Nie
mogłem w to wszystko uwierzyć. Najpierw robił mi nadzieję, a potem umawiał się
z jakimiś panienkami. Po co w ogóle mówił, że potrzebuje czasu, skoro dobrze
wiedział, że nic z tego nie będzie?! Lepiej, żeby powiedział coś w stylu
,,Dziwaku odpierdol się, bo nie masz szans". Cóż, może cztery miesiące to
nie tak wiele, żeby narzekać, że ktoś nie odwzajemnia uczuć, ale byłem dość
niecierpliwą osobą, poza tym, jako jedynak, a także ukochany synuś mamusi i
tatusia zawsze dostawałem to czego chciałem.
Nie piłem
dużo, ale wtedy miałem ogromną ochotę się upić. Tak też postanowiłem zrobić. Zabrałem
telefon i opuściłem pokój od razu kierując się do azylu Daniela. Nawet nie
pukałem do drzwi od razu wparowałem do środa i rzuciłem do niego.
- Zakładaj
kurtkę i buty. Wychodzimy. - Zdjąłem jego czarne odzienie wierzchnie z wieszaka
i podałam mu. Chłopak prychnął.
- Chcesz, to
idź, ja zostaję. Jest zimno.
- No właśnie,
trzeba się rozgrzać. Zbieraj się, idziemy do baru. - Zarządziłem machając mu
kurtką przed nosem. - Sam pił nie będę. Poza tym muszę się komuś wygadać.
Przykro mi, padło na ciebie.
- Wcale ci
nie jest przykro szmaciarzu jeden. - Powiedział śmiejąc się, jednak widząc moją
poważną minę od razu się opamiętał. - Nie idę.
- A jeśli
kupię ci szarlotkę i gorącą czekoladę? – Niemal czułem jak trybiki w jego
głowie ciężko pracują. Wyraz jego twarzy co chwilę się zmieniał. Widziałem jak
się waha. - Specjalnie wstąpimy do ,,Sweet Cookies". Weźmiemy tę najdroższą,
która najlepiej smakuje, te najsłodszą. - Kusiłem będąc niemal pewnym, że się
zgodzi. W mgnieniu oka poderwał się z łóżka i zarzucił na ramiona kurtkę, a
potem w ekspresowym tempie założył buty.
- Trzymam
cię za słowo. - Powiedział i otworzył drzwi, ponaglając mnie ręką. – No..
rozmyśliłeś się? - Spytał z udawanym smutkiem. Pokręciłem głową w rozbawieniu i
ruszyłem do wyjścia.
***
- Nie czuję
się zbyt dobrze pijąc gorącą czekoladę i wpieprzając ciasto, w zadymionym,
pełnym alkoholików barze. - Skomentował Dan. Siedzieliśmy w małym pubie
niedaleko szkoły. On delektował się słodkim ,,posiłkiem", a ja wlewałem w
siebie, gorzki alkohol.
- Nie
przesadzaj. Nie jest tak źle. - Daniel parsknął wymuszonym śmiechem. - No dobra
jest źle, ale gdybyś się napił to by ci to nie przeszkadzało. - Odpowiedziałem
wypijając już trzeci tego dnia kieliszek trunku.
- To o czym
chciałeś pogadać? - Spytał w końcu.
- A jak
myślisz? - Odparłem.
- Alex? -
Kiwnąłem głową. - Co ten niedorozwój znowu zrobił?! - Zapytał podniesionym
głosem. Daniel chyba najbardziej ze wszystkich nam kibicował. Pomagał mi
najbardziej jak tylko mógł, poświęcał się i przeżywał to tak jak ja. To było
dla mnie ogromnie ważne, bardzo się cieszyłem, że mam kogoś takiego obok
siebie. Westchnąłem głośno i opowiedziałem mu wszystko. Kiedy skończyłem między
nami zapanowała cisza.
- No powiedz
coś. - Ponagliłem go. Chłopak podniósł wzrok i rzekł.
- Brakuje mi
słów, żeby określić jakim wielkim chujem jest Alex! - Warknął wściekły.
Zapakował do ust ostatni kawałek cista i zaczął powoli go rzuć. Odczuwałem
pierwsze skutki spożycia alkoholu, zaczynało mi się kręcić w głowie, świat
jakby powoli się rozmazywał. Mimo to postanowiłem wypić jeszcze trochę. - Jasna
cholera! - Powiedział w końcu. Podniosłem brew i spojrzałem na niego pytającym
wzrokiem. Chłopak wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął wybierać numer.
- Co ty robisz?! - Ryknąłem w jego stronę.
