Rozdział taki trochę 16+
Alex
- Czy zakochałeś się w Seth’cie McLannie? [...]
- Nie. - Głośne pikanie sygnalizujące kłamstwo rozbrzmiało w
całym pokoju.
Podniosłem
głowę przerażony... Spodziewałem się innej reakcji tego pierdolonego
sprzętu. Jak? Pytam się kurwa jak ? Przecież to niemożliwe! Nie mogłem się w
nim zakochać, nie mogłem zakochać się w facecie!
-
Macie zepsuty sprzęt. - Powiedziałem siląc się na spokojny ton głosu.
-
Tak, tak mhhmm. Przyznaj się lepiej, a nie wymyślaj. - Powiedział Daniel. Kilka
osób z kręgu zgodziło się z nim, a chwilę później w pokoju dało się słyszeć
krzyki ,,Gorzko, gorzko!"
-
Żadnego całowania nie będzie, bo sprzęt kłamie. - Starałem się przekrzyczeć
wszystkich.
-
Po prostu wstydzisz sie wyznać prawdę. - Rzucił ze śmiechem jeden z bliźniaków.
Kątem oka zauważyłem, że Seth wstaje i z tryumfalnym uśmiechem na twarzy
wychodzi z pokoju.
-
Nie kocham go! - Cały czas byłem przypięty do sprzętu i ten ku mojemu
zadowoleniu nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
-
Ale ci się podoba. - Powiedział Tom.
-
Nie, nie podoba mi się. - Wykrywacz kolejny raz zaczął piszczeć. - Kurwa mać! –
Zakląłem. -Zdejmij to ze mnie. - Zażądałem pokazując palca na Martina. Byłem
wściekły. Nie, przepraszam, byłem wkurwiony! Podpinają mnie do jakiegoś
zjebanego urządzenia i jeszcze próbują mi wcisnąć kit, że jestem pedałem. No
chyba ich wszystkich serio popieprzyło.
-
Ouhh nie denerwuj się, przecież nic takiego się nie stało. - Rzekła Emma. Spojrzałem
na nią wzrokiem mordercy, a ta zaśmiała się i kontynuowała. - Przecież miłość to
najpiękniejsze co może spotkać człowieka. Nawet jeśli sprzęt rzeczywiście
kłamie, to nie powinieneś się denerwować. - Podeszła do mnie i położyła rękę na
moim ramieniu. W tym momencie poczułem w kieszeni mocne wibracje. Wyciągnąłem
aparat i spojrzałem na wyświetlacz Paul. Zawsze cieszyłem
się z jego telefonów, jednak teraz miałem ochotę skakać z radości. Ratuje mi
dupę, bo nie wiadomo co oni jeszcze by wymyślili.
-
Przepraszam, muszę odebrać. To pilne. - Powiedziałem i gdy tylko uwolniono mnie
od tej diabelskiej maszyny ruszyłem w stronę drzwi. Kiedy znalazłem się na
korytarzu odetchnąłem i odebrałem. – Boże, Paul, kocham cię! - Powiedziałem od
razu.
-
Wow, spokojnie. - Odpowiedział zaskoczony. - Co się stało braciszku?
-
Po co dzwonisz? - Spytałem zmieniając temat na co brat westchnął do słuchawki.
-
Coś zmalowałeś i wiedz, że ja się dowiem co. Dzwonię żeby ci powiedzieć, że
na weekend wracasz do domu.
-
Super! - Ucieszyłem się. - Dlaczego? - Paul zaśmiał się, prawdopodobnie słysząc
naglą zmianę tonu mojego głosu.
-
Musimy iść na badania. - Powiedział.
-
Jakie badania?
-
Wszystkiego dowiesz się w piątek po lekcjach. Przyjedziemy pod szkołę za mamą. -
Odparł.
-
Okejjj. Jak tam nasze gołąbki? - Spytałem, oczywiście mając na myśli mamę i
Rogera.
-
Bardzo dobrze, już planują gdzie kto będzie siedział na ich weselu. -
Zaśmialiśmy się, a potem jeszcze chwilkę porozmawialiśmy. Gdy tylko się
rozłączył postanowiłem wrócić do pokoju, bo nie miałem ochoty dłużej siedzieć w
ich towarzystwie. Poza tym musiałem jeszcze przećwiczyć chwyty, które dał mi
Phil. Wszedłem do ,,mieszkania" i od razu skierowałem się w stronę
sypialni. Seth leżał na łóżku i uśmiechał się dziwnie. Kiedy mnie zobaczył wstał
i podszedł do mnie… Blisko. Zdecydowanie za blisko. Złapał za kołnierz
czerwono-czarnej koszuli, którą miałem na sobie po czym mocno do siebie
przyciągnął.
-
Raczysz mi wyjaśnić co robisz? - Fuknąłem starając się od niego odsunąć, jednak
ten jeszcze bardziej się przykleił.
-
Cśś… - Uciszył mnie. - Nie wiedziałem, że stałeś się homo. - Rzekł cicho.
-
Nie stałem się do kurwy nędzy! - Warknąłem cały czas przy okazji próbując się
wyrwać z jego uścisku. Czarny chyba chcąc mnie uspokoić postanowił rzucić mnie
na łóżko, tak, że teraz on leżał nade mną podpierając się rekami po obu
stronach mojej głowy.
