Alex
- Musisz palić przy mnie?! - warknąłem od razu, ale tak jak
mogłem się spodziewać nic sobie z tego nie zrobił, zapalił tylko papierosa i
zaciągnął się nim porządnie.
- Nie sraj się, co ty cnotka niewydymka jesteś? Nigdy nie
jarałeś? - zapytał wyprzedzając mnie lekko i kierując się w stronę boisk
szkolnych.
- Nie, nie paliłem i nie mam zamiaru! - odwarknąłem kończąc
temat. Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Dresiarz sobie popalał, a ja starałem
się skupić na drodze. Phil szedł przede mną. Dopiero teraz mogłem zauważyć jak
ma chude nogi. Wcześniej w tych powyciąganych i szerokich dresach nie było tego
widać, ale teraz świetnie dopasowane jeansy podkreślały jego chudość. Niestety,
nie widziałem jeszcze jego brzucha, gdyż przez te wielkie bluzy nic nie dało
się stwierdzić, jednak, sądząc po nogach, brzuch mógł być taki sam.
Zastanawiało mnie tylko jedno - skoro był tak chudy, to skąd w nim taka siła,
że praktycznie większość osób jest pod jego "ochroną"... Może miał
jakieś metody, które hmm... Pobudzały go? Coś jak narkotyki, ale wątpiłem, żeby
on brał. Wygląda na porządnego gościa. Poza papierosami nie widziałem w nim
żadnego uzależnienia.
- Teraz wyjdziemy na tę skarpę. - powiedział i pokazał głową
na wymienione miejsce, poza boiskiem do koszykówki. Nie była jakoś specjalnie
wielka, ale wydawała się być stroma. - Jest tam mała furtka ukryta między
akacjami. Zwykle zostawiam ją otwartą, bo jest lepiej przechodzić, ale wymykają
się nią także inni, więc nie zdziw się, jeśli kiedyś jej nie zamkniesz, a gdy
będziesz wracał, ponownie będziesz musiał ją otworzyć. - poinformował mnie, a
ja pokiwałem mu głową na znak zgody.
- Chodźmy.
- Phil? - zacząłem niepewnie, a on spojrzał na mnie unosząc
jedną brew.
- Mów. Nie krępuj się.
- Powiesz mi kiedyś co jest w tych paczkach?
- Kiedyś... Może. Na razie muszę cię sprawdzić, ja i tak się
dowiem czy sprawdzałeś co tam jest. Jeżeli będziesz mi "wierny", to
wtedy powiem, ale jeśli nie to... To dostaniesz wpierdol. - odpowiedział
wychodząc na skarpę.
- Rozumiem. - odparłem.
- Ej no chyba nie jesteś zły? - spytał odwracając się nagle
i spojrzał na mnie jakość tak dziwnie. Ni to złość, ni smutek, nie umiałem tego
rozszyfrować - Sądzę, że jesteś jednym z tych, którzy i umieją się powstrzymać
i umieją dochować tajemnicy, ale zrozum też mam obawy. Znamy się zaledwie
dzień. Przez ten czas zdążyłem się o tobie trochę dowiedzieć, jednak nie mam do
ciebie stuprocentowego zaufania. Daj mi tydzień, po tym czasie powinienem być
już pewien co do ciebie. - mówił patrząc mi prosto w oczy, a ja zastanawiałem
się, czy on na pewno jest hetero. Ta akcja w windzie postawiła go w złym
świetle w mojej wyobraźni, jednak szczerze, nie wyobrażałem go sobie w jakiejkolwiek
,,dziwnej" sytuacji z facetem.
- W porządku, nie mam ci tego za złe. - odparłem szybko,
zdając sobie sprawę z tego, że on cały czas przed mną stał i dziwnie się na
mnie gapił, oczekując odpowiedzi.
- Cieszę się. Dobra, chodźmy.
Przeszliśmy przez furtkę i znaleźliśmy się w małym parku,
który widziałem z okna. Szliśmy wąską alejką mijając kilku starszych ludzi.
Rozmawialiśmy o jakichś błahych sprawach. W końcu dotarliśmy na umówione
miejsce, a mianowicie pod most. Tak, miałem co kilka dni chodzić pod most,
dziwne co?
- Nie ma go jeszcze? - zapytałem Phila kiedy ten przysiadł
na kamieniu. Pokręcił głową i wyciągnął telefon z kieszeni.
- Zwykle się nie spóźn.. .- nie dokończył, bo w tym momencie
obok niego pojawiła się jakaś postać. Nie mogłem dojrzeć jego twarzy, ponieważ
stał w cieniu, a w dodatku na głowie miał kaptur, który przysłaniał mu widok.
