Beta: Riwarz Riwarzewski
Blog Bety: Czwarty
Grzech
Alex
Co za mały wredny,
podły, wkurwiający, pedałowaty, umalowany skurwysyn! Jeżeli choć przez chwilę
myślałem, że mogę go choć trochę polubić to się grubo myliłem. No kurwa mać!
Nie dość, że robi wszystko żeby zniszczyć mi psychikę, kiedy jestem w pokoju to
jeszcze mnie śledzi! Od dawana nie byłem tak wkurwiony jak teraz. Nawet nie
wiem dlaczego mu uległem i na niego czekam. Przecież równie dobrze mógłbym iść
sam. Trafiłbym do gabinetu dyrektora. Dobra trudno niech ma tę
satysfakcję, że coś mu się chociaż raz w życiu udało.
Nadal mocno podkurwiony
wyciągnąłem laptopa z szafki i otworzyłem pocztę. Miliony reklam i jedna
wiadomość, pewnie od Paula.
Od: XxPaulxX_001
Do: _Vega_King_1
Braciszku!
Wiem, że ostatnimi czasy nie układało się najlepiej między nami a matką.
Dowiedziałem się jednak, że chce wziąć ślub z Rogerem, czy tylko mi to
śmierdzi? Ona go przecież nie kocha! Leci tylko i wyłącznie na jego forsę.
Widziałeś kiedykolwiek, żeby go przytulała lub całowała? Albo słyszałeś jak
mówiła do niego ,,kochanie"? Nie zachowuje się przy nim tak, jak przy
tacie. Jeśli Roger zażąda podpisania intercyzy? Wiadome, że wtedy matka nie
weźmie z nim rozwodu. A jak wpadnie jej coś głupiego do głowy i będzie chciała
pozbyć się Rogera? Zyska całą jego forsę, wtedy wypierdzieli nas na bruk!
Trzeba koniecznie coś z tym zrobić. Rozmawiałem ostatnio z Rogerem, wydaje się
nie widzieć świata po za matką, lecz kiedy ją zapytałem o uczucie do niego
odpowiedziała ekhem... Cytuję ,,Nie mam teraz czasu, pogadamy o tym
później". Czy to nie dziwne? Mam w planach wyprowadzkę z domu. Roger
założył nam osobne konta i wpłaca tam pieniądze twierdząc ,,to dla waszego
dobra". Na prawdę lubię tego gościa, ale nie mogę patrzeć na to, co robi
mu nasza matka. Znalazłem już sobie małe mieszkanko w centrum Chicago. Nie jest
drogie, z tego co się zorientowałem mogę liczyć tam na spokój. Nie wiem czy to
dobry pomysł, ale mam nadzieję że i ty coś wykombinujesz. Nie możemy dopuścić
do ślubu! Jeżeli powiedzą sobie ,,tak" będzie to katastrofa! Za dwa
miesiące święta Bożego Narodzenia. Na pewno przyjedziesz obgadamy co i jak, a
na razie myśl. Dam ci znać kiedy dowiem się czegoś nowego, no i oczywiście
termin planowanej wyprowadzki. Do usłyszenia braciszku! Zadzwoń czasami. Nie ma
cię od kilku dni a ja już tęsknię. Powodzenia w nowej szkole
Najlepszy i Najwspanialszy brat Paul ze szlachetnego rodu Vegów
Zaraz, zaraz. Że kurwa co?! Matka wychodzi za mąż? I
do tej pory ja nic o tym nie wiem?! Nawet Roger, którego miałem za przyjaciela
mi nic nie powiedział?! Z tego, co zrozumiałem. Paul też nic o tym nie
wiedział, dowiedział się przypadkiem. Może to tylko plotki? Albo nie chcieli
żebyśmy wiedzieli. Może matka już nastawiła swojego fagasa przeciwko nam? Boi
się, że zepsujemy jej ten wspaniały dzień. Ale jeśli już to my go nie
zniszczymy, my po prostu do niego nie dopuścimy. Powinna opłakiwać ojca, a nie
liczyć zera na koncie! Zainteresować się nami, rodziną. Od bardzo dawna nie
widziałem, żeby była wesoła. Nawet jak chcemy z nią porozmawiać to nas zbywa.
