Nie chciałem
tego, bardzo tego nie chciałem. Nie chodzi tu o to, że brzydziłem się seksem,
albo się go bałem. Miałem swój pierwszy raz za sobą, a poza tym lubiłem go (z
resztą... który facet nie lubi?). Dla mnie stosunek to okazywanie sobie uczuć…
Takie przypieczętowanie miłości, a dla Alexa to zwykła przyjemność. W tamtym momencie moja
pewność siebie była niczym więcej tylko grą. W rzeczywistości byłem
roztrzęsiony, miałem ochotę strzelić mu w pysk i wrócić na swoje miejsce. Ten chłopak nie wiedział czego chciał ani co czuł! Sięgałem
ręką do gumki bokserek, kiedy Vega zerwał się z łóżka, podbiegł do mnie, złapał
za nadgarstki i powstrzymał przed rozbieraniem się.
- Stój! -
Zażądał podciągając do góry moje dresy, które zdążyły już opaść na podłogę. - Usiądź
i się uspokój. - Rzekł, położył mi ręce na ramiona i kucnął przede mną. Cały
czas patrzyłem prosto w jego czekoladowe oczy, jednak on non stop uciekał
wzrokiem. - Słuchaj... - Zaczął, ale od razu wszedłem mu w słowo.
- Taak wiem,
mam sobie odpuścić bo nie jesteś gejem, bla, bla, bla. - Wywróciłem oczami i
przybrałem mój ironiczny wyraz twarzy. Alex westchnął głośno.
- Sethhh, daj
mi trochę czasu. Muszę to wszystko przemyśleć i oswoić się z... Myślą, że... -
Zaczął się jąkać, a moja brew podjechała do góry. Nie wiedziałem co ma na
myśli, ale przyznam szczerze, że zasiał w mojej głowie ziarenko nadziei i od
razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Teraz nie było opcji żebym dał mu spokój.
- Żee? -
Ponagliłem go. Chłopak zaczął nerwowo uciekać wzrokiem.
- No muszę
sobie wszystko przemyśleć. - Powiedział poirytowany.
- Alex, nie ma
się czym denerwować... Miłość to najpiękniejsze uczucie jakie moż... - Długowłosy
słysząc o czym mówię zaczął kręcić głową.
- Tu nie
chodzi o miłość! - Rzucił oburzony.
- A o co? -
Spytałem zdziwiony.
- O
całokształt! O ciebie. O mnie. O to twoje głupie zauroczenie mną. O całą tę
szkołę! Kurwa mać! Mam tego wszystkiego dość! Naskakujesz na mnie, próbujesz mi
wmówić, że cię kocham, że jestem gejem. Zresztą wszyscy chcą mi to wcisnąć,
nawet rodzony brat! - Krzyczał. Słuchałem go z szeroko otwartymi oczami. Tak
bardzo go to wszystko przytłaczało? Nie pokazywał tego nigdy. Dość długo go
znałem i nie zauważyłem, żeby miał jakiś problem, a nie umiał sobie z tym
poradzić. Dopiero wtedy zrozumiałem jak mało o nim wiem. - Nie wiem czy coś do
ciebie czuję, zrozum nigdy nie byłem zakochany, zwykle tylko zauroczony. Moje
wcześniejsze związki ograniczały się do seksu siedem razy dziennie. Być może mi
się podobasz, ale nie umiem tego okazać. - Kiwałem głową cały czas go
słuchając. Nie umiałem nazwać uczuć, które mną wtedy targały. Był to smutek
pomieszany z radością. - Nie wiem Seth, przepraszam. Daj mi czas. - Wyszeptał.
- Dobrze, tyle
już czekam. Mogę poczekać jeszcze trochę. - Powiedziałem, Vega uśmiechnął się,
wstał i opadł na łóżko. Poszedłem w jego ślady i wróciłem do siebie. Byłem na
dobrej drodze do zdobycia Alexandra Vegi.
- Dobranoc. -
Powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
- Dobranoc. -
Odpowiedziałem, jednak długo jeszcze nie mogłem zasnąć.
***
Następnego
dnia, a właściwie kilka godzin później obudził mnie trzask drzwi od szafy.
Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to: dupa Alexa przed moją twarzą.
- Nie żebym
miał coś przeciwko, ale mógłbyś się trochę przesunąć. Chcę zobaczyć co robisz.
– Rzekłem uśmiechając się pod nosem. W odpowiedzi wymamrotał coś czego nie
zrozumiałem, jednak po chwili się wyprostował. - Wyjeżdżasz? - Spytałem
zaskoczony, kiedy spostrzegłem w połowie pełną torbę na jego łóżku.
- Takk, na
weekend do domu. - Odparł mało entuzjastycznie.
- Po co ci
tyle rzeczy skoro to tylko dwa dni? - Znów zadałem pytanie.
- Chcę
zostawić zimowe ubrania w domu. - Rzekł wkładając do walizki kolejną bluzę.
- Która
godzina? - Chciałem zacząć jakoś rozmowę, ale na moje oko długowłosy ewidentnie
był nie w humorze.
- Dochodzi
dziesiąta. - Odrzekł.
- KTÓRA?! -
Zerwałem się z łóżka i w pośpiechu zacząłem wyciągać ubrania.