- Dzwonię do tego pierdolonego chuja. - Syknął.
- NIE! - Przekrzyczałem głośną muzykę tym
samym zwracając na siebie uwagę ludzi zgromadzonych w barze.
- Ktoś mu musi przemówić do rozsądku! - W
ostatniej chwili wyrwałem mu aparat z ręki, mimo wszystko zachował resztki
rozumu. - Oddaj!
- Nie, załatwię to sam. - Odpowiedziałem.
- Poza tym on musi to sobie poukładać. -Dan spojrzał na mnie spode łba, ale nic
nie powiedział. Kiwnąłem głową na barmana, a ten od razu postawił przede mną
cztery kieliszki. Podzieliłem to na dwa i podałem jedną część Danielowi.
Alex
- Więc Seth
ma jakieś szanse? - Spytał Paul.
- Nie
wiem... Może. - Odparłem wymijająco. Brat uśmiechnął się szatańsko. - Ale
proszę cię, nie mów mu tego. Nie chcę robić mu nadziei. Może tylko mi się
wydaje, że coś do niego czuję. Dam mu sygnał, on się napali, mi się odwidzi i
będę mieć jeszcze większy kłopot na głowie. - Powiedziałem. Brat spojrzał na
mnie unosząc brew.
- Nie
rozumiem cię, niby ci się podoba, ale nie chcesz robić mu nadziei, a jedyne co
cię obrzydza to wizja seksu z nim. - Podsumował wszystko co mu do tej pory
powiedziałem, i dopiero wtedy uświadomił mi jaki głupi tok rozumowania mam.
- W sumie
chyba masz rację. Ale tak jak mówiłem nie chcę robić mu nadziei, muszę to
wszystko przemyśleć. To nie jest takie proste.
- Jest. - Odparł.
- Nie Paul,
nie jest. Do tej pory nie byłem w związku, który trwałby dłużej niż dwie noce,
a Seth z pewnością oczekuje czegoś więcej niż tylko kilku nocy. -Powiedziałem,
brat pokiwał głową.
- Tak, on
myśli że jesteś najdojrzalszym facetem jakiego zna, wszystkim mówi, że jesteś
człowiekiem bez wad, a kobiety traktujesz jak księżniczki. Oddałby wszystko by
móc się do ciebie przytulić, pocałować cię i nie martwić się tym, że zaraz mu
przywalisz. - Spojrzałem na niego wzrokiem pełnym niedowierzania. Czy to
możliwe, że Seth zdążył się aż tak bardzo zakochać? - No co tak patrzysz, taka
jest prawda.
- Dobrze, że
mnie uświadomiłeś bo... - Nie zdążyłem dokończyć bo brat wszedł mi w
słowo.
- Bo sam być
nigdy do takich wniosków nie doszedł? - Kiwnąłem głową, co Paul skwitował
cichym prychnięciem.
- Kurde Paul
to nie jest tak prosta sprawa, ty masz dziewczynę i wcześniej też już kilka
miałeś i to takich które z tobą wytrzymały więcej niż miesiąc.
- Dzięki. -
Odpowiedział i w śmieszny sposób założył ręce na piersi, udając
obrażonego.
- Możemy już
jechać? - Zmieniłem temat, bo po godzinie gadania zabrakło mi argumentów. Paul
uśmiechnął się triumfalnie.
- Coś jest
na rzeczy. Ty nigdy nie odpuszczasz, a teraz tak po prostu urywasz temat, coś
się dzieje w twoim ser...
- Zamknij
się i ruszaj! - Syknąłem przerywając mu. Paul wybuchnął
śmiechem, a ja nawet nie wiem dlaczego uśmiechnąłem się pod nosem.
Rozdział 25
Rozdział 25
~~~~~~~~
WOHA! Witam :D Żyję i wracam do pisania, ale nie wiem jeszcze jak będę publikować rozdziały na razie będą tyko w niedzielę, a jak się rozkręcę to pojawiać będą się też w środy.
Potrzebowałam odpocząć od gejozy, przez te dwa miesiące kiedy nie było mnie ani na bloggerze ani na wattpadzie nie przeczytałam ani jednego opowiadania yaoi. Nawet jednego zdania rozdziału nie napisałam.
Ale wszystko wróciło do normy i w ramach przeprosin w tygodniu pojawi się niespodzianka ;)
Życzę wam wszystkim udanych wakacji i do zobaczenia niebawem :D
Okaeri <3
OdpowiedzUsuńKiedy reszta?!?!?!
OdpowiedzUsuń