przy szyi dwoma guzikami, przez co
wyglądał pociągająco. Czarne rurki, które mocno opinały mu dupę zostały
zmienione na luźniejsze jeansy, jednak nadal w ciemnym kolorze. Na rękach nadal
miał pieszczochy i frotki, a w brwi kolczyk. Poza tym zmieniło się jeszcze
jedno, mianowicie ironiczny uśmiech, który zwykle gościł na jego twarzy.
- Zamknij te usta, bo zaraz zrobię coś, czego bardzo byś nie
chciał. - Rzekł spokojnie i usiadł na łóżku.
- Wooow.. - Wydusiłem w końcu. - Nigdy bym nie pomyślał, że to
powiem, ale... Wyglądasz zajebiście. – Skwitowałem opadając na posłanie obok
niego.
- Nigdy nie pomyślałbym, że to powiem ale... Dzięki. - Odtworzył
moją wcześniejszą wypowiedź, a ja zaśmiałem się cicho. Założyłem ręce za głową,
położyłem się i zacząłem myśleć o przyczynie tak diametralnej zmiany jego
wyglądu. Czyżby myślał, że w ten sposób uda mu się mnie uwieść? Gdyby się
postarał to mooooże coś by z tego było, jednak to nie byłoby takie proste. Nie
ma szans, żebym ‘chodził’ z facetem tylko dla zabawy. Jeśli już, to po pierwsze
i najważniejsze musiałbym się w nim zakochać (to raczej niemożliwe), a po
drugie musiałbym mieć pewność, że danej osobie cholernie zależy. Nie wierzę, że
ja, Alexander Paul Vega, hetero na sto procent doszedłem do takich wniosków.
- Wiem na co czekasz. - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Setha.
Spojrzałem na niego nieprzytomnie, ale po chwili przypomniała mi się rozmowa,
którą odbyliśmy wcześniej.
- No to mów. - Ponagliłem go, gdy przez dłuższą chwilę nie
opowiadał. Westchnął głośno, nabierając powietrza do płuc, spojrzał na mnie i
ku memu zdziwieniu położył się obok podpierając głowę na ręce tak, że teraz
spoglądał prosto w moje oczy. Była to dość dziwna pozycja, jednak w tamtym
momencie nie przeszkadzała mi zbytnio.
- Pamiętasz, kiedyś mówiłem ci, jak bardzo się zmieniłem.. -
Kiwnąłem głową potwierdzająco. - W ciągu tamtych dwóch lat, kiedy stopniowo ‘stawałem
się’ homo, miałem dwóch chłopaków, z którymi no cóż, nie wyszło. Pierwszy
wytrzymał ze mną miesiąc, a drugi trzy. Jak się pewnie domyślasz nie był to dla
mnie szczęśliwy czas. Tym bardziej, kiedy dowiedział się o tym mój ojciec…
Wyśmiał mnie, stwierdził, że jestem ciotą i nieudacznikiem życiowym. Wtedy jego
słowa bardzo mnie zabolały. Powiedział, że jeśli nie znajdę sobie chłopaka i
nie będę z nim w związku co najmniej rok to znajdzie mi dziewczynę, każe się z
nią ożenić i spłodzić co najmniej dwójkę dzieci. - Moje brwi automatycznie podjechał
do góry, miałem ochotę się po prostu roześmiać, bo który ojciec w dwudziestym
pierwszym wieku wybiera synowi GEJOWI dziewczynę! No bez przesady. Nie ma
takiego prawa! To niedorzeczne, niedopuszczalne i niemożliwe do wykonania. -
Nie może tego zrobić, ale zawsze może mnie wydziedziczyć i przestać się ze mną
kontaktować. To byłoby sto razy gorsze od przymusowego ślubu... Alex, ja
musiałem skłamać, nie miałem wyboru. Jestem ci dozgonnie wdzięczny, że mimo
wszystko mnie nie wydałeś, kiedy byli tu moi rodzice mimo tego, że nie
wiedziałeś o co tak naprawdę chodzi. Jestem twoim dłużnikiem do końca życia. - Zamilkł,
a ja korzystając z chwilowej ciszy postanowiłem mu odpowiedzieć.
- Nie ma sprawy. Teraz mam świadomość, że nie zostałem
wykorzystany, a komuś pomogłem. - Uśmiechnąłem się do niego pocieszająco na co
on odwzajemnił grymas mimo tego, że w jego oczach pojawiły się łzy. - Ej, tylko
nie rycz. Może daję dobre rady, ale nie umiem pocieszać, serio jestem w tym
beznadziejny. – Nie wiedząc czemu przyciągnąłem go do siebie i mocno
przytuliłem. Poczułem jak wczepia się w moją koszulkę.
~~~~~~~~
WOHA! Ale pojechałam z akcją! Cieszycie się prawda? :D I pewnie nie wierzycie, ja też nie :D Ostatnio w moich włosach zagnieździła się taka jedna cholera i ciągle szepcze Pisz rozdział, pisz rozdział. Wena się nazywa :D W uj krótki, ale wyjaśniłam to co chciałam i to na co wszyscy czekali. Dwudziesty będzie znacznie dłuższy. Mam nadzieję,że wam się podoba, bo ja osobiście jestem z niego zadowolona. Trzymajcie się. Do niedzieli! Pozdrawiam.
Awwwww dziękuję! :3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to chyba nie muszę mówić, że jestem jak zawsze zachwycona? A co mi tam.. Rozdział boski :D
W końcu coś się między nimi dzieje takiego oh i ah ^^
Już wiem co to za rady Seth dostał od Paula i mam nadzieję, że pojawi się więcej ciekawych zmian.
Oczywiście nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a jak głos zamieszkujący włosy zniknie to chętnie go zastąpię, bo załamię się, jeśli nagle będziesz miała zastój XD
Weny!!!!
To dopiero początek zmian :D
UsuńCieszę się, że rozdział ci się podobał, starałam się jak mogłam ;)
Ahh również mam nadzieję, że wena nie zniknie bo nie lubię bezczynnie siedzieć przed komputerem. Kiedy dodaję rozdział i ludzie komentują wtedy jestem z siebie zadowolona bo wiem, że choć w malutkim stopniu uszczęśliwiłam kogoś, a to naprawdę przyjemne uczucie.
Miałam w planach skomentowania wszystkiego, ale nie mam ochoty :")
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest super, aaaa. Czasami kuleje pod względem literackim (albo to moje wrażenie), ale jest bardzo super, a nawet troszeczkę bardziej niż bardzo. Seth to najfajniejsza postać <3 Kibicuje mu xD
Ważne, że w ogóle się odezwałaś :D
UsuńI tak wiem, że jest tu sporo błędów, ale jestem początkującą ,,pisarką" i mam świadomość tego, że nie będzie to jakieś mistrzostwo świata jeśli chodzi o opisy :D
Aww wszyscy kochają Setha :D
Dziękuje za komentarz :*