- Ejj wyluzuj,
jest piątek, a w piątki lekcje zaczynamy od jedenastej. - Zaśmiał się. Miał
rację. Tak czy siak czasu na wyszykowanie się miałem mało. Musiałem jeszcze iść
do Daniela i do dyrektora. Trzeba ustalić wszystko co jest związane z pogrzebem
Olivii. Nie przejąłem się tym zbytnio, nigdy jej nie lubiłem, była wredna i niemiła.
Poza tym okręciła sobie Phila wokół palca praktycznie na nic mu nie
pozwalając. Szczerze to nawet trochę się cieszyłem, teraz Daniel będzie miał
Halla tylko dla siebie i przestanie mi płakać w rękaw mówiąc jaki to on biedny
i nieszczęśliwy. Z głową pełną myśli udałem się do łazienki. Stanąłem przed
lustrem i zacząłem się w nim przyglądać. Trochę przytyłem, ale to nic, bo mięśnie
i tak wszystko przysłaniały. Tak, wbrew pozorom takie chuchro jak ja też miało
trochę mięśni. Pływałem, biegałem, podnosiłem ciężary... No troszkę ćwiczyłem. Marzyłem
o tym, żeby mój brzuch był mega wyrzeźbiony, dobrze mi szło. Byłem z siebie
dumny. Nie byłem narcyzem, ale lubiłem patrzeć na swoje odbicie w lustrze,
wtedy właśnie uświadamiałem sobie jak wiele w życiu już zrobiłem, a ile jeszcze
do zrobienia mi zostało.
Po porannej
toalecie świeży, umyty i ,,wyperfumowany" wróciłem do pokoju. Vega właśnie
zasuwał torbę.
- Idziesz na
śniadanie? - Spytałem go.
- Nie, jadłem
już. - Spojrzałem na niego zdziwiony - No co?
- Zastanawiam
się, o której musiałeś wstać, żeby to wszystko zrobić. Umyłeś się, ubrałeś,
zjadłeś, spakowałeś. - Wyliczałem.
- Ma się swoje
sposoby. - Puścił mi oczko i zaśmiał się cicho.
- W takim
razie idę na stołówkę. - Poinformowałem go kierując się w stronę drzwi.
- Potowarzyszę
ci do windy. Zajrzę jeszcze do Phila. - Rzekł i zabrawszy ze sobą telefon
ruszył w moim kierunku. Szliśmy w ciszy. Pod drzwiami do pokoju Halla
rozstaliśmy się, on wszedł do azylu Halla, a ja czmychnąłem do windy. Kilka
osób na korytarzu powiedziało mi ,,cześć" co w moim mniemaniu było bardzo
miłe. Wiedziałem, że wiele osób mnie lubi i chciałoby się zaprzyjaźnić, ale ja
nie czułem takiej potrzeby. Lubiłem gadać z ludźmi, nie izolowałem się od nich,
jednak nie potrafiłem zaufać komuś na tyle, żeby wyjawić mu wszystkie sekrety.
Daniel był wyjątkiem, ten chłopak zawsze mnie rozumiał i umiał doradzić, a
jeśli nie umiał to po prostu starał się mnie zmotywować do działania.
Piętro niżej
wysiadłem i od razu skierowałem się do pokoju Danielsa. Nie pukałem do drzwi,
bo wiedziałem, że jest sam. Chłopak akurat zapinał guziki czarnej koszuli.
Widocznie postanowił trzymać żałobę po byłej dziewczynie jego chłopaka. Dziwne,
ale w sumie to do niego pasowało.
- Co tam? -
Spytał kiedy mnie zobaczył.
~~~~~~~~
Woha! Dłuższy rozdział! W końcu! :D Znaczy, nie jest jakiś specjalnie długi, ale na pewno ma więcej słów niż te które publikowałam przez ostatnie dwa tygodnie. Poza tym jest dzień wcześniej... cieszycie się? :D
Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie komentarze! Ogromnie motywują i dodają weny! BARDZO WAM DZIĘKUJĘ <3 Cieszę się, że ciągle was przybywa! To oznacza, że opowiadanie jest coraz lepsze :D Do zobaczenia niebawem !
Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie komentarze! Ogromnie motywują i dodają weny! BARDZO WAM DZIĘKUJĘ <3 Cieszę się, że ciągle was przybywa! To oznacza, że opowiadanie jest coraz lepsze :D Do zobaczenia niebawem !
Wohooo :3 kocham Cie, Himana <33
OdpowiedzUsuńJejku <3 Ale od razu piszę, nie nadaję się na partnerkę, nie lubię sprzątać, prać, prasować ani gotować (całe życie na babcinych obiadkach i fast foodach :D) (znaczy potrafię gotować, ale tylko wtedy kiedy jestem głodna, ostatnio przypaliłam zupę pomidorową, nie żartuję :D) Także ten... :D Ja bym odpuściła, chyba że lubisz robić za kurę domową to ok :D
UsuńNie no żartuję :* Też cię kocham, za to że komentujesz mi rozdziały i w ogóle :D
Może dziwnie to zabrzmi, ale slodka jesteś :D pisz dalej pisz, żebym miala co komentować :3 twojw opowiadanie jest po prostu.. Awww <3
Usuń*_* Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu *_* Jesteś wspaniała <3
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe i motywujące <3 niestety od dwóch tygodni ciężko mi idzie pisanie :/ ale rozdział mam już gotowy i dziś wieczorem powinnam go dodać (trzeba go jeszcze trochę poprawić) Pozdrawiam! :D
Usuń