- Wcale się nie spóźniłem. - powiedział rozbawionym i
dziwnie znajomym głosem. Jednak nie mogłem skojarzyć. skąd znam tę tonację i
barwę. Podszedł bliżej mnie, a ja zamarłem. Teraz już wiedziałem, skąd znałem
ten głos. Dlaczego od razu tego nie załapałem? Przecież on jest tak dobrze mi
znany.
- Andy?! - zawołałem, podchodząc jeszcze bliżej, aby
przyjrzeć się twarzy kuzyna. Nic się nie zmienił; niesforne czarne włosy nadal
przysłaniały brązowe oczy, a szczupła twarz ciągle się uśmiechała.
- Alex?! - wyciągnął do mnie ręce i poklepał po plecach
przyjacielsko.
- Znacie się?! - wtrącił się zaskoczony dresiarz, a my
wybuchliśmy głośnym śmiechem. Phil stał tylko z założonymi rękami i uniesionymi
wysoko brwiami...
Seth
Ten debil już pierwszego dnia wpakował się w jakieś kłopoty.
Na początku dostał wpierdol, a później sobie uciekał z terenu szkoły. Gdyby nie
to, że polazł z Philem, już dawno zgłosiłbym to dyrektorowi. Nie byłem jakimś
kapusiem, bo nie kablowałem praktycznie w ogóle, ale już od samego początku, od
kiedy go tylko zobaczyłem, poczułem jakąś dziwną chęć bronienia go. Nie, nie
zakochałem się, nie da się w kimś zakochać od pierwszego wejrzenia. Bynajmniej
ja w to nie wierzyłem, ale całym moim metalowym serduchem czułem, że jakieś
uczucie wzbudził we mnie i z pewnością było ono pozytywne. Skąd wiedziałem, że
poszedł? Po pierwsze - ma się znajomości tu i tam, słuch całkiem dobry, a
ponadto widziałem go z okna. Szybko założyłem moje ukochane glany trzydziestki,
zarzuciłem skórzaną kurtkę na ramiona i wybiegłem z pokoju. Nawet nie dbałem o
to, żeby zamknąć drzwi na klucz. Potem będę się tym martwić. Już po chwili
byłem na parterze. Przechodząc obok sekretariatu usłyszałem miły głos pani
Joanny.
- Seth, skarbeczku, pan Hall chciał, abyś do niego zajrzał
po lekcjach. - do jasnej anielki! On to miał wyczucie. Zawsze zapraszał mnie na
herbatkę akurat wtedy, kiedy byłem zajęty. Wziąłem głęboki oddech, zacisnąłem
pięść i starałem się odpowiedzieć w miarę spokojnie.
- Czy mogłaby pani przekazać dyrektorowi, że zajrzę do niego
wieczorem?
- Mogę, lecz pan Hall wyjeżdża o dziewiętnastej i wróci
dopiero w sobotę. - odparła, przeglądając jakieś papiery. Irytowało mnie to
trochę, no bo, heloł, jak się z kimś rozmawia to się na niego patrzy, a nie w
bok albo gdzieś!
- Dobrze. Zdążę na pewno. - zapewniłem ją i już miałem
wyjść, kiedy znów się odezwała.
- A i powiedz temu nowemu... - zastanowiła się chwilę.
Wiedziałem o kogo chodzi, ale z myśleniem to ona miała problem, odkąd pamiętam,
więc nie pogardzę widokiem pracującej maszyny losującej.
- Zaraz, jak mu tam...aaa Vega! - wykrzyknęła zadowolona z
siebie, a ja miałem ochotę wybuchnąć śmiechem widząc jej zadowoloną mordę. -
Przekaż mu, że dyrektor również chce się z nim spotkać.
- Oczywiście - odpowiedziałem. ~ Z wielką chęcią ~
dokończyłem w myślach. Już widziałem jego minę, kiedy dopadam go na mieście i
mówię ,,Księżniczko dyrektor cię wzywa", Dostanę po ryju, ale będzie
warto.
Właśnie, kurde. Jeżeli zaraz nie wyjdę, to ich zgubię i nici
z mojego planu.
- A mógłbyś jeszcze powiedzieć pan... - zaczęła, ale
przerwałem jej.
- Przepraszam, na prawdę się spieszę. - nie czekając na
odpowiedź, wybiegłem z sekretariatu i pognałem do ,,gumisiowego przejścia"
czyli tej małej furtki ukrytej między akacjami. Od dawna wiedziałem, że Hall
się gdzieś wymyka, a teraz była idealna okazja żeby to sprawdzić i przy okazji
po szpiegować troszkę Alexa. To, że chciałem go chronić to jedno, ale jak mu
trochę uprzykrzę życie i poszarpię nerwy, to nic się nie stanie.