-
Wykrywacz twierdził inaczej. - Rzekł przybliżając swoją twarz do mojej.
-
A gdyby wykrywacz stwierdził, że jestem astronautą też byś uwierzył? - Rzuciłem
do niego z przekąsem i odwróciłem twarz w drugą stronę.
-
Tak. - Odparł. - Dlatego też uwierzyłem w to, że mnie kochasz. Tylko nie chcesz
tego zaakceptować. Wmawiasz sobie, że jesteś hetero, ale tak naprawdę całymi
nocami mi się przyglądasz. - ~O nie, on wie!~ Powiedziałem do siebie w myślach.
- Codziennie rano poprawiasz mnie, żebym nie spadł. Ciągle gadasz o mnie bratu,
spędzasz ze mną więcej czasu, chcesz się o mnie jak najwięcej dowiedzieć. Mam
wymieniać dalej? - Spojrzałem na niego przestraszonym wzrokiem. Czy to co mówił
mogło być prawdą? Czy mogłem się w nim zakochać? ~Nie, to niemożliwe,
przecież to facet!~ Powtarzałem w myślach. - Przestań się oszukiwać. -
Wyszeptał i przycisnął swoje wargi do moich. Zaskoczony otworzyłem szeroko
oczy. Próbowałem go odepchnąć, jednak Czarny miał przewagę, gdyż cały czas na
mnie leżał, na dodatek zaczął się sugestywnie o mnie ocierać. Z każdą chwilą
mój penis stawał się coraz twardszy. Wbrew pozorom było to całkiem przyjemne,
ale poza tym nic nie wydawało się być pozytywne. Chciałem krzyczeć, ale
wiedziałem jak skończyłaby się próba poruszenia ustami. W końcu po
długiej walce udało mi się go od siebie odepchnąć, jednak tylko na długość wyciągniętych
ramion.
-
POJEBAŁO CIĘ!? - Krzyknąłem od razu.
-
Nie, po prostu pomagam ci w zaakceptowaniu samego siebie. - Rzekł spokojnie,
jakby nic się nie wydarzyło. - I widzę, że mi się udaje. - Spojrzał wymownie w
dół. ~Kurwa jemu to nigdy nic nie umknie!~ - Może ci pomóc? - Spytał
uśmiechając się łobuzersko.
-
Pierdol się! - Warknąłem próbując wstać.
-
Wolę z tobą. - Oblizał usta i zaczął jeździć rękoma wzdłuż mojego ciała.
Zadrżałem, kiedy jedną zjechał w to strategiczne miejsce. - Rozważyłem
wszystkie za i przeciw i stwierdziłem, że mimo twoich protestów będę tak
wspaniałomyślny, że ci pomogę. - Już otwierałem usta, żeby kolejny raz go
ochrzanić, jednak tym razem bez skrupułów rozsunął rozporek moich jeansów,
a potem jednym ruchem odchylił materiał moich bokserek. - Jest piękny, zupełnie
jak właściciel. - Szepnął. Chwycił go w rękę i powoli zaczął nią poruszać w górę
i w dół. Z moich ust wydobył się cichy jęk, potem kolejny i jeszcze jeden.
Byłem w siódmym niebie. Tak dawno tego nie robiłem, ani nikt tego nie robił mi.
Przyjemność zawładnęła nad całym moim ciałem i rozumem. Nie myślałem trzeźwo,
bo gdyby tak było, już dawno bym go od siebie odepchnął.
-
Sethh… - Wyjęczałem, kiedy poczułem zbliżający się orgazm. Czarny domyślając
się tego zaczął jeszcze szybciej poruszać ręką. Wygiąłem się w łuk i
wystrzeliłem wprost w jego dłoń. Będę tego żałował, ale było zajebiście.
~~~~~~
Najkrótszy z rozdziałów jaki napisałam, ale jest to spowodowane brakiem komputera.
Jeśli wam się podobał zostawcie po sobie ślad :D Pozdrawiam!
Ten rozdział jest taki awww i mmmm i jeszcze ohhh <3
OdpowiedzUsuńTeraz to już na stówę Seth nie odpuści i dobrze! Niech przejmie inicjatywę, bo jak widać Alex to taka ciapa i sam z siebie nic nie zrobi.. Potem pewnie się rozkręci, ale narazie niech da się wykazać Czarnemu.
Czekam na kolejny rozdział, weny i sprawnego kompa życzę >^•^<
Zapewniam cię Alex pokaże jeszcze pazurki :D
UsuńDziękuję za wenę i komentarz a co do komputera jednak będzie wcześniej bo już jutro wieczorem :D Także jest dobrze!
Dlaczego tak krótko*płacze*.
OdpowiedzUsuńNie odbieram Alexa jako cioty tylko najzwyczajniej zagubionego chłopaka. Biedactwo boi sie swojego gejowskiego JA. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i weny życze.
Komputer wziął urlop dlatego taki krótki :( Przepraszam
UsuńAlex ciągle odpycha od siebie myśl,że podobają mu się faceci, ponieważ będąc w starej szkole przyjaźnił się z homoseksualistą i ten się w nim zakoch... upss :D zaspojlerowałam :D
Dziękuję za komentarz i za wenę :D Pozdrawiam!