To nie jest ta sama osoba którą znałem. To całkiem ktoś inny. Nigdy nie zapomnę
tych chwil, kiedy byliśmy mali z Paulem. Gdy była wyrozumiała i rozmawiała z
nimi częściej niż z tatą. Pewnie gdyby mnie teraz zabili, to nawet by nie
płakała, tylko wybrała najtańszą trumnę i najtańszy nagrobek, żeby tylko nie
stracić pieniędzy.
- Vega, chodź. - usłyszałem cichy głos McLanna. Stał w
drzwiach między pokojami. Spojrzałem na niego. Był bardzo blady, bledszy niż
zwykle. Ręce mu drgały a z wargi lała się krew. Kiedy dostrzegł, że mu się
przyglądam, przyłożył palec i prawdopodobnie, chcąc zetrzeć krew, pociągnął nim
po ustach, jednak tylko to pogorszył. Ciecz zaczęła się lać jeszcze bardziej, a
ponad to roztarł ją po twarzy. Zrobiło mu się go żal, trochę żałowałem tego, że
go dziś uderzyłem. Nie zasłużył na coś takiego, przecież tylko tamtędy
przechodził, a ja nie miałem prawa go bić. Ale, cóż, moja duma nie pozwalała mi
go przeprosić. Zamknąłem laptopa i powoli do niego podszedłem. Wyciągnąłem dłoń
w kierunku jego twarzy. Chłopak odruchowo cofnął się do tyłu. Uśmiechnąłem się
lekko. Złapałem go za nadgarstek i przyłożywszy rękę do jego wargi powoli
starłem krew. Dlaczego to robiłem? Nie wiem, być może dlatego, że żałowałem
swojego zachowania względem niego. Czarny patrzył cały czas w moje oczy, a ja w
jego. Przejechałem jeszcze palcami po jego policzkach, i uświadamiając
sobie, co właśnie zrobiłem szybko ją zabrałem.
- Emm, tak chodźmy. - odchrząknąłem, mijając go i
pospiesznie wychodząc z pokoju.
- Nie powinieneś zadawać się z Hallem. - rzekł spokojnie
kiedy już szliśmy korytarzem. Nie widać było po nim, żeby sytuacja, która
miała zajście kilka minut temu jakoś go skrępowała czy coś. On był wyluzowany.
A ja miałem ochotę się zabić. Jestem głupi. Nie, głupi to mało powiedziane.
Jestem kurwa niedojebanym pojebem! Jestem przeciwny pedałom, a sam mam takie
zapędy! ~ Brawo Vega, b r a w o! ~ Pogratulowałem sobie w myślach
- Słucham?
- To ćpun. - odparł, lekko mnie wyprzedzając.
- ŻE CO?!
Seth
- To samo, i nie drzyj się tak, ludzie się gapią! -
syknąłem, kiedy powiedziałem mu prawdę o jego ,,przyjacielu". Pech chciał,
że akurat przechodziliśmy obok męskich toalet. Złapał mnie za nadgarstek (drugi
raz już dziś!) i wciągnął do jednej z kabin, łapiąc za koszulkę. Odruchowo
zacisnąłem powieki spodziewając się ciosu, jednak nic takiego się nie stało.
- Nigdy. Więcej. Tak. O. Nim. Nie. Mów! - wykrzyknął mi
prosto w twarz.
- Ale dlaczego, przecież tak jest! Nie wiesz co jest w tych
tajemniczych paczkach, po które dziś poszliście? Albo dlaczego takie chuchro ma
tyle siły, a potem się zatacza, jakby ktoś z niego wyssał energię lub te wory i
sińce pod oczami? Nie zastanawiało cię to? Gdybyś poszedł do jego pokoju zaraz
po powrocie, zobaczyłbyś coś, co od razu by cię do niego zniechęciło .-
odpowiedziałem mu. Myślałem że znów oberwę, więc zdziwiłem się, kiedy Alex
puścił moją koszulkę i oparł się o drzwi. Miał lekko przekrzywioną głowę w
prawo i patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, i wysoko uniesionymi brwiami.