Zauważyłem, że ostatnio wkurwianie ludzi to moja
specjalność. Jedna osoba, która jeszcze tolerowała moje dziwne zachowanie to
Daniel, ale on jest niedojebany, więc się nie liczy. Lubię go. Zwierzam mu się,
bo wiem że nikomu się nie wygada. Chodzę z nim na piwo i do gej-klubów, ale po
za tym nie łączy nas nic. Nie jest moim przyjacielem, tylko dobrym kolegą, co
najwyżej. Uczucie, które nas łączy, to nie jest przyjaźń. Często rozmawiamy,
jednak żaden z nas nie twierdzi że jesteśmy ,,BFF". Jestem samotnikiem,
ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Od roku jestem tym
,,najpopularniejszym" i ciągle ktoś się obok mnie kręci, myśląc, że tym
przekona mnie do siebie. Wszyscy w klasie mnie lubią, nawet nie wiem dlaczego.
To fakt, iż uczę się najlepiej z całej drugiej, i jestem ,,pupilkiem"
dyrektora, ale to nie zmienia tego, że nie lubię ludzi. Są wyjątki, tak. Ale
większość dziewczyn to osoby, które myślą tylko o księciu na białym koniu i o
tym, żeby nie mieć ani jednego pryszcza. Chłopcy natomiast myślą tylko o tym,
żeby zaruchać. Mało jest osób, które mają inne priorytety.
Wyszedłem przez furtkę i ruszyłem za Hallem i Vegą. W
porównaniu do Phila, Alex jest bardziej wysportowany, widać było to na pierwszy
rzut oka. Mam zwolnienie z wuefu, więc siedząc w szatni widziałem, jakie
mięśnie ma na brzuchu. Widocznie często chodził na siłownię albo robił sporo
ćwiczeń. Miał również umięśnione łydki, co było jednoznaczne z częstym
bieganiem. Najbardziej jednak rzucały mi się w oczy jego długie, brązowe włosy.
Musiał o nie dbać, ponieważ końcówki nie były połamane ani też zniszczone. Z
tym koczkiem z tyłu głowy wygląda bosko... Kurde, przez to wszystko nawet nie
zauważyłem, że podszedłem do nich za blisko. Usiadłem na ławce, aby odczekać aż
się oddalą, a i przy okazji zmniejszając prawdopodobieństwo, że mnie nie
zauważą. Ciągle o czymś rozmawiali; Alex żywo gestykulował, a Hall przytakiwał
mu lub śmiał się głośno. Kiedy już byli wystarczająco daleko, wstałem z ławki i
poszedłem za nimi. Szli cały czas prosto, ale w pewnym momencie gwałtownie
skręcili w prawo. Gdyby nie moja błyskawiczna reakcja, zauważyliby mnie.
Schyliłem się udając, że wiążę sznurówkę, starając się zakryć twarz grzywką.
Kątem oka widziałem, że Vega odwrócił się i ,,badał teren". Znów chwilę
zaczekałem, i po raz kolejny poszedłem za nimi.
- Andy?! - usłyszałem głos Vegi, kiedy skierowałem kroki w
stronę miejsca, w które skręcili chłopcy.
- Alex?! - tym razem odezwał się jakiś nieznajomy głos.
Schowałem się za jednym filarem mostu i leciutko wychyliłem głowę. Hall
siedział na jakimś kamieniu, brunet stał tyłem do mnie wraz z ,,nowym".
Chłopak miał szarą bluzę z kapturem i był znacznie wyższy od Alexa.
- Znacie się?!
- Jesteśmy rodziną. - odparł Alex przytulając się do
chłopaka obok.
- Nooo... To fajnie, - odpowiedział zaskoczony Phil. Teraz
już stał i przyglądał się ciekawie dwójce.
- Nie wiedziałem, że wkręciłeś Alexa w nasze interesy.
Dlaczego nie powiedziałeś mi kto to jest jak rozmawialiśmy przez telefon? -
zapytał Andy.
- Bo po pierwsze - nie pytałeś, a po drugie, gdybyś go nie
znał, to co by ci to dało?
- No w sumie racja. - odpowiedział. - Dawno cie nie
widziałem. - zwrócił się do Alexa. - Wyrosłeś, młody.
- Dobra, później sobie pogadacie. Przejdźmy do interesów. -
wtrącił się Phil.
- A co już na głodzie? - na głodzie? Czy to to o czym myślę?
Czy to możliwe, żeby Hall brał? W prawdzie czasem miałem takie podejrzenia..