- Pieprzysz.
- CO?! - tym razem to ja krzyknąłem, nie mogąc uwierzyć, że
przyjął to tak spokojnie.
- Nie drzyj się tak. - spapugował mnie, a ja otworzyłem oczy
jeszcze szerzej, nie mogąc uwierzyć w to, że przestał się rzucać. Nie wydawało
mi się, żeby mi uwierzył, jednak może przejrzał na oczy, że jestem lepszą partią
na przyjaciela w przeciwieństwie do tego ćpuna.
~Nacisnąłem klamkę i zdecydowanym
krokiem wszedłem do jego lokum. Tego się nie spodziewałem. Hall siedział oparty
o łóżko w jego lewej doni znajdowała się strzykawka, prawa zaś byłą związana
zaraz nad łokciem czarnym pasem.
- Daniel... - wyszeptał, i dopiero teraz dostrzegłem mojego kumpla siedzącego
na krześle. Wstał i zabrał od niego strzykawkę.
- Wiesz, że tego nie popieram. - odparł drżącym głosem.
- Rzucę to obiecuję, na razie jestem zbyt słaby... Błagam zrób to. - wyszeptał
i oparł głowę o łóżko. Daniel ostrożnie wbił strzykawkę i wstrzyknął zawartość.
Delikatnie odwiązał pas i uklęknął na wprost jego Halla. Obserwowałem to
zdarzenie zza lekko uchylonych drzwi. Nawet gdyby teraz ktoś za mną stał z
nożem i groził, nie uciekałbym. Byłem za bardzo zaszokowany, żeby chociaż
ruszyć palcem.
- Kochanie, jak czujesz?- Zapytał cicho Daniel, ale odpowiedź nie nadeszła.
Hall złapał go oburącz za twarz i mocną wpił się w jego usta. Nie mogłem, na to
dłużej patrzeć. Nie dość, że Daniel wstrzykiwał mu jakiś narkotyk to w dodatku
się z nim całował! Marnuje sobie życie, Hall nie jest dla niego, z tego co mi
wiadomo ma dziewczynę. Więc prędzej czy później do niej wróci i wtedy co?
Zostawi Daniela ze złamanym sercem. Zagryzłem wargę i wycofałem się ostrożnie.
Nie wiem, co bardziej mnie zaszokowało, narkotyki czy pocałunek...~
- Wierzę ci. - odezwał się Vega, kiedy opowiedziałem mu, co zastałem kilka
godzin temu w pokoju Halla. Znów mnie zaskoczył. Czy on właśnie powiedział, że
uwierzył? Nigdy bym się tego nie spodziewał. Myślałem, że raczej będzie trzymał
stronę tego ćpuna, w końcu przecież się zaprzyjaźnili. - Ale to nie znaczy, że
teraz zostaniesz moim ziomkiem. Wierzę ci bo wydajesz się być wiarygodny, a zresztą
wiem, kiedy ktoś kłamie.- Powiedział i wyszedł z toalety. Nadal zaszokowany
pomaszerowałem za nim. To było dziwne, to było bardzo dziwne. mam nadzieję że
nie będę miał z tego później kłopotów.
***
- Seth! - zawołał zadowolony dyrektor, kiedy tylko
otworzyłem drzwi do jego gabinetu. - Myślałem, że już nie przyjdziesz. - Mówił
przytulając się do mnie, zawsze tak robił kiedy długo się nie widzieliśmy.
Pewnie wydaje się to chore, ale jest dla mnie kimś więcej niż nauczycielem. Nie
mam tu na myśli jakiegoś uczucia, ponieważ nie gustowałem w starszych a on w
młodszych, ale odkąd tylko pamiętam, jako jedyny akceptował mnie takiego jakim
jestem (nie licząc rodziców oczywiście). Mogłem mu wszystko powiedzieć, mając
stu procentową pewność, że zachowa to dla siebie. Wie o mnie więcej niż
ktokolwiek, zna znaczenie każdego tatuażu, jaki mam na ciele, każdego kolczyka
i każdej blizny (nie, nie tnę. ani nie ciąłem się, mam na myśli bliznę na
przykład na środkowym palcu prawej ręki) Wie nawet, kiedy ojciec pierwszy raz
na mnie nakrzyczał! Ja też sporo o nim wiem, jednak zwykle mówi o sobie
niewiele.
- Witaj wujku. - przywitałem się.
- Ty pewnie jesteś Alex? - zwrócił się do Vegi, który stał w
progu nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
- Tak. - odparł obojętnie. Widziałem, że nie jest
zainteresowany.
- Witam w nowej szkole. Myślę, że ci się podoba. - starał
się podjąć rozmowę, Vega skinął głową i wszedł do pomieszczenia.
- Czy chcę pan coś ważnego? Mam jeszcze kilka spraw do
załatwienia, wie pan, rodzina i te sprawy.- Rodzina? Co on chrzani? Widocznie
wziął sobie do serca moje słowa dotyczące Halla i postanowił nie utrzymywać
kontaktu również z jego ojcem.
- Nie, tylko chciałem cię poznać i życzyć jak najlepszych
wyników. - mówił Richard, uśmiechając się.
- Dziękuję, pójdę już. - Vega pożegnał się i wyszedł. Kiedy
tylko drzwi się zamknęły, dyrektor odezwał się, zajmując miejsce za biurkiem.
- Nie no fajny, fajny. Pasowałby do ciebie.
- Wujku... - Czasami starsi ludzie mnie przerażali...
~~~~~~~~
Krótko wiem, ale dzieje się. Podobało się ? Zostaw komentarz ;) ~Himana
A walnę komentarz, bo mogę :D Choć było można się domyśleć z poprzedniego rozdziału, zaskakujące jest to, że Phil jest ćpunem. Szkoda chłopaka i potrzebowałby dużo wsparcia i specjalistycznej pomocy (empatia mode on). Dlatego nie podoba mi się luźne podejście Czarnego do Phila "nie zadawaj się z nim bo to ćpun". Zdawało mi się, że mają dobre stosunki, a tutaj okazuje się, że Czarny jest dość małostkowy i raczej nie lubię tej postaci.
OdpowiedzUsuńMimo że Phil ćpa i całuje się z innym chłopakiem będąc w związku z jakąś dziewczyną, wzbudza u mnie jak dotąd największą sympatię. Wydaje się być prawdziwy. No i cicho statkuję Phil x Vega, ale to już wiesz... xD
W każdym razie, rozdział mi się podoba, nie trać motywacji, czekam na dalsze rozdziały. ;)
Wszyscy kochają Phila :D Też lubię tę postać więc nawet gdybym chciała się go jakoś pozbyć z opowiadania to nie mogłabym, wtedy opowiadanie nie było by już takie samo. A co do Vega x Hall pożyjemy zobaczymy, może jednak :D ~Himana
UsuńKróciutki ten rozdział :/ oby kolejny był dłuższy.Spodziewałam się tego, że Phl bierze, ale kompletnie nie spodziewałam się tego,że Alexowi będzie szkoda Setha, polubiłam wszystkie postacie u ciebie w opowiadaniu, i w ogóle to opowiadanie. Czekam na kolejny (mam nadzieję dłuższy rozdział) Trzymaj się i pisz :D
OdpowiedzUsuńPostaram się aby był dłuższy, tylko wtedy może mi zejść dłużej z publikacją :D ~Himana
UsuńFajny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńJedynie się tylko trochę pogubiłam w postaciach, ale problem już rozwiązany :D
Oby następny był dłuższy. Proszęę! <3
Będzie dłuższy obiecuję. :D ~Himana
Usuń