Wybuchy agresji, sińce pod oczami, raz rozpierała go energia, a raz był
wykończony... Syn dyrektora ćpunem?
- Musi ci wystarczyć na trzy dni, na razie nie mam towaru. -
powiedział Andreas, podając jakąś paczkę Hallowi, ten z kolei dał mu taką samą.
- W porządku. Alex zostajesz czy wracasz ze mną? - zwrócił
się do bruneta, wstając z kamienia. Było to jednoznaczne z tym, że zaraz będą
wychodzić i trzeba będzie się gdzieś ukryć. Nie słyszałem już odpowiedzi Vegi,
bo ruszyłem w stronę powrotną. Usiadłem na jednej z ławek, włożyłem słuchawki
do uszu i czekałem na chłopaków. O tak, już widziałem to zdziwienie i złość bruneta.
Musiałem dowiedzieć się wszystkiego na temat tych dziwnych spotkań z równie
dziwnym kolesiem. Wygląda mało podejrzanie, jednak moim zdaniem dilluje, a Phil
bierze. Po krótkiej chwili zza rogu wyszedł Hall w towarzystwie Vegi. Znów o
czymś rozmawiali. Podniosłem głowę i spojrzałem w oczy Alexa. Już chciało mi
się śmiać. Kiedy tylko mnie zobaczył, stanął jak wryty.
- Śledziłeś mnie pedale?! - warknął do mnie, podbiegając i
łapiąc za bluzkę.
~ To będzie piękne. ~ pomyślałem. - Nie księżniczko, jakoś
mało obchodzi mnie, co robisz. - skłamałem, a na jego twarzy już malowała się
wściekłość - Dyrektor cię wzywa. - Phil parsknął śmiechem, a ja uśmiechnąłem
się złośliwie. Było warto.
***
Phil i Alex szli do szkoły przede mną , a mimo tego
bardzo dobrze widziałem szeroki uśmiech Halla. Vega przez całą drogę nie
odezwał się ani słowem i cały czas zaciskał pięść. Oberwałem po pysku, ale
chyba nigdy więcej nie będę mógł zobaczyć takiego wkurwionego wyrazu twarzy jak
wtedy.
- Alex zaczekaj na mnie w pokoju, pójdziemy razem do pana
Halla. - rzekłem spokojnie, kiedy chłopak wchodził do pomieszczenia.
Rozstaliśmy się z Philem pod jego azylem. Miałem pewien plan i jak na razie
wszystko układało się po mojej myśli.
- Po pierwsze, dla ciebie jestem PAN Alex, a po drugie,
nigdzie z tobą nie idę pedale! - odwarknął, a ja położyłem mu rękę na ramieniu
i odpowiedziałem spokojnie. - Pójdziesz, ktoś musi być twoim rycerzem, księż...
- NIE KOŃCZ! - krzyknął, strącając moją dłoń i odpychając
mnie od siebie. Uśmiechnąłem się tryumfalnie, kiedy zatrzasnął mi drzwi przed
nosem. Odwróciłem się na pięcie i skierowałem kroki w stronę pokoju Phila. Taka
okazja więcej się nie nadarzy. Tylko teraz będę mógł sprawdzić co tak na prawdę
robił Hall i czy moje przypuszczenia się sprawdzą. Nacisnąłem klamkę i
zdecydowanym krokiem wszedłem do jego lokum. Tego się nie spodziewałem...
~~~~~~~~
WITAJCIE Wróciłam :D po długim oczekiwaniu jest kolejny rozdział. Następny będzie dopiero w niedzielę. Krótki, ale niestety jakoś tak wyszło. Chciałam rozwinąć ale mi się nie udało. Cieszę się, że jest was coraz więcej. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam ~Himana
Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać wątku miłosnego *lennyface*
Moją uwagę szczególnie przyciągnęła końcówka...No jak ożna skończyć w takim momencie?! No jakim trzeba być sadystą? ;_;
Niecierpliwie czekam na kolejną część ^^
A ja kocham ciebie :D miałam dziś taki okropny humor a twój komentarz polepszył mi go o 360 stopni :D cieszę się, że ci się podoba. Wysoce prawdopodobne, iż nie wyrobię się z rozdziałem i będzie w poniedziałek więc będziesz musiała jeszcze poczekać. Wątek miłosny pojawi się gdzieś dopiero za trzy rozdział więc już niedługo ;)
UsuńMiło mi :D
UsuńPoniedziałek jest za kilka dni,wytrzymam ^^
Już się szykuję!
Ciekawa jestem kto z kim będzie, bo na razie to nie wiadomo :)
Pozdrawiam, tulę i całuję ;)